Piękna żona gracza Anwilu: Chcę wrócić z Rio ze złotem!
Ivana Maksimovic wspierała swojego partnera Daniło Andjusicia podczas ostatnich spotkań Anwilu w TBL. Sama jednak także uprawia sport, a konkretnie strzelectwo i marzy o medalu IO.
Łukasz Majchrzyk: Bardzo miło was gościć w Polsce. Kibice wiedzą, co na parkiecie potrafi zdziałać Danilo, ale może niewielu zdaje sobie sprawę z twoich osiągnięć, Ivana. Jesteś wicemistrzynią olimpijską w strzelectwie. Twój ojciec także osiągał świetne wyniki.
Ivana Maksimović: Zgadza się, mój tato był rewelacyjnym strzelcem, zdobył złoty medal olimpijski w Seulu, w 1988 roku. Ale to nie wszystko. Moja mama także uprawiała tę dyscyplinę. Mam świetne geny do uprawiania tego sportu. Zaczęłam trenować strzelectwo dość dawno temu, bo w wieku 12 lat i w 2012 roku na igrzyskach olimpijskich w Londynie zostałam wicemistrzynią. Teraz celem jest jak najlepszy występ podczas igrzysk w Rio.
Celem jest złoty medal?
Oczywiście, taki jest mój cel. Bardzo bym chciała wrócić z Rio ze złotym medalem.
Danilo, łatwiej jest być świetnym strzelcem na parkiecie, kiedy ma się takiego strzelca w domu?
Jest dużo łatwiej. Ivana daje mi wiele cennych wskazówek, jeśli chodzi o koncentrację, skupienie w ważnych momentach. To mi bardzo pomaga.
Możecie się czegoś od siebie nawzajem nauczyć? Wasze sporty są bardzo odmienne: Danilo gra w drużynie, a ty Ivana, wszystko musisz wykonać sama.
Od Danilo można się naprawdę wiele nauczyć. Myślę, że jeszcze nie mieliście okazji zobaczyć jego najlepszych zagrań, bo jeszcze nie jest w najwyższej formie. Mam nadzieję, że ten moment niebawem nadejdzie. Mogę wiele skorzystać, podpatrując Danilo. Jest wiele punktów wspólnych między koszykówką a strzelectwem, jeśli chodzi o psychologię, siłę mentalną. Kiedy oddajesz rzuty pod presją publiczności, to na pewno możesz się poczuć tak jak ja na strzelnicy. Tam też jest widownia, która krzyczy, śpiewa. Kiedy mam 50 sekund na oddanie strzału, to nie mogę zrobić sobie przerwy, wziąć głębokiego oddechu. Wszystko opiera się na koncentracji i skupieniu. To jest na pewno wspólna rzecz.
Danilo, a co ty wskażesz?
Ivana jest jedną z najlepszych zawodniczek na świecie. Daje mi wskazówki, jak się przygotować na najważniejsze momenty w meczu. Jest od tego specjalistką.
Też uważasz, że zacząłeś grać lepiej, od kiedy żona przyjechała do Polski?
Zdecydowanie, jest moim największym wsparciem. Lubię grać, kiedy Ivana patrzy na mnie z trybun. Kiedy jest ze mną, wszystko staje się łatwiejsze.
Wspieracie się nawzajem, piszecie o swoich sukcesach na mediach społecznościowych.
Często nie widzimy się długimi okresami. Ja wiele czasu spędzam na zgrupowaniach, Danilo też ciągle jest w rozjazdach, więc w ten sposób możemy się wspierać nawet wtedy, kiedy nie jesteśmy razem. Kibice mogą zobaczyć, co robimy, śledzić naszą pracę. To bardzo wiele dla mnie znaczy, kiedy wiem, że Danilo śledzi każdy mój ruch, interesuje się, cieszy się moimi sukcesami. On ma tak samo. To bardzo ważna sprawa dla nas.
Jesteście w Serbii celebrytami?
Tak, ale bardziej Ivana niż ja (śmiech). Ludzie się nami interesują, bo jesteśmy sportową parą, to jest ciekawe, ale nie czujemy się jak gwiazdy i na pewno nie chcemy się tak zachowywać. Jesteśmy normalnymi ludźmi. Wychodzimy na miasto, zachowujemy się normalnie.
Największym, sportowym marzeniem jest wspólny wyjazd na igrzyska olimpijskie jako zawodnicy? Może nie do Rio de Janeiro, ale na następne igrzyska?
Tak, to jest jedno z naszych największych marzeń.
I oczywiście zdobyć medal?
Na pewno. Kiedy już jesteś na igrzyskach, to marzysz o medalu olimpijskim. Byłoby cudownie zdobyć medal wspólnie z Danilo, na jednych igrzyskach i móc go razem świętować.