Milik: Korona króla strzelców? Najważniejsze mistrzostwo!

Piłka nożna

Celebra na Camp Nou w Barcelonie - podczas "El Clasico" z Realem - i na Amsterdam ArenA - w czasie spotkania z Zwolle - była nadzwyczajna. Żegnano Johana Cruyffa, który w historii obu klubów zapisał się złotymi zgłoskami. W Amsterdamie uczestniczył w tym Arkadiusz Milik. - Poczułem, co znaczył Cruyff i mam dla niego wielki respekt.

Numer czternaście widać było wszędzie - i w Barcelonie i w Amsterdamie. Jak się czułeś w czasie spotkania z Zwolle na Arenie? - pytam 24-krotnego reprezentanta Polski, autora 10 bramek dla Biało-czerwonych.
 
Atmosfera była niezwykle podniosła. Muszę przyznać, że również bardzo specyficzna. Gdy wychodzimy na rozgrzewkę, z reguły towarzyszy nam skoczna, radosna muzyka. Tym razem wychodzimy i wszędzie widać podobizny Johana Cruyffa i wszędzie rzuca się w oczy numer czternasty. I muzyka jest stonowana, by nie powiedzieć, że żałobna... Czuć było, że odeszła wielka legenda. Poczułem, co znaczył Cruyff w historii klubu i futbolu. Mam do Niego wielki respekt, choć z racji wieku nigdy nie widziałem Go na boisku...
 
Na boisku trzeba było walczyć o punkty z Zwolle, aby nie oddać fotelu lidera...
 
Dokładnie, więc ceremoniał to jedno, a pełna koncentracja to drugie. Choć nie było łatwo przed meczem. A przecież była jeszcze czternasta minuta, gdy uczczono Johana jeszcze raz - już w trakcie spotkania...
 
Ostatecznie wygraliście 3:0, a Ty strzeliłeś dwa gole. Jeden - taki snajperski. A drugi - w stylu Milika (śmiech)...
 
To fakt, takie były to gole. To uderzenie z lewej nogi z tego rejonu pola karnego to - można tak powiedzieć - moja specjalność. Całkiem niedawno strzeliłem taką bramkę...
 
Strzelasz różne. Z PSV Eindhoven trafiłeś głową i ostatecznie wygraliście 2:0. To było w poprzedniej kolejce i pozwoliło przeskoczyć rywala w tabeli.
 
Prowadziliśmy już wcześniej, aby w styczniu oddać prowadzenie. Mogliśmy je niedawno ponownie objąć, ale głupio straciliśmy punkty z Nijmegen. Pozostało nam pojechać do Eindhoven i wygrać. Tak się stało i postaramy się nie oddać już prowadzenia do końca, choć czeka nas jeszcze pięć spotkań.
 
Jesteś w niesamowitym gazie - trafiałeś w sześciu ostatnich meczach Ajaksu do siatki. Ba, w trzech z tych sześciu posłałeś piłkę do siatki dwa razy, czyli łącznie w sześciu kolejnych meczach o punkty Eredivisie uzyskałeś dziewięć goli! Masz już 18 trafień od początku sezonu.
 
Chciałbym trafiać za każdym razem. Nie zawsze się jednak udaje, czego doświadczyłem niedawno w drużynie narodowej. Przyjechałem z Eidhoven, mając mocno stłuczony mięsień pośladkowy. Nasi fizjoterapeuci zrobili wszystko, abym mógł zagrać z Serbią. Nie było łatwo, a ciężkie boisko zrobiło swoje. Z Finlandią zabrakło mi trochę świeżości...
 
Z Serbią przyzwoity mecz, z Finlandią bezbarwny - takie miałem wrażenie z trybun...
 
Rytm tygodnia był niesamowicie intensywny - niedziela Eidhoven, środka Poznań, sobota Wrocław. A w dodatku zgrupowanie miało mnóstwo aktywności medialnych, czy dla sponsorów. Z Finami nie wyglądało to najlepiej - dobrze, że to tylko spotkanie towarzyskie. Wyciągnę wnioski na mecze o stawkę w czasie EURO...
 
W Holandii masz szansę na koronę króla strzelców. Prowadzi Vincent Jansen z AZ - z 20 golami na koncie, De Jong z PSV ma 19 trafień, a ty i Dirk Kuyt z Feyenoordu po 18...
 
Tyle, że Jansen, De Jong i Kuyt strzelają też karne. Kuyt wykonał bodaj pięć jedenastek... Jednak powalczę o koronę, tyle, że najważniejsze jest mistrzostwo. Na tym się koncentruję. Zawsze zresztą przedkładałem dorobek zespołu nad bilans indywidualny. I to się nie zmieni nigdy. Tak było w dzieciństwie, tak jest teraz, tak będzie w przyszłości. Celem jest mistrzostwo, byle tylko presja nas nie zjadła. Musimy pozostać spokojni w głowach, walcząc w kolejnych spotkaniach.
Roman Kołtoń, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie