Najgorszy zespół Serie A wyrwał zwycięstwo Milanowi
Aspirujący do gry w europejskich pucharach AC Milan długo prowadził w Weronie i wydawało się, że z terenu zespołu, który ma już tylko matematyczne szanse na utrzymanie wywiezie trzy oczka. Tak się jednak nie stało, bo najpierw wyrównał Pazzini, a w ostatnich sekundach kapitalnie z rzutu wolnego wynik ustalił Siligardi.
Po tym spotkaniu Milan miał otworzyć sobie drogę do walki z Fiorentiną o piąte miejsce, jednak skromne prowadzenie okazało się dla podopiecznych Christiana Brocchiego zgubne. Wynik szybko otworzył Jeremy Menez, który dobił strzał Keisuke Hondy. Goście mieli kilka okazji na podwyższenie prowadzenia, jednak ich problemem była skuteczność.
Rossoneri poszli po najmniejszej linii oporu i to się na nich zemściło. Niemal pewni spadku gospodarze wyrównali za sprawą rzutu karnego byłego gracza Milanu, doświadczonego Giampaolo Pazziniego. To jednak nie był koniec, bo prawdziwy koszmar spotkał Milan w ostatniej minucie doliczonego czasu gry.
Do piłki ustawionej na dwudziestym metrze podszedł Luca Siligardi i fantastycznym strzałem od poprzeczki dał swojemu zespołowi zwycięstwo. Trzy punkty na otarcie łez, bo Hellas tylko przedłużył matematyczne szanse na utrzymanie, to jednak wydaje się pozostawać w kategoriach scenariusza science fiction. 61 minut na placu gry spędził Paweł Wszołek.
HELLAS VERONA - AC MILAN 2:1 (0:1)
Pazzini k 71', Siligardi 90+5' - Menez 21'
Komentarze