Fogiel: Najdłuższa dogrywka Platiniego
Kiedy Michel Platini stawił się w piątek rano przed komisją Trybunału Arbitrażowego w Lozannie, był otoczony adwokatami z najwyższej półki. Na pomoc przyszedł mu sa Jacques Lambert, dyrektor Euro 2016.
Po ośmiu godzinach przesłuchania, na twarzy Platiniego pojawił się mały uśmiech. Odnosiło się jednak wrażenie, że Francuz stracił już wszelkie złudzenia. Bo wszak jak ta sama komisja, która kilka miesięcy temu wydała w jego sprawie negatywną opinię, mogła bez żadnych nowych dowodów nagle zmienić decyzję?
Na pewno Platiniemu nie pomoże fakt, że kilka tygodni ujawniono jego nazwisko jako posiadacza konta w raju podatkowym w Panamie (wśrod 240 tysięcy innych osób).
Znam Platiniego od kiedy występował ze Zbigniewem Bońkiem w Juventusie. Nie podlega dyskusji, że był piłkarzem wybitnym, trenerem o średniej renomie. W UEFA natomiast sprawdził się równie dobrze, jak na boisku.
Wszystko to jakoś zacięło się po kolacji w Pałacu Elizejskim, kiedy ówczesny prezydent Francji Nicolas Sarkozy zaprosił go na kolację z Katarczykami. Nie wszystkim to przypadło do gustu. A jeszcze mniej fakt wstawienia się za mundialem w Katarze. W dodatku w okresie zimowym. Czyżby nie zdawał sobie sprawy, że cały system rozgrywek zostanie przewrócony do góry nogami.
Trudno mi uwierzyć, że pieniadze mogły być jego jedyną motywacją. Przecież Platini w swojej karierze odłożył na pewno sporą sumę pieniędzy...
Czasami mi go żal. Czasami mu współczuję. Ale nasz kolega sam sobie nawarzył piwa i teraz sam musi je wypić. Do 9 maja nie będzie spał spokojnie, bo teoretycznie trybunał orzeknie decyzję. W normalnym trybie sprawę rozpatrywanoby nawet cztery miesiące, ale na prośbę Platiniego, władze trybunału zgodziły się zająć sprawą w trybie przyspieszonym. Tak żeby Francuz wyrobił się na inaugurację "swojego" Euro 2016.
Komentarze