Diego Costa zmorą Fabiańskiego, ale w Walii padł remis
Chelsea próbowała kontynuować fantastyczną serię trzech zwycięstw po objęciu zespołu przez Antonio Conte, jednak londyńczycy na Liberty Stadium popełnili zbyt wiele błędów i ostatecznie tylko podzielili się punktami ze Swansea City. Cały mecz w bramce Łabędzi rozegrał Łukasz Fabiański, który dwukrotnie wyjmował piłkę z siatki po strzałach Diego Costy.
"Ubiegłoroczna Chelsea. Witamy ponownie!" - pisali kibice na Twitterze po dwóch fatalnych błędach The Blues w defensywie. Nie popisali się zarówno Thibaut Courtois, jak i Gary Cahill - to właśnie momenty zawahania dwóch filarów defensywy gości doprowadziły do trafień Gylfiego Sigurdssona i Leroya Fera. Nas dużo bardziej interesował jednak pojedynek Diego Costy z Łukaszem Fabiańskim.
Polski bramkarz skapitulował po strzale znajdującego się w znakomitej dyspozycji Hiszpana już w pierwszej połowie, kiedy to były zawodnik Atletico płaskim strzałem po nieznacznym rykoszecie otworzył wynik jedynego niedzielnego spotkania Premier League. Chelsea przeważała i stwarzała sobie kolejne okazje w ciągu pierwszych 45 minut; gdy wydawało się, że The Blues są na dobrej drodze do kolejnego zwycięstwa po golu swojego supersnajpera, na początku drugiej części gry przydarzył się defensywny kataklizm.
Najpierw rzut karny po kiksie sprokurował Courtois, kilka minut później fatalny w skutkach błąd w przyjęciu zaliczył Cahill. Swansea wyszła na prowadzenie i zaczęła się bronić, jednak goście byli wystarczająco skuteczni, by wyrównać. Dokonał tego nie kto inny jak Costa, który efektownymi nożycami ustalił wynik spotkania. Chelsea próbowała pójść za ciosem i tylko kiepskiej skuteczności rywali gospodarze mogą zawdzięczać obronę jednego punktu.
Łukasz Fabiański bronił poprawnie i popisał się kapitalną interwencją przy strzale Oscara z osiemnastu metrów, jednak może się wydawać, że pierwszy gol Costy był "do obrony".
Swansea City A.F.C. - Chelsea F.C. 2:2 (0:1)
Sigurdsson (k.) 59', Fer 62' - Diego Costa 18', 81'
Komentarze