Wielkie ściganie w Cieszynie
Puchar Europy Kobiet MX stał się faktem. Nikt chyba jednak nie przypuszczał, że dostarczy tak wielkich emocji.
Już lista zgłoszeń, na której widniało 60 nazwisk budziła szacunek. Tak dużego zainteresowania nikt się chyba nie spodziewał. Na starcie miały bowiem pojawić się zawodniczki z 21 krajów. Wystarczy wymienić Julie Dalgaard, Natalie Kane, Sarę Andersen, Caroline Belglund, Britt Van Der Werff czy naszą Joannę Miller, aby uświadomić sobie, jak zaciętej rywalizacji należało się spodziewać. I rzeczywiście, minimalne różnice czasowe między nimi w kwalifikacjach pokazały, że ostateczne rozstrzygnięcie nastąpi dopiero w ostatnich minutach trzeciego wyścigu. Tym bardziej, że najszybsze motocyklistki przez dwa dni walczyły szprycha w szprychę od startu do mety.
Zanim jednak o samych zawodach... Kilka miesięcy temu podczas kolejnego spotkania Komisji Motocyklowej Kobiet FIM (Comission For Women in Motorcycling CFM) zapadła decyzja o zorganizowaniu Pucharu Europy Kobiet MX. Nita Korhonen, dyrektor CFM: „Nasz pomysł to próba znalezienia pośredniej formuły pomiędzy mistrzostwami świata a mistrzostwami krajowymi. To zawody, w których mogą wystartować zawodniczki aspirujące do bycia najlepszymi na kontynencie europejskim. Sądząc po dużym zainteresowaniu zrobiliśmy krok do przodu w popularyzacji kobiecego MX”. Była więc idea, pozostała kwestia lokalizacji. Dzięki staraniom Aleksandry Knyszewskiej (CFM) wybór padł na tor w Cieszynie. „Taka impreza jest wspaniałą szansą nie tylko na promocję motocrossu kobiet w Europie, ale także na wzrost popularności samej dyscypliny w naszym kraju”. Szybko podjęto akcję promocyjną a Cieszyński Klub Motorowy rozpoczął przygotowania do przyjęcia blisko dwustu zawodników, gdyż jednocześnie z Pucharem Europy Kobiet miały się odbyć Mistrzostwa Europy (N/E) i Mistrzostwa Polski w klasach 65 i 85ccm. W dość krótkim czasie zmodernizowano tor, a także przygotowano park maszyn zdolny przyjąć tak liczną grupę uczestników.
W końcu nadszedł oczekiwany majowy weekend (21/22). Ostatecznie do rywalizacji przystapiły 54 riderki. Nigdy do tej pory nie mieliśmy okazji gościć w Polsce tak znakomitych motocyklistek, dlatego poziom zawodów przeszedł najśmielsze oczekiwania nie tylko kibiców. Wysoką rangę imprezy potwierdziła obecność w Cieszynie najwyższych władz FIM Europe, z Prezydentem Federacji dr Wolfgangiem Srb na czele. Zawody obserwowały także członkinie Komisji CFM: Anne-Laure Rey, Susanne Huttinger, Iris Kramer i przewodnicząca Nita Korhonen. Stronę polską reprezentowali Prezes PZM Andrzej Witkowski i Wiceprezes ds. Motocyklowych Michał Sikora - Przewodniczący Głównej Komisji Sportu Motocyklowego.
Widowisko, jakie obejrzeliśmy było najwyższej miary, nieoczekiwanych zwrotów akcji mógłby pozazdrościć mistrz filmowych dreszczowców Alfred Hitchcock. Największym zaskoczeniem okazała się wygrana Sary Andersen#325, startującej na Yamasze o pojemności 150ccm - motocyklu teoretycznie najsłabszym w stawce. W Cieszynie okazało się, że siła tkwi wcale nie w mocy silnika, ale w nieprawdopodobnych umiejętnościach tej zaledwie piętnastoletniej Dunki. O jej niezwykłym talencie i woli walki niech świadczy fakt, że w jednym z wyścigów wystartowała jako ostatnia, ale na mecie zameldowała się... druga. Nieprawdopodobny talent! To z nią przegrała jednym punktem zdecydowana faworytka Pucharu Julie Dalgaard#703 (również Dunka). Julie aktualnie zajmuje 12. miejsce w rywalizacji Mistrzostw Świata Kobiet MX, a znakomity start w Teutschenthal stawiał ją w gronie rywalek pretendujących do pierwszego miejsca. Trzecia była Szwedka Emelie Dahl#555. Jednak nie wszystkim dopisało szczęście...
Fatalny upadek w ostatnim wyścigu wyeliminował z rywalizacji o podium świetną zawodniczkę Britt Van Verff, do wielkich przegranych należała Irlandka Natalie Kane, była Mistrzyni Kobiet Wlk. Brytanii. Aktualnie szósta zawodniczka świata w pierwszym wyścigu była dopiero siódma, ustępując m.in. Joasi Miller#19, która w pięknym stylu pokonała swoją rywalkę. Nasza reprezentantka w klasyfikacji generalnej znalazła się na piątym miejscu, jednak zaledwie sekundowe różnice dzielące ją od zwyciężczyni pozwalają mieć nadzieję na wysokie pozycje w kolejnych rozgrywkach Mistrzostw Świata. A inne Polki? Za duży sukces można uważać sam fakt, że aż trzy zakwalifikowały się do wyścigów finałowych. Co prawda Alina Łaszcz zajęła 35. miejsce, Wiktoria Horodyńska 38. a Dominika Orlik 39., jednak w przypadku wszystkich dziewczyn liczył się nie wynik, a zdobyte doświadczenie, jakie dał udział w tak mocno obsadzonej, międzynarodowej imprezie.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze