Liga Mistrzów: Klęska Realu Madryt w Wolfsburgu! Wymiana ciosów w Paryżu
Cóż to był za wieczór! Prawdziwy rollercoaster na Parc des Princes, kiedy gospodarze ze Zlatanem Ibrahimoviciem w roli głównej raz byli na wozie, a raz pod. Ostatecznie ten spektakl kończy się remisem 2:2, który w tej chwili minimalnie premiuje The Citizens. Prawdziwą sensację ujrzeliśmy na Volkswagen-Arena, gdzie Wolfsburg nieoczekiwanie bardzo pewnie ograł Real Madryt 2:0, a wynik mógł być nawet bardziej okazały.
Real Madryt po triumfie w El Clasico wyrósł na jednego z głównych faworytów do wzniesienia trofeum Ligi Mistrzów, zaś wylosowanie Wolfsburga w ćwierćfinale miało być darem od losu. Ku zdumieniu wszystkich jednak Wilki dosłownie pożarły przyjezdnych z Hiszpanii, bardzo pewnie wygrywając 2:0 z kilkoma szansami na jeszcze wyższe zwycięstwo!
Wszystko zaczęło się już w 18. minucie, kiedy w polu karnym przez Casemiro przewracany był Andre Schuerrle. Decyzja mogła budzić wątpliwości, jednak do piłki bardzo pewnie podszedł Ricardo Rodriguez, wyczekał Keylora Navasa i bez problemów skierował piłkę w drugi róg. Real nie zdążył na dobre się otrząsnąć, a przewaga gospodarzy wzrosła do dwóch bramek: podanie Bruno Henrique z prawego skrzydła na gola zamienił Max Arnold.
Prawdziwy szok dla podopiecznych Zinedine'a Zidane'a, którzy na VW-Arena wyglądali jak sparaliżowani. Kompletnie niewidoczny był Cristiano Ronaldo, raz po raz mylili się Gareth Bale i Karim Benzema, a najbardziej konkretny był... Toni Kroos, który próbował strzelać z dystansu. Wolfsburg mógł wygrać wyżej, jednak świetne sytuacje w końcówce spotkania zmarnowali Andre Schuerrle i jego zmiennik Max Kruse. Nie zmienia to faktu, że jest to kapitalny rezultat Niemców przed rewanżem na Santiago Bernabeu!
===
Jeszcze lepsze widowisko obejrzeliśmy na Parc des Princes, gdzie działo się tak dużo, że ciężko było nadążyć za opisywaniem kolejnych sytuacji. W pojedynku miliarderów i zespołów zbudowanych za wielkie pieniądze zobaczyliśmy wszystko, za co kochamy futbol. Już po dziesięciu minutach na prowadzenie mogli wyjść gospodarze, bo głupi faul na Davidzie Luizie w polu karnym kosztował podopiecznych Pellegriniego jedenastkę. Do tej podszedł Zlatan Ibrahimovic, jednak jego intencje kapitalnie wyczuł Joe Hart i obronił strzał gwiazdora.
To nie był dzień Ibry, bowiem Szwed pomylił się w sytuacji sam na sam kilkanaście minut później. Wszyscy na stadionie złapali się za głowę, a lepszego zaproszenia do powrotu do gry nie mogli sobie wyobrazić goście: szybki kontratak, rozprowadzenie piłki do prawego skrzydła i pewny strzał do siatki Kevina de Bruyne, za którym tak mocno tęsknił wicemistrz Anglii podczas absencji Belga.
Na nieszczęście gości już kilkadziesiąt sekund później fatalną wpadkę zaliczył Fernando, który przy próbie rozprowadzenia piłki pod własną bramką nabił nogę Ibrahimovicia, a piłka wróciła do bramki Harta jak bumerang. Szczęście wreszcie uśmiechnęło się do Zlatana, który po serii niepowodzeń trafił do siatki w najmniej spodziewany sposób.
Druga połowa była jeszcze lepsza: na 2:1 podwyższył Rabiot, który wykonał najłatwiejsze z zadań - dobił do pustej bramki gości. PSG było na fali i niewiele brakowało, żeby duet Zlatan-Cavani podwyższył prowadzenie, jednak wówczas fatalnie pod własną bramką zachowali się ich koledzy z linii defensywnej: nieporadna interwencja Auriera i Thiago Silvy dała okazję Fernandinho do skierowania piłki do siatki i ustalenia wyniku na 2:2. Co to było za spotkanie!
Środowe wyniki:
Paris Saint-Germain - Manchester City 2:2 (1:1)
Ibrahimovic 41', Rabiot 59' - De Bruyne 38', Fernandinho 72'
VfL Wolfsburg - Real Madryt 2:0 (2:0)
Rodriguez k 18', Arnold 25'