Tytoń i Wasilewski na wylocie. Polacy zmienią kluby?
Ciężko wyobrazić sobie, aby Przemysław Tytoń i Marcin Wasilewski w kolejnych sezonach pozostali w swoich zespołach. Te znalazły się na kompletnie przeciwnych biegunach: Leicester City został mistrzem Anglii, zaś VfB Stuttgart ma już tylko matematyczne szanse na utrzymanie w Bundeslidze. Co to w praktyce oznacza dla Polaków? Czy powinni już szukać sobie nowych pracodawców?
Dla obu byłych reprezentantów Polski to były zgoła inne rozgrywki, jednak mają w sobie wspólny mianownik: dla obu był to prawdopodobnie ostatni sezon w obecnych barwach. Dla Tytonia VfB Stuttgart okaże się zaledwie chwilowym przystankiem, bo na Mercedes-Benz Arena jest zaledwie ponad rok, jednak Wasilewski z Leicester City przeszedł naprawdę wiele: awansował z zespołem do Premier League, następnie w cudownych okolicznościach utrzymał się mimo niemal pewnej degradacji, a potem został mistrzem Anglii.
28 ligowych spotkań między słupkami VfB Stuttgart może sprawiać wrażenie, że był to udany sezon dla Tytonia. Polak jednak często zbierał fatalne recenzje, a jego zespół stracił najwięcej bramek w całej lidze: aż 72 w 33 meczach, co daje średnią 2,18 straconego gola na mecz. Die Roten mają jeszcze matematyczne szanse na utrzymanie, jednak zespół musiałby wygrać na Wolkswagen-Arena z Wolfsburgiem i liczyć na wpadkę Werderu Brema, który swój mecz gra ze sklasyfikowanym pozycję wyżej Eintrachtem Frankfurt, a remis urządziłby oba zespoły. Po fatalnym sezonie zespół obok Tytonia opuścić mają Filip Kostić, Daniel Didavi, Martin Harnik czy Artem Kravets.
Tytoń przez większość rozgrywek był więc podstawowym bramkarzem zespołu, jednak podobnie jak reszta defensywy - powodów do dumy mieć nie powinien. Takie z pewnością mają defensorzy Leicester City, którzy byli trzecią defensywą w Premier League dopuszczając rywali do zdobycia zaledwie 35 bramek w 37 kolejkach. Inna sprawa, że pełnoprawną częścią tej defensywy z pewnością nie mógł czuć się Marcin Wasilewski, który w ciągu mistrzowskiego sezonu wystąpił w lidze zaledwie trzykrotnie.
Dopiero zastąpienie Roberta Hutha w ostatnim spotkaniu z Evertonem (3:1) pokazało Wasyla w pełnej krasie jego umiejętności, bowiem poprzednie występy pełne były błędów i uwidoczniły brak rytmu meczowego doświadczonego Polaka. Jego lekkomyślność w końcówce z Arsenalem na Emirates Stadium kosztowała nawet Lisy dwa punkty, bo w ostatniej minucie po niepotrzebnym faulu Polaka bramkę po stałym fragmencie zdobył Danny Welbeck.
Wszystko jednak dla Leicester City zakończyło się happy endem, a zespół w historyczny sposób sensacyjnie zdobył tytuł mistrza Anglii. Wasilewski przyznawał, że pomimo tego, iż medalu nie otrzymał (wymaganych pięć występów), czuje się częścią zespołu i pełnoprawnym mistrzem Anglii. Historia piękna, nie oznacza niestety jednak, że Wasyl w ekipie Claudio Ranieriego pozostanie. Jego kontrakt wygasa bowiem z końcem czerwca i nie planuje się jego przedłużenia, a Lisy już rozglądają się za młodszą alternatywą dla podstawowego duetu stoperów.
Komentarze