Sawicki: Polska piłka potrzebuje Bońka! To nasz gwarant normalności

Piłka nożna
Sawicki: Polska piłka potrzebuje Bońka! To nasz gwarant normalności
fot. PAP

Środowisko podzieliło się po zjeździe PZPN, na którym miały zostać przegłosowane poprawki statutowe, ale doszło do akcji Ekstraklasy, która to uniemożliwiła. Sekretarz generalny PZPN, Maciej Sawicki, w wywiadzie dla Polsatsport.pl mówi: "Mnie też dotknął przebieg zjazdu". I dodaje: "Proszę nie myśleć tylko interesem klubów Ekstraklasy, których jest obecnie 16. Wszystkich klubów piłkarskich w Polsce jest blisko 7000!".

Roman Kołtoń: Co się stało na zjeździe?

 

Maciej Sawicki: Wygrała polityka nad faktycznym interesem, jakim było ulepszenie obecnego statutu PZPN, tak, aby odpowiadał dzisiejszym wyzwaniom, jakie stają przed środowiskiem piłkarskim w Polsce. Duet sojuszników w osobach Macieja Wandzla i Zdzisława Kręciny – jak pokazał zjazd - najzagorzalej próbował bronić obecnych zapisów statutowych. W mojej opinii nie przedstawili oni żadnych racjonalnych argumentów przeciw proponowanym zmianom. Co więcej, pan Wandzel kilka dni wcześniej w rozmowach nieformalnych deklarował, że wszystkie propozycje są akceptowalne. Wierzyliśmy mu… Cóż, w szeroko rozumianej polityce jak partner nie dotrzyma słowa, to mimo wszystko następnego dnia jesteś zmuszony do formowania jakiś tam koalicji celem osiągnięcia jakichś tam kolejnych celów. Nie dba się o własne przekonania, liczy się tylko własny interes i arytmetyka wyborcza. W relacjach między poważnymi ludźmi, jeśli raz tak się zachowasz, to obniżeniu ulega twoja wiarygodność. My w politykę się nie bawimy, chcemy dalej reformować piłkę nożną z wszystkimi, którym zależy na dalszym dynamicznym rozwoju tej dyscypliny w Polsce, a nie na realizacji swoich własnych, krótkoterminowych celów politycznych.

 

Jako sekretarz generalny związku jest Pan w środku tego wszystkiego…

 

Jako sekretarz generalny PZPN, a także jako osoba prywatna, mam swoje zdanie, szczególnie, jeśli dotyczy to prac, którymi jestem żywotnie zainteresowany. Od ponad trzech lat wspólnie z całą administracją i pracownikami biura związku mam przyjemność wspierać obecny zarząd PZPN. I Wydaje mi się, że przez ponad trzy lata udało nam się niesamowicie dużo osiągnąć. Doceniają to przede wszystkim kibice, którym PZPN nie kojarzy się już z przestarzałą, niewydolną instytucją. Swoją ciężką pracą zbudowaliśmy bardzo pozytywny wizerunek federacji, co wymiernie wpływa na zainteresowaniem piłką nożną przez kibiców i sponsorów. Wszystkie badania pokazują, że na czele tych pozytywnych zmian jest prezes Zbigniew Boniek i to on jest gwarantem „normalności” w polskiej piłce. A jak to w Polsce bywa, niektórym jego autorytet, sława i sukces przeszkadzają.

 

Wróćmy do zjazdu na którym miały być głosowane poprawki statutowe…

 

Jak wiemy, wyniki głosowania rozkładały się w przybliżeniu stosunkiem 60% za, 40% przeciw. Aby zmiany statutowe mogły zostać przyjęte, potrzebne było 2/3 głosów, czyli minimum 66,66% głosów za. Tymczasem zamiast przyjąć koniecznie zmiany w statucie, tak jak było wcześniej uzgodnione, doszło do dziwnego zamieszania, w którym główną role zaczęła odgrywać Ekstraklasą SA.

 

Ekstraklasa podnosi, że nad statutem nie było właściwych konsultacji…

 

Każdy punkt był omawiany. Konsultacje trwały przez cały czas. W pracach Komisji Statutowej brali udział przedstawiciele klubów Ekstraklasy: Legii, Lecha, Górnika Zabrze, a wiceprzewodniczącym Komisji Statutowej był przedstawiciel Górnika Łęczna. Kilka punktów – jeśli chodzi o zmiany statutu – przygotowane były tylko z myślą o klubach Ekstraklasy, między innymi możliwość potencjalnego rozszerzenie ligi do 18 drużyn czy zapisów w sprawie rozstrzygania sporów sportowych.

 

Ale, ale… Ekstraklasa zaznacza, że tego powiększenia ligi nie chcieliście – rozumiem jako PZPN – połączyć z dodaniem mandatów na Walne Zgromadzenie.

 

Proszę mi wierzyć, że tutaj nie chodziło o mandaty. Można wyobrazić sobie różne warianty. Na przykład dodanie z czasem mandatów dla wojewódzkich związków i dla klubów Ekstraklasy, jeśli poszerzyłby się jej skład do 18 drużyn. Natomiast jest jedna kwestia, co do której nie było zgody, a którą proponował szef Rady Nadzorczej ESA, Maciej Wandzel.
 

Jaka to była propozycja?

 

Chciał zapisu w statucie, żeby wiceprezes PZPN ds. piłkarstwa zawodowego był wybierany tylko głosami klubów i nie był głosowany przez Walne Zgromadzenie. Taka propozycja spowodowałaby, że adekwatnie wiceprezes PZPN ds. piłkarstwa amatorskiego byłby również wybierany tylko przez wąskie gremium, a nie przez wszystkich delegatów na zjeździe, w tym przypadku tylko przez prezesów Wojewódzkich Związków Piłki Nożnej. To wszystko spowodowałoby, że osoby reprezentujące PZPN na zewnątrz nie mają mandatu od władzy najwyższej w stowarzyszeniu, jakim jest w PZPN Walne Zgromadzenie. Co więcej, teoretycznie te dwie osoby - nie pochodzące z wyboru wszystkich delegatów - działając łącznie mogłoby podpisywać wszystkie wiążące umowy w imieniu PZPN, a zatem całego reprezentowanego przez PZPN środowiska.

 

Przebieg zjazdu był dla Pana szokiem?

 

Szokiem może nie, ale na pewno zaskoczeniem. Przed obradami byłem przekonany, że będzie to – swego rodzaju – święto. Że dojdzie do przegłosowania spraw, na które wszyscy się zgodzili. Najbardziej przykrym zaskoczeniem była sytuacja na zjeździe, w której pracownicy spółki Ekstraklasa SA – którzy byli gośćmi na Walnym – biegali po korytarzach celem „mobilizacji” delegatów związanych z klubami Ekstraklasy. Zajmowali się więc czystą polityką. Nie do tego chyba ta spółka została powołana. Przypomnę więc, bo to bardzo ważne, a nie każdy zdaje sobie z tego sprawę - spółka Ekstraklasa SA została powołana wyłącznie w dwóch celach: zarządzania rozgrywkami ligi zawodowej oraz sprzedaży scentralizowanych praw medialnych i marketingowych. Na realizacji wyłącznie tych zadań powinien skupić się zarząd, Rada Nadzorcza i pracownicy spółki. Co więcej, wspomniane obowiązki spółka Ekstraklasa SA realizuje na podstawie upoważnienia otrzymanego z PZPN. Czy Pan widział maila, jakiego już po zjeździe wysłał do przedstawicieli klubów szef Rady Nadzorczej Ekstraklasy?

 

Widziałem... Nadzwyczaj długi – ze trzy strony maszynopisu. Skoro Pan jednak przywołuje ten dokument, to znalazł się tam atak na PZPN za ośmiomiesięczny brak sponsora strategicznego…

 

Znalazła się tam przede wszystkim instrukcja-sugestia dotycząca potencjalnych pytań dziennikarzy po zjeździe z przygotowywanymi tezami odpowiedzi przygotowana przez dział komunikacji Ekstraklasy! Kolejny raz więc polityka… A co do sponsora to wyczuwam tu duży kompleks Ekstraklasy, że PZPN tak dobrze jest zarządzany, ma w pełni zapełnioną piramidę sponsorska, bardzo dobre umowy sponsorskie i tak skutecznie pozyskuje środki na swoją działalność statutową. To wszystko wpływa na to, że PZPN ma tak znakomitą sytuację finansową, jak nigdy dotąd w historii. I zamierzamy te środki mądrze inwestować w piłkę. To, że Ekstraklasa jednak pozbawiona jest sponsora tytularnego od kilkunastu miesięcy, to wszyscy wiemy… Proponuję więc Ekstraklasie, aby na tym się skupić, a nie na polityce, bo na braku sponsora tytularnego tracą wszystkie kluby.

 

Wie Pan, że ta narracja spowoduje „podgrzanie” atmosfery?

 

Przywołuję tylko fakty. Kiedy mówię o Ekstraklasie, nie mam oczywiście na myśli klubów, ale wspomnianą spółkę zarządzającą rozgrywkami. Jeśli chodzi o kluby, to zawsze PZPN będzie dla nich pomocny. Jestem pełen uznania dla tego, co robi się ze szkoleniem młodzieży w Zagłębiu Lubin, Lechu Poznań, Cracovii i wielu innych klubach. Jestem pełen uznania dla działań marketingowych i rozwoju mojego macierzystego klubu, czyli Legii Warszawa, z którą sentymentalnie jestem związany od dziecka - jako kibic i były piłkarz.

Roman Kołtoń, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie