Fabiański bez szans przy bramkach. Wielki powrót Chelsea, zimny prysznic dla Kloppa
Sporo działo się w sobotnich meczach drugiej kolejki Premier League. Na początek pewne zwycięstwo odniósł Manchester City, który pokonał Stoke City aż 4:1. Później nieoczekiwaną klęskę poniósł Liverpool - podopieczni Juergena Kloppa przegrali z Burnley 0:2. Blisko tego samego była Chelsea, która przegrywała z Watford 0:1, ale ostatecznie wygrała 2:1.
Po mało przekonującym starcie sezonu ligowego Manchester City rozbił w tygodniu Steauę Bukareszt w eliminacjach Ligi Mistrzów i do starcia drugiej kolejki ze Stoke City przystępował w dobrych nastrojach. Pep Guardiola pokazał, że jest konsekwentny i po raz kolejny posadził na ławce rezerwowych Joe Harta. Jego decyzja na pewno się obroni, bo "The Citizens" wygrali aż 4:1.
W spotkaniu ze Steauą dwóch rzutów karnych nie wykorzystał Sergio Aguero, lecz mimo to nie bał się podejść do jedenastki w meczu ze Stoke. Ładnym, precyzyjnym strzałem otworzyć wynik, by po kilku minutach go podwyższyć. Choć na początku drugiej połowy z jedenastu metrów trafił Bojan, to w końcówce dwa trafienia dla Manchesteru City dorzucił Nolito. To była świetna odpowiedź na piątkowe zwycięstwo lokalnego rywala.
W pierwszej kolejce Liverpool po szalonym meczu pokonał Arsenal na jego zdanie 4:3. To miał być sygnał dla reszty stawki, że podopieczni Juergena Kloppa zamierzają w tym sezonie namieszać w tabeli. Może i chcą, lecz drugiej przeszkody nie byli w stanie przeskoczyć. Drugie wyjazdowe spotkanie nie poszło po ich myśli, mimo że rywalem był beniaminek z Burnley. Już do przerwy dzielni gospodarze prowadzili 2:0 po golach Sam Vokesa i Andre Graya.
Sporą huśtawkę nastrojów przeżyli kibice na Vicarage Road, gdzie Watford ostatecznie przegrało z Chelsea 1:2. Zaczęło się od niemrawej gry faworytów, którzy na początku drugiej połowy stracili bramkę. Niepilnowany Etienne Capoue nie miał problemów z pokonaniem Thibaut Courtios. Od tego momentu fani gospodarzy z coraz większą radością kwitowali każde nieudane zagranie jakiegokolwiek piłkarza "The Blues". Losy meczu odwróciły się w ostatnich minutach - po raz kolejny Antonio Conte był zmuszony na zmianę formacji na 4-4-2 i po raz kolejny mu się to opłaciło. Najpierw do siatki trafił Michy Batshuayi, a chwilę później zwycięskiego gola strzelił Diego Costa.
Kilka ciekawych faktów dotyczy natomiast meczu West Bromwich Albion - Everton. Po pierwsze, gola dla gości strzelił Gareth Barry, dla którego było to setne spotkanie w barwach "The Toffees". To dopiero piąty piłkarz w historii klubu - po Andym Hinchfliffe, Kevinie Campbellu, Rossie Barkleyu oraz Seamusie Colemanie, który dokonał takiej sztuki. Ponadto, z ławki rezerwowych wszedł najnowszy nabytek Evertonu Yannick Bolasie. Ten z kolei stał się pierwszym zawodnikiem w historii Premier League, który dwa pierwsze mecze sezonu rozegrał... przeciwko tej samej drużynie! Jeszcze tydzień temu reprezentował barwy Crystal Palace i także miał okazję wejść na murawę z ławki rezerwowych.
Do sporej niespodzianki doszło na Liberty Stadium, gdzie Swansea City z Łukaszem Fabiańskim w składzie przegrała z Hull City 0:2. Polak przy bramkach Shauna Maloneya oraz Abela Hernandeza nie miał nic do powiedzenia.
Wyniki:
Stoke - Manchester City 1:4 (Krkic 49 [rz.k.] - Aguero 27 [rz.k.], 36, Nolito 86, 90+5
Burnley - Liverpool 2:0 (Vokes 2, Gray 37)
Swansea - Hull 0:2 (Maloney 79, Hernandez 90+2)
Tottenham - Crystal Palace 1:0 (Wanyama 83)
Watford - Chelsea 1:2 (Capoue 55 - Batshuayi 80, Costa 87)
West Bromwich Albion - Everton 1:2 (McAuley 9 - Mirallas 45+2, Barry 60)
Komentarze