Szmatuła: Nigdy nie jest za późno, żeby spełniać marzenia

Piłka nożna
Szmatuła: Nigdy nie jest za późno, żeby spełniać marzenia
fot.Cyfrasport

Przez wielu zostaliśmy już skreśleni, ale zapewniam, że Piast się nie skończył. My dopiero się rozkręcamy! Na trzy mecze przed końcem sezonu zasadniczego mieć jedenaście punktów przewagi nad trzecim i czwartym zespołem to naprawdę duży sukces. Nie zadowalamy się drugim miejscem. Nie powiedzieliśmy ostatniego słowa, bo mamy apetyty na więcej - mówi w rozmowie z Polsatsport.pl bramkarz Piasta Gliwice Jakub Szmatuła.

Adrian Janiuk: Piast jedzie do Kielc z zamiarem rewanżu na Koronie za niespodziewaną i dość pechową porażkę 0:1 na własnym terenie? Okazja ku temu nadarza się wyborna, bo kielczanie są najsłabszą drużyną własnego boiska, ale mają w swoich szeregach świetnego strzelca Airama Cabrerę.

 

Jakub Szmatuła: W tamtym meczu mieliśmy mnóstwo okazji, a na dodatek nie wykorzystaliśmy rzutu karnego. Do stolicy województwa świętokrzyskiego udajemy się z chęcią rewanżu, ale również chcemy zagrać w ładnym stylu. Wynik jest sprawą otwartą, ale wierzymy w wygraną i w to, że pokażemy dobry gliwicki futbol, bo wracam na właściwe tory.

 

Po bardzo przeciętym początku w nowym roku kalendarzowym Pana drużyna zaczęła grać jak przystało na kandydata na mistrza Polski. Piast przyzwyczaił kibiców do zwycięstw, a ich w pierwszych czterech meczach nie było.

 

Wiemy, że przez wielu zostaliśmy już skreśleni, ale zapewniam, że Piast się nie skończył. My dopiero się rozkręcamy! Na trzy mecze przed końcem sezonu zasadniczego mieć jedenaście punktów przewagi nad trzecim i czwartym zespołem to naprawdę duży sukces. Mamy na swoim koncie 54 punkty i nie może być tu mowy o żadnym przypadku. Już wykręciliśmy rewelacyjny wynik, ale wciąż mamy apetyty na więcej. Nie zadowalamy się drugim miejscem i na pewno nie powiedzieliśmy ostatniego słowa.

 

Mimo, że początek w wykonaniu Pana zespołu był niezadowalający to Piast i tak idzie łeb w łeb z Legią Warszawa. Podział punktów coraz bliżej, a sytuacja w tabeli niemalże identyczna.

 

Kiedy przyjdzie rozgrywać nam mecze w grupie mistrzowskiej różnica punktowa będzie zapewne bardzo mała. Zasługujemy na wielkie słowa uznania, że dotrzymujemy kroku Legii, która ma tak ogromny potencjał oraz budżet. Nie ma co się oszukiwać są na zupełnie innym pułapie finansowym niż zdecydowana większość klubów w Polsce. Transfery, które zimą przeprowadzili stołeczni działacze wzbudzają respekt. Do tego udało się im zatrzymać Nemanję Nikolicia, za którego wpłynęła wysoka oferta z Chin. To pokazuje, że finansowo są bardzo mocni skoro nie skusiła ich azjatycka propozycja.

 

Piast również zimą nie wypuścił żadnej ze swoich gwiazd. Zostali Kamil Vacek oraz Martin Nespor. Do tego jak na zawołanie zaczął strzelać Josip Barisić, dlatego personalnie nadal dobrze to wygląda w Gliwicach.

 

Kamil oraz Martin otrzymali duży kredyt zaufania u trenera Latala i wykorzystali swoją szansę w pełni. Gdyby odeszli już po pierwszej rundzie byłoby to dziwnym posunięciem. Kamil jest o krok od wyjazdu na Euro 2016 z reprezentacją Czech, dlatego zbyt dużyo ryzykowałby gdyby teraz opuścił Gliwice. Swoją grą w Piaście w każdym meczu udowadnia przydatność do drużyny narodowej. Jestem pewien, że po sezonie zgłosi się po niego jakiś mocny europejski klub, ale teraz skupia się, jak my wszyscy na walce o mistrzostwo Polski oraz wyjazd na turniej życia czyli mistrzostwa Europy we Francji. Na dodatek Josip jest naszym egzekutorem, więc możemy powiedzieć, że mamy kompletny zespół.

 

Gwiazdy Piasta wcale nie wypadają blado przy tych z Łazienkowskiej. Piast realnie i do samego końca będzie miał prawo myśleć o końcowym triumfie w lidze?

 

Nie dysponujemy wprawdzie tak dużym budżetem jak Legia, ale nadrabiamy to przede wszystkim charakterem, walecznością i ambicją. Przez bardzo długą część sezonu prowadziliśmy, a teraz tracimy ledwie punkt do warszawskiej ekipy, która cały czas czuje nasz oddech na plecach. Stanowimy realne zagrożenie dla Legii. Do tego w Piaście wszystko zmierza ku lepszemu i w ostatnim czasie nauczyliśmy się profesjonalizmu. Klub zrobił duży krok naprzód jeśli chodzi o organizację i kwestie marketingowe. Powoli my wszyscy uczymy się tej wielkiej piłki nie tylko na boisku, ale również poza nim. Zdajemy sobie sprawę, że promocja klubu jest równie ważna, co wyniki.

 

Obecnemu Piastowi najwięcej dał trener Radoslav Latal czy któryś z zagranicznych zawodników? Kamil Vacek, Martin Nespor czy Patrik Mraz są wiodącymi postaciami całej Ekstraklasy, ale o Panu również jest bardzo głośno, bo przeżywa Pan prawdziwy renesans swojej kariery.

 

Może zabrzmi to banalnie, ale nasza siła tkwi w kolektywie. Oczywiście mamy jednostki, które szczególnie się wyróżniają i w poszczególnych meczach błyszczą. Raz w centrum uwagi znajduję się ja, a innym razem któryś z kolegów grających w polu. Trener Latal świetnie poukładał gliwickie klocki. Szkoleniowiec stara się rotować składem tak, żeby wszyscy czuli się ważni i potrzebni, choć wiadomo, że nie da się wszystkich zadowolić. Jednak u nas jest taka atmosfera, że nie ma obrażania się na innych. Jeden za drugiego trzyma kciuki i właśnie takim nastawieniem w dużej mierze robimy wynik.

 

Na taki sezon jak ten czekał Pan w zasadzie przez całą swoją karierę. Nie dość, że gra Pan we wszystkich meczach to przez wielu jest wskazywany najlepszym bramkarzem Ekstraklasy. Wygryzł Pan ze składu o wiele młodszych kolegów. Skąd taka forma u Pana w wieku 35 lat?

 

Ciężka, systematyczna praca na treningach oraz fakt, że nigdy w siebie nie zwątpiłem zaowocowały życiową formą w tak późnym jak na piłkarza wieku. Zacisnąłem zęby i walczyłem o swoje, a sztab szkoleniowy to docenił. Kocham to co robię, dlatego czuję ogromną satysfakcję, że wskoczyłem na dobre do wyjściowej jedenastki. Moi konkurenci nie śpią. Mamy w klubie naprawdę dobrych bramkarzy, których mają ambicję powalczyć o pierwszy plac.

 

Jedenaście razy zachował Pan czyste konto, a defensywa Piasta jest ex aequo z Wisłą Kraków na drugim miejscu, zaraz po Legii i Pogoni, które straciły o cztery bramki mniej. To wszystko sprawia, że przeżywa Pan już nawet nie drugą, a trzecią piłkarską młodość.

 

Jest to niezwykle budujące. Prawda jest taka, że sam się nie spodziewałem takich historii ze mną w roli głównej. Choć podkreślam, że zawsze wierzyłem w swoje umiejętności. Przytoczone statystyki cieszą, ale na takie pełne podsumowanie przyjdzie czas po zakończeniu sezonu. Jeśli chodzi o wiek to faktem jest, że w przyszłym tygodniu skończę 35 lat, ale brak kontuzji oraz dobre prowadzenie się sprawiają, że czuję się o wiele młodziej. Fajnie, że mogę być w tym miejscu, w którym teraz jestem. Niech ta chwila trwa jak najdłużej!

 

Zwykło się mawiać, że bramkarze są jak wino: im starsi, tym lepsi. W Pana przypadku to powiedzenie idealnie się sprawdza. W takim układzie tylko grać do „czterdziestki”?

 

Jestem za (śmiech)! Zdrowie jak na razie dopisuje, do tego z formą fizyczną również jest dobrze, ale nie chcę zapeszyć. Budujące jest to, że na treningach nie odbiegam od młodszych kolegów pod różnym względem. Metryczki się nie oszuka, ale nie patrzę na to. Robię swoje, a gra w piłkę sprawia mi olbrzymią przyjemność. Chcę nadrobić, że tak powiem stracony czas w Ekstraklasie. Rozegrałem ponad sto meczów w poziomie I ligi, ale w najwyższej klasie rozgrywkowej do tego sezonu nie grałem zbyt wiele. Wzorem dla mnie oraz innych bramkarzy jest Ołeksandr Szowkowski. Bramkarz Dynama Kijów w wieku 41 lat wyprowadzał drużynę na mecz Ligi Mistrzów przeciwko Manchesterowi City. Wiadomo, że jest to wyższa półka, ale w Lidze Mistrzów też przecież grają tacy sami ludzie. Jeśli bramkarz dobrze się prowadzi i omijają go urazy to realne jest, żeby grać do „czterdziestki”.

 

Pan oraz Radosław Cierzniak zebraliście najlepsze recenzje za swoją grę w poprzednim roku. Pan cały czas kontynuuje tę dobrą serię, więc wychodzi na to, że bramkarze wychowani w Szamotułach pod okiem trenera Andrzeja Dawidziuka są na topie.

 

Zgadzam się z tym w zupełności. Pod okiem trenera Dawidziuka zdobywaliśmy pierwsze szlify. Zarówno ja, jak i Radek Cierzniak dużo zawdzięczamy naszemu byłemu szkoleniowcowi, który był dla nas również wychowawcą. W tym samym czasie szkolił się z nami choćby Łukasz Załuska, a potem jego imiennik Fabiański, który prawdopodobnie będzie naszym pierwszym bramkarzem na Euro. Muszę także zaznaczyć, że z obecnym trenerem bramkarzy Piast Gliwice Mateuszem Smudą wykonujemy świetną robotę. Mój aktualny opiekun bardzo mi pomógł odkąd dołączył do naszego zespołu. Forma fizyczna to jest jedno. Widać ją na pierwszy rzut oka na boisku, ale u bramkarza bardzo istotna jest psychika. W tej kwestii trener Smuda odpowiednio mnie ukierunkował. Dużo czasu poświęcamy na rozmowy podczas, których wnikliwie analizujemy moją grę.

 

Utrzymuje Pan kontakt ze starą gwardią z Szamotuł?

 

Z Radkiem Cierzniakiem ostatni raz widziałem się przy okazji meczu ligowego, gdy Wisła przyjechała do Gliwic. Gdy obecny bramkarz Legii grał jeszcze w Szkocji to także kontaktowaliśmy się. Nie dzwonimy do siebie po każdym meczu, ale numery telefonu mamy, więc od czasu do czasu nadarza się okazja, żeby porozmawiać. Z kolei trener Dawidziuk po meczu z Wisłą Kraków, w którym obroniłem rzut karny wysłał mi smsa. Napisał, że jest ze mnie dumny. Cieszy fakt, że mam kontakt z ludźmi, przy których zaczynałem przygodę z piłką.

 

Przedłużył Pan niedawno kontrakt z Piastem. Można powiedzieć, że nie bierze Pan innego wyjścia pod uwagę niż zakończenie kariery w Gliwicach?

 

Przedłużyłem umowę do końca czerwca 2017 roku z opcją kontynuacji o kolejny rok. Zobaczymy jak to wszystko się potoczy. W Piaście jestem już bardzo długo, jednak zwykło się mówić nigdy nie mów nigdy. O rok starszy ode mnie Arek Malarz, który zagrał znakomitą rundę w Bełchatowie zapracował na transfer do Legii. To pokazuje, że dla bramkarza w żadnym wieku nie jest za późno na wielki transfer. Trzeba robić swoje i zobaczymy co życie przyniesie. W Gliwicach dostałem w końcu swoją szansę i robię wszystko, żeby cały czas ją wykorzystywać. Jeśli nadarzyłaby się jeszcze szansa pokazania się w innym klubie to na pewno ją rozważę.

 

Marzy Pan jeszcze o grze w barwach Lecha Poznań?

 

Temat mojej gry w Kolejorzu pojawił się, ale zdecydowałem się przedłużyć kontrakt z Piastem. Musiałem określić się, bo nikt nie chciał czekać w nieskończoność. Jestem skoncentrowany na Piaście i nie zaprzątam sobie teraz głowy niczym innym. Jesteśmy na właściwej drodze do osiągnięcia historycznego sukcesu w dziejach Piasta, dlatego skupiam się tylko na tym.

 

W przeszłości Lech Poznań podał Panu pomocną dłoń, gdy był Pan trzeci w hierarchii ówczesnego trenera Piasta Marcina Brosza. Jednak mimo, że Pana notowania były niskie szkoleniowiec nie wyraził zgody na transfer. Ma Pan jeszcze żal do aktualnego trenera Korony Kielce za tamtą sytuację?

 

Wtedy był spory żal, bo nawet w kadrze meczowej znajdowałem się sporadycznie. Nie wiem czym było to spowodowane, bo Piast wywalczył awans do Ekstraklasy kiedy ja byłem pierwszym bramkarzem. Rozegrałem wówczas zdecydowanie więcej meczów niż Darek Trela. Niestety dla mnie takie były założenia może nie tyle trenera Brosza, ale całego sztabu szkoleniowego, który wtedy z nami pracował. Nie ukrywam, że było to dla mnie przykre, ale nie rozpamiętuje tego, choć wyhamowało to moją przygodę z piłką. Musiałem sporo się naczekać na swoją szansę. Jednak nie mam w sercu zadry i na pewno przy okazji meczu w Kielcach podamy sobie z trenerem Broszem rękę na przywitanie.

 

Jest Pan prawdziwym weteranem jeśli chodzi o lata spędzone w Piaście. Przez blisko osiem lat pracował Pan z wieloma trenerami. Czy obecny szkoleniowiec jest najlepszym jaki dotąd prowadził gliwiczan?

 

Trenerowi Latalowi zawdzięczamy to, że wskoczyliśmy na zdecydowanie wyższy poziom. Jest to przykład profesjonalisty, który trzyma drużynę twardą ręką. Z resztą wyniki mówią same za siebie. Fachowiec z prawdziwego zdarzenia tak bym go określił. Z kolei poprzedni szkoleniowiec Angel Perez Garcia miał hiszpański polot i był barwną postacią. Objął zespół w trudnym momencie, ale mimo to pozostawił coś po sobie i utrzymał go w lidze. Każdy szkoleniowiec wniósł coś nowego i od każdego można było się czegoś nauczyć.

Adrian Janiuk, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie