Będzie kolejne złoto w Rio de Janeiro? Startuje Piotr Małachowski
Rzut dyskiem to jedna z naszych największych nadziei medalowych w Rio de Janeiro. Piotr Małachowski od początku sezonu jest w rewelacyjnej formie i powinien stanąć na podium. Kibice liczą nawet na złoty medal.
Po kilku dniach rozczarowań, po słabych występach pływaków, judoków, tenisistów, a nawet piłkarzy ręcznych, polscy kibice zaczęli coraz głośniej wzdychać do lekkoatletów. Po świetnym występie w lipcowych mistrzostwach Europy lekkoatletyka stała się polską największą nadzieją medalową na igrzyskach olimpijskich.
W tym gronie Małachowski jest jednym z największych pewniaków (oczywiście, oprócz Anity Włodarczyk i Pawła Fajdka w rzucie młotem). Jest mistrzem świata, mistrzem Europy. Prowadzi na światowych listach - do niego należą dwa najlepsze tegoroczne rezultaty: 68,15 metra i 68,10 metra. Polak wygrał spokojnie kwalifikacje z wynikiem 65,89 m.
W piątek najważniejsze było, żeby awansować do finału. To, że zabrakło kilku metrów do najlepszego rezultatu w 2016 roku nie znaczy, że Małachowski jest w słabszej formie. Eliminacje odbywały się rano (o 9:30 lokalnego czasu), a wiadomo, że to dla dyskoboli nie jest najlepsza pora dnia. Finał też jest w miarę wcześnie, ale początek wyznaczono już prawie 1,5 godziny później.
Wpływ na odległość rzutów na pewno będzie miało też to, że stadion w Rio ma wysokie trybuny, brakuje podmuchów wiatru, które czasami pomagają w uzyskiwaniu lepszych rezultatów. Do złota w Londynie cztery lata temu wcale nie trzeba było rzucić najdalej w sezonie.
Ważne, że jak zapewnia Małachowski, nic go nie boli. Nie narzekała po kwalifikacjach nawet na kolano, które martwiło kibiców w tym sezonie. W rozmowie z polsatsport.pl bardziej obawiał się młodych zawodników niż starych mistrzów i miał rację, bo Robert Harting mistrz olimpijski z 2012 roku, nie zdołał się zakwalifikować do finału.
Przed igrzyskami polski zawodnik mówił, że dopiero po eliminacjach będzie wiadomo na co go stać. Małachowski był wobec siebie krytyczny w piątek i nawet, jeżeli dysk poleciał daleko, to widział jeszcze rezerwy. Jeżeli w sobotę lepiej będą pracować nogi, to powinno być bardzo, bardzo dobrze.
Jadę po złoto. jestem jednym z wielu pretendentów. Jestem mistrzem świata, a to do czegoś zobowiązuje, ale zachowajmy spokój - mówił kilka tygodni przed igrzyskami. Dobrze, że Małachowski zachowuje spokój - kibice nie muszą.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze