Boniek dla Polsatsport.pl: Trybunał Arbitrażowy? Zamach sportowy!
Prezes PZPN, Zbigniew Boniek zapowiada, że wystąpi z pismem do Polskiego Komitetu Olimpijskiego w sprawie Trybunału Arbitrażowego. „Musimy to zrobić, aby w przyszłości uniknąć takiej sytuacji, jaka miała miejsce z Lechią Gdańsk” - mówi w rozmowie z naszym portalem szef federacji.
Sprawa Lechii Gdańsk przed Trybunałem Arbitrażowym skończyła się ponad tydzień temu – czy już nigdy nie wróci? - pytamy się prezesa PZPN, Zbigniewa Bońka.
ZB: Pozornie sprawa jest zamknięta. W tym konkretnym przypadku skończyła się nieodwołalnie. Jednak dla mnie dalej trwa – w sensie całokształtu, który wywołała...
RK: Ostatnia kolejka rundy zasadniczej Ekstraklasy przebiegała pod hasłem, co z Ruchem i Podbeskidziem, bo ich los zależał od skargi Lechii...
Odbieram to jako zamach sportowy...
Zamach to bardzo mocne słowo...
Jednak na miejscu. Cała sprawa trwała od piątkowego popołudnia do poniedziałku – do godziny dwunastej trzydzieści. Trybunał Arbitrażowy na posiedzeniu niejawnym – jednoosobowym – zawiesił wykonanie kary Odwoławczej Komisji Licencyjnej PZPN. I co się stało – Ekstraklasa błyskawicznie zmieniła tabelę. W moim przekonaniu Ekstraklasa pośpieszyła się – co by się stało, jakby poczekała do poniedziałku? Przecież można było spokojnie wyjaśnić wszystkie kwestie...
Ekstraklasa stała na stanowisko, że „szanuje decyzję Trybunału Arbitrażowego”...
Napisała tak pani Hytrek-Prosiecka, ale... Ekstraklasa nie była stroną w sporze. A PZPN dalej podtrzymuje, że Trybunał Arbitrażowy przy PKOl nie powinien zajmować się kwestią ukarania Lechii...
PZPN był jednak gotów czekać na rozstrzygnięcie Trybunału...
Bo nie chcieliśmy jeszcze większego zamieszania. Jednak staliśmy i stoimy na stanowisku, że to była decyzja regulaminowa, a nie dyscyplinarna...
Prezes Trybunału Arbitrażowego przy PKOl, Zbigniew Ćwiąkalski ma odmienne zdanie...
Wiem, wiem – rozmawiałem z nim w niedzielę, 10 kwietnia. I bodaj trzy razy słyszałem, że jest wybitnym karnistą. I tłumaczył, że kara to kara... Tymczasem zmieniła się ustawa o sporcie – artykuł 45 mówi jasno, że Trybunał Arbitrażowy zajmuje się odwołaniami od sankcji dyscyplinarnych, a nie regulaminowych. Jeśli jakiś klub wystawi nieuprawionych piłkarzy, to wydział prowadzący rozgrywki podejmie decyzję regulaminową o walkowerze. I Trybunałowi Arbitrażowemu nic do tego. Gdyby jednak jakiś mecz był przerwany, bo wtargnęli kibice, bo była bójka, wtedy sankcja ma charakter dyscyplinarny i może w najwyższej instancji może trafić do Trybunału Arbitrażowego. Jestem członkiem zarządu PKOl i wchodzę na stronę, gdzie jest regulamin Trybunału Arbitrażowego – z 2011 roku. Od tego czasu zmieniła się jednak ustawa o sporcie. I tam jest wszystko jasno napisane. Dlatego teraz wystąpimy z pismem do PKOl-u, aby zajął stanowisko. Nie chcemy żadnej wojny. Natomiast tę kwestię musimy wyjaśnić dogłębnie.
Zwłaszcza, że mogłoby to postawić pod znakiem zapytania całe postępowanie licencyjne PZPN-u. A jak widzimy w ostatnich latach przynosi ono efekty...
Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. O skuteczności i sensie procesu licencyjnego mówią liczby - w porównaniu z procesem licencyjnym na sezon 2013/14 strata netto klubów w sezonie 2015/2016 spadła z 71 milionów do 29 milionów złotych, czyli o 60 procent, a za zobowiązania krótkoterminowe o 15 procent...
UEFA również wymaga, aby proces licencyjny był stanowczy...
