Stelmet przegrał z Gran Canarią. To dobra wróżba?
Mistrzowie Polski rozegrali świetne spotkanie, ale ostatecznie przegrali we własnej hali z Herbalife Gran Canarią 82:93 w pierwszym ćwierćfinale EuroCup. Tradycji stało się zadość. Przed rewanżem nadzieje na awans ciągle są.
To było jedno z najważniejszych spotkań Stelmetu w ostatnich latach, niesamowita szansa awansu do półfinału ważnych, europejskich rozgrywek. Na drodze stanął solidny, hiszpański zespół z Wysp Kanaryjskich, z kilkoma naprawdę świetnymi zawodnikami, ale nie takie firmy Stelmet już w tym sezonie ogrywał - tylko, że... na wyjeździe.
To paradoks tego sezonu, że właściwie wszystkie mecze we własnej hali mistrzowie Polski przegrywają, a gdy tylko wyjadą poza Zieloną Górę, stają się drużyną nie do pokonania. W środę wydawało się długo, że wreszcie to fatum zawodnicy Saso Filipovskiego przerwą. Rewelacyjna gra Dee Bosta, świetne zrywy Karola Gruszeckiego, znakomita walka pod koszami Vlada Moldoveanu, Adama Hrycaniuka i Dejana Borovnjaka spowodowały, że do przerwy Stelmet prowadził 49:44.
Niestety, w Gran Canarii jest kilku zawodników, którzy potrafią zmienić przebieg meczu w mgnieniu oka. Sasu Salin zaczął trafiać rzuty z dystansu, Alen Omić okazał się za silny dla podkoszowych Stelmetu, Albert Oliver trafił kilka niesamowitych rzutów spod samego kosza i Herbalife wyszedł na prowadzenie.
Rzuty Dee Bosta trzymały Stelmet w grze, ale to było za mało, żeby wyrwać Hiszpanom zwycięstwo. Nie można się po takim meczu załamywać i nie chodzi tylko o statystykę, która każe myśleć przewrotnie, że Stelmet jest faworytem w meczu wyjazdowym. Mistrzowie Polski zagrali po prostu, dobrze w ataku. Jeśli tylko poprawią przed rewanżem obronę i znajdą sposób na odcięcie od podań Omicia, to jest szansa, że jeszcze będzie wesoło w Zielonej Górze.
STELMET ZIELONA GÓRA - HERBALIFE GRAN CANARIA 82:93 (20:23, 29:21, 16:23, 17:26)
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze