Kołtoń o Legii w Lidze Mistrzów: Jest drużyna, ale pytanie czy jest trener?

Piłka nożna
Kołtoń o Legii w Lidze Mistrzów: Jest drużyna, ale pytanie czy jest trener?
fot.Cyfrasport

Dyrektor sportowy Legii, Michał Żewłakow – w czasie losowania Ligi Mistrzów - był poważny, jak nigdy. Znam Michała od kilkunastu lat. Nawet w momentach największego stresu – przy okazji wielkich imprez Polaków, w których występował – był skory do żartów. W Monte Carlo przyznał: „Jestem tak zmęczony, że nawet nie mam siły się cieszyć! Taki to był stres, ta walka o Ligę Mistrzów”.

A mistrz Polski osiągnął, coś, co nie udawało się przez dwadzieścia lat. Wszedł do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Po drodze wyeliminował mistrza Bośni, Słowacji i Irlandii. Wyeliminował, choć nie grał dobrze. Ba, w tych sześciu meczach w drodze do upragnionej Ligi Mistrzów ani razu nie zaprezentował się... przyzwoicie. Wygrywał bądź remisował, bo miał w swoich szeregach Arkadiusza Malarza, Nemanję Nikolica, Michała Pazdana, może jeszcze Michała Kucharczyka. Brakowało jednak harmonii, brakowało składnych akcji, brakowało spokoju, który biłby od trenera Besnika Hasiego...

Znaleźć trenera po Czerczesowie – szczególne wyzwanie po dublecie...

I to również jest powód stresu dla Michała Żewłakowa. Stanisław Czerczesow odszedł w chwale. Wywalczył mistrzostwo Polski i Puchar Polski! Dublet na 100-lecie klubu! Czegoż więcej chcieć!?! Czerczesow udowodnił, że ma twardą rękę i potrafi zaszczepić styl. Legia nie bała się grać dwójką napastników, nie bała się stosować pressingu i to niemal non stop. Jednak drogi Legii i Czerczesowa – obecnie selekcjonera reprezentacji Rosji – rozeszły się nieodwołalnie. I tu spadła wielka odpowiedzialność na Żewłakowa, 102-krotnego reprezentanta Polski – chłopaka, który w futbolu z niejednego pieca jadł chleb. Piszę chłopaka, a powinienem napisać – spadła wielka odpowiedzialność na mężczyznę. Człowieka, który - wraz z przyjściem Bogusława Leśnodorskiego do Legii – otrzymał nadzwyczaj odpowiedzialną rolę: architekta sportowego. I z tej roli wywiązuje się dobrze, czego przykładem Ondrej Duda, czy Nikolić. Ba, czego przykładem jest Malarz, choć gdy ten bramkarz podpisywał kontrakt mówiło się o koleżeństwie z Michałem, a nie wspaniałej grze w Bełchatowie...

Gdy rozmawiałem z Michałem na bankiecie po losowaniu w Monte Carlo, po raz pierwszy uśmiechnął się po dobrych kilkudziesięciu minutach. Wyciągnął telefon i mówi do mnie: „Pokażę ci esemesa, jakiego dostałem od Arka Malarza tuż przed losowaniem”. Telefon jednak padł. Jednak Michał – już z uśmiechem na twarzy – ciągnie: „Może nie pokażę, ale doskonale pamiętam. Arek napisał: Mordo, dawaj Real!”. I Real Madryt – 11-krotny triumfator Pucharu Europy – zawita na Łazienkowską 3. Przyjadą do Warszawy dwaj, z trzech piłkarzy, którzy byli w trójce plebiscytu UEFA Best Player in Europa za sezon 2015/16 – Cristiano Ronaldo i Gareth Bale. Ba, przyjedzie cała plejada gwiazd prowadzonych przez Zinedine'a Zidane'a.

W moim przekonaniu – kadra Legii ciekawa, pytanie o formę!!!

Przyjedzie Borussia Dortmund – z plejadą gwiazd. Przyjedzie Sporting Lizbona, który również ma ciekawych piłkarzy w swoich szeregach. Śmiem twierdzić, że Legia również ma niezłą kadrę. Kadrę zbudowaną przez Żewłakowa. Jednak problemem jest trener. Może to kwestia charakteru Hasiego? Bo chyba nie warsztatu, o czym przekonywał mnie w Monte Carlo i menedżer Anderlechtu Bruksela, i Żewłakow. Legia to Malarz w bramce. Na prawej obronie konkurencja między Bartoszem Bereszyńskim i Łukaszem Broziem, na środku obrony Pazdan i Igor Lewczuk, na lewej Adam Hlousek. W środku pola Tomasz Jodłowiec, a przed nim Thibault Moulin i Vadis Odjidja-Ofoe, na skrzydłach Guilherme i Michał Kucharczyk. Na szpicy Nikolić. Na zmianę są Maciej Dąbrowski – na środek obrony, Michał Kopczyński – do środka pola, Steeven Langil na skrzydło, Aleksandar Prijović w ataku. Jest Kasper Hamalainen, który – po podpisaniu mega kontraktu w Warszawie – zupełnie się zagubił, nie mówiąc o zgubieniu sportowej formy. To nie jest słaba kadra.

 

Ta kadra ma jednak wielki problem – z charakterami piłkarzy. Charakteru nie buduje się na Twitterze, a tego zupełnie nie rozumie Jakub Rzeźniczak, który z Legią powinien pożegnać się już w 2013 roku – po dwumeczu ze Steauą. Dziś i Lewczuk i Dąbrowski, nie mówiąc o Pazdanie, są przed Rzeźniczakiem! Porzućmy jednak rozważania o Rzeźniczaku. Głównym problemem jest środek pola. Moulin ciekawy, ale nierówny. Odjidja-Ofoe – wielki potencjał, ale i kilka kilogramów nadwagi. Dlaczego Legia nie sięga po najciekawszych polskich piłkarzy? Żewłakow nie ukrywa: „Po pierwsze cena, po drugie zarobki, a po trzecie – taki piłkarz potrzebuje często pół roku, często roku, aby odnaleźć się w Warszawie, poradzić sobie z presją, jaka panuje w Legii”. Stąd klub poszedł w ciekawych piłkarzy zagranicznych, jak Moulin, Langil, Odjidja-Ofoe... Ciekawych, ale czy na pewno się spełnią w Warszawie, pokaże czas... Tak jak zaczyna brakować czasu Hasiemu. Najbliższe tygodnie będą decydujące dla Albańczyka. Albo chwyci zespół w karby – albo będzie styl i forma, albo pożegna się z posadą...

Roman Kołtoń z Monte Carlo, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie