Fogiel z Paryża: Turbogrosik strasznie nierówny

Ja już bym takim optymistą nie był. Bacznie obserwowałem mecz z Serbią i dziwię się, że polskie media jakoś tak pobłażliwie oceniają postawę reprezentantów. Wprawdzie z Serbią też wygraliśmy i był to rywal o klasę lepszy niż Finlandia, ale z przebiegu spotkania dało się zauważyć, że nasz zespół nie był w pełni jednolity, a i sama gra pozostawiała sporo do życzenia.

Gdyby nie znakomita dyspozycja Jakuba Błaszczykowskiego, mam na nadzieję, że nie jednorazowa, bylibyśmy w sporych tarapatach. No właśnie, nie możemy zawsze liczyć tylko na formę pojedynczych zawodników, jak Kuba czy Lewandowski. Samo zwycięstwo oczywiście cieszy, mimo że był to tylko mecz towarzyski.

Żeby jednak poznać prawdziwą wartość naszej kadry, trzeba poczekać aż do meczu z Holandią. Na pewno dużym zaskoczeniem i minusem tamtego meczu była dyspozycja Kamila Grosickiego, któremu nie wychodziło zupełnie nic. Ani dośrodkowania, ani strzały. Dawno nie widzieliśmy takiego "Grosika".

Z Finlandią to był już zupełnie inny zawodnik. Poniedziałkowe L'Equipe poświęca mu sporo miejsca. Nie tak dawno był przecież super rezerwowym, ale od trzech meczów zaczyna mecze Rennes od pierwszej minuty. Klub zresztą przedłużył z nim kontrakt, co na pewno przełożyło się na pewność siebie - we wspomnianych meczach, zdobył już bramkę i zanotował asystę. A we Wrocławiu miał udział w czterech z pięciu bramek, zaliczając dublet okraszony asystą. "Gazeta Wyborcza" wystawiła mu najwyższą możliwą notę. Niesamowite.

Mój przyjaciel ksiądz widzi Polskę w ósemce najlepszych ekip Euro 2016. Oby!