I to jest bardzo istotna sprawa. UEFA ufa federacjom, jeśli chodzi o proces licencyjny również, jeśli chodzi o rozgrywki europejskie. A jak są jakieś nieprawidłowości, to karze również związki. Co więcej – zakłada, że od decyzji federacji można się odwoływać tylko do Trybunału Arbitrażowego do spraw Sportu w Lozannie... Lechia Gdańsk nie miała prawa odwołać się do Trybunału Arbitrażowego przy PKOl, chyba, że wystąpiłaby o zgodę zarządu PZPN. Tak postąpiła wcześniej Arka Gdynia, odwołując się od kary 45 tysięcy złotych...
Lechia w poniedziałek – 11 kwietnia – wycofała odwołanie z Trybunały Arbitrażowego przy PKOl...
I słusznie postąpiła, gdyż szkodziła całej lidze, ale także sobie. W poniedziałek rano nawiązaliśmy dialog z UEFA w sprawie Lechii. Pierwsze pytanie UEFA brzmiało – wystąpili o zgodę PZPN na prowadzenie sprawy przed instancją odwoławczą w Polsce? Odpowiedź była negatywna. UEFA zakomunikowała – to w takim razie nie mieli prawa. Zadzwoniłem do Adama Mandziary z Lechii i powiedziałem mu o stanowisku UEFA i stanowisku PZPN-u. Przemyślał to dość szybko i poinformował o wycofaniu skargi...
Czyli sprawa znalazła właściwy finał...
Nie tak prosto, panie redaktorze, nie tak prosto. W poniedziałek rano – zanim Lechia wycofała skargę, pan Ćwiąkalski ogłosił trzyosobowy skład Trybunału Arbitrażowego przy PKOl, który w środę miał się zająć sprawą. Skład miał gwarantować bezstronność. A co widzimy, jako PZPN? W składzie orzekającym znaleźli się Paweł Granecki i Jarosław Majewski. Jeden prowadził przed organami PZPN 29 spraw, w których ponad pięćdziesiąt procent przegrał. Drugi napisał opinię prawną dla Widzewa Łódź w sprawie przeciwko PZPN i reprezentował klub przed Trybunałem Arbitrażowym. Co to ma wspólnego z etyką? Tacy arbitrzy nigdy nie powinni się znaleźć w gronie sędziów sprawy, w której stroną jest PZPN! A jeśli się znaleźli, natychmiast powinni się wyłączyć. Niech rozstrzygają sprawy federacji, w których nigdy nie toczyli sporów prawnych. Dla mnie to skandal, taka decyzja prezesa Ćwiąkalskiego. Mam wrażenie, że przy tej sprawie Trybunał Arbitrażowy chciał się pokazać – to po pierwsze. A po drugie – chciał uzyskać możliwość rozstrzygania spraw licencyjnych w całym polskim sporcie. A nie ma do tego podstaw! I jeszcze jedno...
Widzę, że wykuł pan prawo na blachę...
Od pana Ćwiąkalskiego usłyszałem, że Boniek nie bardzo rozumie na czym polega sprawa – najpierw przez telefon, a później w mediach. Tymczasem to wywód pana Ćwiąkalskiego jest karkołomny. To konkretne zdarzenie decyduje, która kwestia jest regulaminowa, a która dyscyplinarna.
Prezes Ćwiąkalski jednak wyciągał PZPN-owi zwłokę w wydaniu uzasadnienia decyzji Odwoławczej Komisji Licencyjnej...
Każdy ma jakąś piętę Achillesową. I to nasza pięta. Owszem, wydaliśmy to uzasadnienie po 45 dniach – tu przyznaję się do błędu. To się już nigdy nie powtórzy. Jednak to nie ma znaczenia w kontekście dużo poważniejszych kwestii. Po pierwsze – decyzji jednoosobowej z 8 kwietnia, aby wstrzymać karę. Na jakiej podstawie? Zresztą po tej decyzji, która zapadła tuż przed 30. kolejką, nie było ogłoszenia terminu rozprawy. Mogła się odbyć za dwa-trzy tygodnie. To dlatego zadzwoniłem do pana Ćwiąkalskiego i powiedziałem mu 10 kwietnia, jak poważne konsekwencje niesie ta decyzja. Na co pan Ćwiąkalski odparł, że przecież – czy z tym punktem, czy bez niego – i tak Lechia jest w pierwszej ósemce. Odparłem, że owszem – Lechia tak, ale od tego, czy Lechia ma punkt więcej, czy mniej, zależy los dwóch innych klubów – Ruchu i Podbeskidzia. I wówczas pan Ćwiąkalski zaniemówił na dobrą minutę. I zgodził się, że sprawę trzeba przeprowadzić jak najszybciej. Wiem, że prawo to domena pana Ćwiąkalskiego, ale cała sprawa ma wyraz skandaliczny. Widać, że człowiek, który w piątek decydował o zawieszeniu wykonania kary, nie zdawał sobie sprawy, z jakimi konsekwencjami to się wiąże. Nie wiedział, co to rywalizacja sportowa, a na straży tej rywalizacji sportowej stoi PZPN, dbając o wiarygodny proces licencyjny. Lechia naruszyła zapis F09, która wiąże się z jasnymi konsekwencjami – odebrania od jednego do trzech punktów...
F09, czyli nie płaciła swoim pracownikom...
Dokładnie – to sankcja jest jednoznaczna: od jednego do trzech punktów karnych...
Czy te punkty muszą być odebrane w trakcie sezonu?
U nas to co jasne, musi być... zaciemnione. Ile się naczytałem, czy nasłuchałem, że punkty powinny być odbierane po sezonie...
Właśnie...
A dlaczego? Kluby do 30 listopada mają mieć uregulowane płatności od stycznia do czerwca. Lechia do tego dnia nie przelała wymaganych pieniędzy. U nas postępowania licencyjne jest czytelne – kary zapadają tylko w przerwach rozgrywek. I tak było tym razem...
Dlaczego tego nie przenieść na zakończenie sezonu?
Dam panu jasny i dobitny przykład. Klub angażuje piłkarzy, na których go nie stać. Gwałci rywalizację sportową. Zdobywa mistrzostwo Polski i kwalifikuje się do europejskich pucharów kosztem innych. I punkty ma stracić dopiero w następnym sezonie? To jest dopiero absurd. PZPN zastanawia się nawet, czy nie zwiększyć sankcji za niepłacenie pracownikom – od trzech do pięciu, albo i więcej punktów. W imię rywalizacji sportowej, na której straży stoimy. Tymczasem sprawa została tak rozegrana, że mam nieodparte wrażenie, że komuś zależało na medialnym zamieszaniu. Proszę zresztą zobaczyć pod jakim hasłem – u nas nie może być problemu. U nas od razu musi panować bałagan, syf, czy niekompetencja. Tymczasem niekompetentny był Trybunał Arbitrażowy przy PKOl – przyjmując sprawę do rozpatrzenia, a także zawieszając wykonanie kary zasądzonej przez Odwoławczą Komisją Licencyjną. I jeszcze jeden argument, który nakazuje mi mówić o zamachu. Lechia wpłaca kaucję w czwartek, a już w piątek jest decyzja Trybunału. Niesłychana szybkość!
Argument UEFA był ostatecznie rozstrzygający dla Lechii, że wycofała skargę?
Myślę, że ludzie w Lechii zdali sobie sprawę, z tego, na co się porywają. UEFA dba o rywalizację w Europie. Potrafi być stanowcza, jeśli chodzi o postępowania licencyjne – wykluczając kluby i karząc federacje. Proszę zresztą spojrzeć, w jakim kierunku idzie futbol. Na szczeblu ćwierćfinału Ligi Mistrzów - gdy Bayern grał z Benfiką, a Real z Wolfsburgiem - miało się wrażenie, że bogaty mierzy się z biednym. A nasze kluby są wręcz biedniutkie. Ci bogaci jeszcze naciskają UEFA, aby porzucić Ligę Mistrzów i Ligę Europy i stworzyć Superligę. Wie pan w jakich klubach grali w 1974 roku Szymanowski, Kasperczak, czy Szarmach?
W Wiśle Kraków, Stali Mielec, Górniku Zabrze...
A Majewski, Kupcewicz i Smolarek w 1982 roku?
W Legii, Arce i Widzewie...
Brawo, wiedzę, że jest pan dobrze przygotowany. A teraz wszyscy wiedzą, gdzie grają Szczęsny, Fabiański, Piszczek, Glik, Krychowiak, Grosicki, Lewandowski, czy Milik. Jest oczywiście kilku chłopaków z polskiej ligi, ale tylko patrzeć, kiedy dostaną propozycję wyjazdu za granicę – po finałach EURO 2016... My jednak nie zamierzamy się zrażać – będziemy pracowali nad siłą polskiej piłki. Temu służy weryfikacja procesu licencyjnego, temu służy strategia Pro Junior System. Trzeba przemyśleć kalendarz rozgrywek. I wiele innych kwestii, ale to już temat...
Na „Cafe Futbol”...
Na „Cafe Futbol”, ale i poważne dyskusje w odpowiednich gremiach. Od nich nie uciekniemy, jeśli chcemy, aby polskim futbol był poważny. To dlatego PZPN kieruje pismo do PKOl-u w sprawie Trybunały Arbitrażowego i postępowania tego ciała w sprawie Lechii Gdańsk...
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze