Czerwona kartka i całe trzy minuty szczęścia. Górnik jedyną drużyną bez punktów

Piłka nożna
Czerwona kartka i całe trzy minuty szczęścia. Górnik jedyną drużyną bez punktów
fot. PAP

Szybka czerwona kartka, zmasowane ataki Lechii w pierwszej połowie, kuriozalny gol na wyrównanie i szczęście, które sprzyjało gospodarzom przez jedynie trzy minuty – tak w skrócie wyglądało pierwsze ekstraklasowe spotkanie na Arenie Lublin. Górnik Łęczna po dwóch kolejkach nowego sezonu Lotto Ekstraklasy pozostaje jedyną drużyną bez punktów… i bez kibiców.

Niedzielne spotkanie to pierwszy ekstraklasowy mecz, który odbył się na Arenie Lublin. Przypomnijmy, że stadion Górnika Łęczna nie spełnił wymogów licencyjnych i dlatego piłkarze Andrzeja Rybarskiego w sezonie 16/17 swoje domowe mecze będą rozgrywać w Lublinie. Posunięcie, które ma przyciągnąć potencjalnych sponsorów, jednocześnie odstraszyło kibiców, którzy w większości postanowili zbojkotować mecze swojej drużyny.

 

Już od siódmej minuty gospodarze spotkania musieli sobie radzić w „dziesiątkę”. Czerwoną kartkę za wyskok z wyprostowaną nogą w Gamakova obejrzał Paweł Sasin. Piłkarz chciał uprzedzić zawodnika Lechii w odbiorze piłki, jednak źle ocenił sytuację i dość ryzykownie zaatakował rywala.


W pierwszej kolejce piłkarze Lechii oddali na bramkę najmniej strzałów ze wszystkich ekstraklasowych drużyn – całe siedem.  Znacznie odkupili swoje winy już w pierwszej połowie niedzielnego meczu. Zawodnicy z Gdańska byli stroną dominującą, a najaktywniej bramkę rywala napastował Milos Krasic. Trzeba jednak przyznać, że w jego grze można było zaobserwować zbyt dużo indywidualizmu - często zamiast podawać do dogodnie ustawionych kolegów, sam próbował strzałów, które były nie były na tyle mocne i celne, by zagrozić bramce Sergiusza Prusaka. W końcu, w 28. minucie, dopiął swego i uwieńczył swoje próby golem na 1:0. Krasic okazał się tym, który wykończył akcję zapoczątkowaną podaniem Flavio Paixao, a następnie asystą wbiegającego w pole karne Gersona.

 

Lechia przez większość czasu atakowała lewą stroną, na której zabrakło zdjętego z boiska prawego obrońcy Górnika, Sasina. Szczególe pole do popisu miał tam Sławomir Peszko.

 

Jeśli chodzi o tylne formacje Lechii to Vanja Milinkovic-Savic wraz z obrońcami  pozostawali wręcz bezrobotni. Górnik Łęczna nie stworzył zbyt wielu akcji, po których bramkarz i defensorzy musieliby interweniować. Najdogodniejszą sytuację gospodarze wykreowali sobie w 12. minucie, ale wtedy dobrego  kontrataku nie sfinalizował Grzegorz Piesio, który posłał piłkę wysoko nad bramką.

 

W 44. minucie goście jeszcze przed zejściem do szatni mogli powiększyć swoją przewagę. Ładną wymianę piłki zaliczyli Krasic wraz z Grzegorzem Kuświkiem. Następnie futbolówka trafiła pod nogi Peszki, lecz reprezentant Polski zbyt długo zwlekał z wykończeniem akcji.

 

W 53. minucie doszło do dość kuriozalnej sytuacji. Piesio podał piłkę do Grzegorza Bonina, który okazał się o wiele zwinniejszy niż próbujący przerwać jego akcję Maloca. Następnie uderzył na bramkę Milinkovicia-Savicia tak, że piłka nie miała szans do niej trafić. Mimo to, bramkarz swoją fatalną interwencją sam ją sobie wbił do siatki.

 

Jednak szczęście towarzyszyło piłkarzom Górnika tylko przez trzy minuty, czyli do momentu, gdy błąd bramkarza zrekompensowali Jakub Wawrzyniak i Grzegorz Kuświk zapewniając Lechii drugą bramkę. Warto zaznaczyć, że w pierwszej kolejce Górnik, który wyrównał w końcówce meczu z Ruchem Chorzów również nie nacieszył się zbyt długo remisem.

 

W 79. minucie znów zabłysnął Grzegorz Bonin, który podał piłkę do wbiegającego w pole karne Bartosza Śpiączki. Zawodnik trafił do siatki, a z dobrej strony znów nie pokazał się bramkarz Lechii. Szczęśliwie dla zawodników z Gdańska piłkarz gospodarzy znajdował się na spalonym.

 

Zawodnicy Górnika w drugiej połowie, a zwłaszcza w jej końcówce, znacznie się ożywili. Mimo prób nie zdołali jednak doprowadzić do remisu i są jedyną drużyną, która w obecnym sezonie Ekstraklasy nie zdobyła jeszcze punktów. Lechia dominowała w pierwszej połowie i już wtedy powinna była rozstrzygnąć losy spotkania. W drugiej części meczu piłkarze z Gdańska nie zachwycili i byli o krok od podziału punktów na rzecz zdeterminowanego zespołu z Łęcznej.

 

Górnik Łęczna - Lechia Gdańsk 1:2 (0:1).

 

Bramki: 0:1 Milos Krasic (28), 1:1 Vanja Milinkovic-Savic (54-samobójcza), 1:2 Grzegorz Kuświk (56).

 

Żółta kartka: Sergiusz Prusak, Leandro - Milen Gamakow, Michał Chrapek, Rafał Wolski, Grzegorz Kuświk.

 

Czerwona kartka: Paweł Sasin (7-faul).

 

Górnik Łęczna: Sergiusz Prusak - Paweł Sasin, Radosław Pruchnik, Maciej Szmatiuk, Leandro - Grzegorz Bonin, Łukasz Tymiński (75. Piotr Grzelczak), Szymon Drewniak, Dragomir Vukobratovic, Grzegorz Piesio (59. Bartosz Śpiączka) - Przemysław Pitry (13. Łukasz Bogusławski).

 

Lechia Gdańsk: Vanja Milinkovic-Savic - Gerson , Mario Maloca, Jakub Wawrzyniak - Flavio Paixao, Michał Chrapek, Milos Krasic (46. Aleksandar Kovacevic), Milen Gamakow (52. Marco Paixao), Sławomir Peszko - Grzegorz Kuświk (72. Paweł Stolarski), Rafał Wolski.

 

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów: 3 574.

 

AP, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie