Garczarczyk: Żenada na ringu w Oakland

Sporty walki

Dan Rafael: „Żenujący pomysł”; Steve Kim: „Tragiczne nieporozumienie”; Lou DiBella: „Śmieciowa walka” – to tylko część – komentarzy ludzi ze świata boksu po „walce” Andre Warda (30-0, 15 KO), złotego medalisty z Aten, ciągle niepokonanego pięściarza z czołówki klasyfikacji P4P. „Syn Boga” wziął sobie za rywala 39-letniego Alexandra Branda (25-2, 19 KO), o którym wiadomo było, że przeciwko Wardowi nie wygra ani jednej sekundy. I nie wygrał... tylko dlaczego na taki sparing zgodziło się HBO?!

Bukmacherzy w Las Vegas nawet nie chcieli przyjmować zakładów, bo ilu  będzie chętnych, którzy wyłożą 10 tysięcy dolarów, żeby wygrać...100? Bilety na walkę Warda w jego rodzinnym mieście trudno było nawet rozdać – system sprzedaży Groupon dawał oferty z 50 procentową zniżką, a sam pięściarz jeszcze w dniu walki  namawiał do kupna jednego biletu, oferując drugi za darmo. Do tego do mediów przedostała się informacja, że Andre zabiera 96 procent puli (850 tys. dolarów), zostawiając Kolumbijczykowi cztery procent czyli... jakieś 30 tysięcy dolarów. „To chyba najniższa wypłata w historii walk pokazywanych przez HBO” – skomentował publicysta ESPN, Dan Rafael.

 

Pytanie za 850 tysięcy dolarów – dlaczego Brand był na ringu? - powinno być jednak skierowane do nowego szefa bokserskiej części HBO – Petera Nelsona. Nelson, absolwent Harvarda, którego nie sposób nie lubić (nie tylko dlatego, że zna się znakomicie na polskim boksie), miał dorzucić do HBO nową energię. Takie miał zresztą plany... dopóki nie zobaczył budżetu na 2016 rok. Z pustego i Nelson nie naleje, więc musiał godzić się na wszelkie zachcianki pięściarzy bijących się pod banderą HBO. Na przykład Warda. Przypomnijmy, że jeszcze przed Brandem, Ward miał w 2015 roku ochotę walczyć – i mieć za to mocno zapłacone – z nikomu nie znanym „kilerem” Rohanem Murdockiem. Z 23-latkiem z Australii, który pięściarstwo traktuje jako okazję do podreparowania swojego „sześciopaka”, przydającego się w występach dla pań. Poważnie. I pewnie by zawalczył na HBO PPV, gdyby nie Sportowa Komisja Stanu Newada, która propozycję Murdocka jako rywala Warda na poważnej gali odrzuciła z niesmakiem.

 

Skąd więc  Brand kontra Ward na HBO? Wszyscy w biznesie wiedzą, że komisja stanu Kalifornia  przepuszcza wszystko, co potrafi się utrzymać na dwóch nogach. Niekoniecznie musi umieć walczyć: Brand w żadnej z dwunastu rund nie trafił choćby dziesięciu  wyprowadzonych uderzeń, zaliczając dwa trafienia w drugim starciu i... jedno w 11. Nelson i HBO było jednak pod ścianą – wiedziało, że chcąc dostać wreszcie walkę Warda, która zainteresuje kibiców, muszą mu zapłacić za pokazywany na całym świecie. Teraz Peter – i całe HBO – pewnie się modli, by zakontraktowana na 16 listopada i ogłoszona  publicznie walka z mistrzem świata WBA/WBO/IBF Siergiejem Kowaliowem dojdzie do skutku. Znając przeszłość Warda, jest się o co modlić.

Przemek Garczarczyk, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie