Dramat byłego prezesa FC Basel. Poszedł do parku i strzelił sobie w brzuch?
Rebe Jaeggi ma 67 lat, a za sobą wspaniałą przeszłość - w latach 90. tworzył potęgę FC Basel, przyczynił się do budowy nowego stadionu, to właśnie za jego rządów klub debiutował w Lidze Mistrzów. Szwajcar odszedł z futbolu w 2006 roku. Co takiego stało się później, skoro w piątek prawdopodobnie próbował popełnić samobójstwo?
To stało się w nocy z czwartku na piątek. Miejsce? Park jednego ze szpitali w Bazylei. Nad ranem pracownicy placówki natknęli się tam na mężczyznę. Siedział na ławce. Gdy się zbliżyli - zauważyli poważną ranę postrzałową w okolicy brzucha. Nieszczęśnik od razu trafił na OIOM, gdzie cały czas walczy o życie. Policjanci wstępnie zakwalifikowali przypadek jako próbę samobójczą.
Sytuacja jest bardzo dziwna. Wygląda na to, że Jaeggi poszedł specjalnie do szpitalnego parku, by się postrzelić. W dodatku miał na sobie tylko piżamę. Co zatem było jego celem? Samobójstwo czy tylko zwrócenie na siebie uwagi?
- Badamy, w jakich okolicznościach mężczyzna został ranny. Nie wykluczamy, że to była próba samobójcza. Nie ma dowodów na udział osób trzecich, tak jak i na to, że był to nieszczęśliwy wypadek - komentuje szwajcarska policja.
Piątkowe zajście to w Szwajcarii cały czas informacja numer jeden. Chodzi w końcu o człowieka, ktory walnie przyczynił się do pierwszego po 22 latach mistrzostwa kraju dla FC Basel, który wyprowadził klub z długów i który przez cztery lata był także prezesem 1. FC Kaiserslautern. Postać z piedestału, która prawdopodobnie miała wielkie problemy.
Czy kiedyś dowiemy się, o co właściwie poszło?
Komentarze