1 liga. Trener Arki Gdynia: Mecz z GKS-em kosztował nas dużo zdrowia

Piłka nożna
1 liga. Trener Arki Gdynia: Mecz z GKS-em kosztował nas dużo zdrowia
fot.Cyfrasport

Piłkarze Arki utrzymali prowadzenie w tabeli pierwszej ligi. W 26. kolejce gdynianie pokonali u siebie PGE GKS 2:1 (2:0). - Mecz z Bełchatowem kosztował nas dużo zdrowia - ocenił trener gospodarzy Grzegorz Niciński.

Jego podopieczni kontynuują znakomitą passę. W 12 kolejnych spotkaniach nie ponieśli w pierwszej lidze porażki – w sumie zdobyli 30 punktów za dziewięć zwycięstw i trzy remisy. W tabeli mają punkt przewagi nad drugą Wisłą Płock, która także w piątek pokonała u siebie 1:0 Rozwój Katowice.

 

Nie był to dla nas łatwy pojedynek i tym bardziej cieszę się z trzech punktów. Mecz z Bełchatowem kosztował nas dużo zdrowia. Przez 90 minut nikt nie odstawiał nogi, było sporo spięć i urazów, ale taka jest piłka. Wydaje mi się również, że kibice nie mogą żałować, że spędzili ten wieczór na stadionie w Gdyni. Byli bowiem świadkami otwartego, interesującego i trzymającego do końca w napięciu meczu - powiedział Niciński.

 

Pierwsze 30 minut nie zapowiadało jednak późniejszego sukcesu gospodarzy. Lepsze wrażenie sprawiali goście, który byli bliżsi objęcia prowadzenia.- Jeśli przyjeżdża się do lidera ze swoim pomysłem na grę, to nie można liczyć, że będzie się miało 6-7 sytuacji, tylko trzeba się spodziewać, że wypracuje się jedną okazję. Mieliśmy taką szansę, ale Demianiuk jej nie wykorzystał i za chwilę dostaliśmy dwie bramki. W przerwie w naszej szatni atmosfera nie była, łagodnie to określając, najlepsza. Można się było obawiać, że Arka odniesie zdecydowanie wyższe zwycięstwo - stwierdził trener gości Rafał Ulatowski.

 

W pierwszej połowie zdecydowanie lepszą skutecznością niż Demianiuk wykazali się wypożyczeni do Arki z ekstraklasy pomocnicy – Mateusz Szwoch i Dariusz Formella. Ten pierwszy, który przeszedł z Legii Warszawa, dał w 32. minucie żółto-niebieskim prowadzenie; cztery minuty później wynik podwyższył grający w rundzie jesiennej w Lechu Poznań Formella. Goście zdołali jednak zdobyć kontaktową bramkę – w 56. minucie Patryk Rachwał wykorzystał rzut karny po faulu Alana na Szymonie Zgardzie.

 

Piłkarze Arki grali na pograniczu faulu, ale nie mam o to do nich pretensji, bo właśnie w ten sposób pokazali nam, dlaczego są na pierwszym miejscu w lidze. Cieszę się, że nie pękliśmy przed nimi i w drugiej połowie wróciliśmy do gry. Mam nadzieję, że sprawialiśmy wrażenie zespołu, który nie czeka tylko na najniższy wymiar kary. Grześkowi Nicińskiemu życzę oczywiście awansu, ale moim zdaniem Arka, po tym co zobaczyliśmy na stadionie w Gdyni, jest już w ekstraklasie. Uważam, że nic nie jest w stanie przeszkodzić jej w zrealizowaniu tego celu - podsumował szkoleniowiec gości.

A.J., PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie