Karnowski: NBA nie zając, nie ucieknie?
Nie pcha się na siłę, ale jest pewny, że i tak tam trafi. Przemysław Karnowski miał w tym roku zgłosić się do draftu do NBA. Plany jednak pokrzyżowała groźna kontuzja, która wyeliminowała polskiego "olbrzyma" z gry na kilkanaście miesięcy. Polski center powoli wraca do zdrowia i mógłby już zgłosić się do najlepszej ligi świata, ale woli najpierw być w 100 procentach sprawny i gotowy.
Jest wielki (216 cm, 130 kg), ale jak na swój wzrost bardzo sprawny. W silnym zespole uniwersyteckim Gonzaga Bulldogs ma niezłe statystyki. Dużych ludzi w NBA, nie ma obecnie zbyt wielu, więc jest łakomym kąskiem. Ale po długiej przerwie Karnowski się nie spieszy. Po operacji kręgosłupa, która przeszedł w sylwestrową noc, postanowił skorzystać z medical redshirt (prawa pozwalającego zawodnikom przedłużyć o rok grę w zespole uniwersyteckim, w przypadku odniesienia groźnej kontuzji, przed rozegraniem przez zespół połowy spotkań).
Rok temu wydawało się, że czerwiec 2016 będzie dla Ciebie wyglądał tak. Przemek Karnowski w drafcie i drugi Polak zagra w NBA. Jednak nic z tego. Co z Tobą i Twoim zdrowiem?
Niestety historia inaczej się potoczyła. Jestem na dobrej drodze, by wrócić do pełnej formy, zacząć grać na pełnych obrotach. Jeszcze mam kilka miesięcy rehabilitacji przed sobą. Za mną powiedzmy dwie-trzecie całej rehabilitacji. Wierzę, że w drugiej połowie września będę już grać na pełnych obrotach
Czyli zostajesz w Gonzadze?
Tak zdecydowałem się na piąty rok i będę grać tam. Myślę, że to jest dla mnie najlepsza opcja. Na miejscu jest doktor, z którym jestem cały czas w kontakcie, gdyby coś złego działo się z moimi plecami. Taki jest plan i jestem podekscytowany tym, że rehabilitacja idzie dobrze i będę mógł wrócić do pełnych sił.
A nie miałeś takich myśli, żeby nawet z kontuzją pójść do któregoś z klubów NBA i tam się leczyć? Ale już tam być, ten kolejny krok w karierze postawić…
No, oczywiście były takie myśli. Ale dla mnie najważniejsze jest teraz, by pokazać, że potrafię jeszcze grać na najwyższym poziomie. Chcę żeby skauci z NBA wiedzieli i widzieli i docenili to w przyszłym orku.
Jeszcze grać? Ty masz dopiero 22 lata, a nie 40...
Jeszcze w sensie po kontuzji. Rehabilitacja idzie dobrze. Już zacząłem biegać, zacząłem skakać. I mam nadzieję, że nie będzie żadnych przeszkód, by wrócić do pełnej dyspozycji.
Twój wymarzony klub NBA? Czy nie chcesz zdradzić, by sobie nic nie psuć.
Nie mam nic do powiedzenia. Ten klub, który mnie polubi, ten mnie wybierze i dla tego będę grał.
A Twój ulubiony klub?
Ja lubię Washington Wizzards. Kibicuje Marcinowi Gortatowi, przyjaźnimy się poza boiskiem. Więc na pewno to jest Washington.
To by było niesamowite. Dwie polskie wieże w jednej drużynie…
No, zobaczymy jak się to potoczy.
Za kuluary chciałbym zajrzeć. Były takie realne rozmowy z przedstawicielami klubów NBA?
Nie mogę tego powiedzieć. Ze względu na przepisy NCAA, mamy zakaz kontaktowania się ze skautami, oni mają zakaz kontaktowania się z nami.
Czyli nie było! Tak musisz powiedzieć…
Nnno… nie było (śmiech). Nie mogę tego zdradzić.
Pod koniec lipca zbiera się reprezentacja, która będzie walczyć o awans do kolejnego Eurobasketu. Nie będzie łatwo, bo zabraknie kilku dużych gości - Gortata, Ciebie, Damiana Kuliga.
Jest kilku innych dobrych zawodników. Po przerwie do kadry wraca Maciek Lampe. Wiem, że będzie Adam Łapeta, Adam Hrycaniuk, Szymon Szewczyk. Oni mają to doświadczenie kadrowe. Więc nie powinno być źle. Mam nadzieję, że wygrają eliminacje i w przyszłym roku zagramy w finałach.
Komentarze