Dawidowicz: Miałem ofertę z Legii. Ale nie chciałem wracać do Polski

Piłka nożna
Dawidowicz: Miałem ofertę z Legii. Ale nie chciałem wracać do Polski
fot. Cyfrasport

Nie chciałem wracać do Polski. Chociaż miałem ofertę. Nie po to jednak wyjeżdżałem, żeby szybko się poddać. Podam przykład Kamila Glika. Też na początku mu nie szło, nie grał w Palermo, ale wszystko sobie wywalczył - powiedział w rozmowie z Polsatsport.pl obrońca VfL Bochum Paweł Dawidowicz.

Sebastian Staszewski: W listopadzie 2015 roku zagrał Pan kilka minut w towarzyskim meczu reprezentacji Polski z Czechami. Wiele zmieniło się od tego czasu?

Paweł Dawidowicz: Nabrałem pewności siebie. Między innymi dzięki debiutowi w kadrze. Od zawsze uważałem, że mam sporo pewności siebie, ale wtedy wróciłem do klubu, miałem na koncie mecz w seniorskiej reprezentacji i wszyscy zaczęli patrzeć na mnie trochę inaczej.

Ten debiut mógł coś zmienić, ale jak dziś wiemy – nie zmienił niczego…

Wtedy wiedziałem, że przez cały sezon raczej nic się nie wydarzy. W Benfice nikt nie robi nagłych ruchów. Drużynie szło dobrze, klub wygrał mistrzostwo. Mówiąc najprościej – nie było czego zmieniać.

Wierzył Pan, że pojedzie Pan na mistrzostwa Europy do Francji?

Jasne, że tak. Byłem w kadrze i robiłem wszystko, aby załapać się do kadry. Chciałem przekonać do siebie selekcjonera Nawałkę. Czułem, że jestem w stanie to zrobić. Na treningach wyglądałem dobrze. Szkoda tylko, że nie dostałem więcej szans meczowych… Dużo się tam jednak nauczyłem, bo kiedy grasz z lepszymi, szybciej się uczysz. Stajesz się po prostu gotowy do gry na wysokim poziomie. W kadrach młodzieżowych masz trochę więcej czasu. W seniorach musi być automatyzm. Dlatego właśnie lubię grać z lepszymi.

Gra przeciwko takim piłkarzom, jak Robert Lewandowski, Arkadiusz Milik czy Jakub Błaszczykowski, uwidoczniła Panu mankamenty?

Środkowego obrońcę napastnik cały czas napiera. A on go trzyma. I wtedy nie ma dla mnie żadnej różnicy, czy to Lewandowski czy ktoś inny. Przecież nie dam mu się okiwać tylko dlatego, że gra w lepszym klubie czy jest starszy. Wiadomo, że podpatrywałem, co Robert robił, wyciągałem wnioski. To na pewno fajne doświadczenie. A czy trudno grało się przeciwko „Lewemu”? Zawsze trudno gra się przeciwko zawodnikowi wybieganemu i inteligentnemu.

 
Środek obrony to dziś Pana pozycja?

Dla mnie i na środku obrony, i na defensywnym pomocniku, gra się podobnie.

A gdyby miał Pan wybrać tylko jedną?

Nigdy nie stałem przed takim wyborem. Nie chcę się zamykać. W klubie jestem środkowym obrońcą, ale trener wie, że mogę grać także na „szóstce”. Z tego co słyszałem, w Bochum będę jednak grał w defensywie.

W reprezentacji o grę będzie Panu bardzo trudno. Kamil Glik jest nie do wygryzienia, Michał Pazdan gra wyśmienicie, a Bartosz Salamon i Thiago Cionek występują w Serie A. Widzi Pan dla siebie jakąkolwiek szansę?  

Rywalizacja jest wszędzie – i w kadrze, i w klubie. Trzeba być od kogoś lepszym, szybszym, bardziej ogranym. Grają najlepsi, to żadna tajemnica. Glik i Pazdan to świetni zawodnicy. Oby byli takimi jak najdłużej.

Ale wtedy Pan nie będzie grał.

Na każdego przyjdzie pora.

Nie śpieszy się Panu?

Śpieszy, bo zegar bije. Nie jestem już taki młody. Śpieszyło mi się nawet rok temu. Muszę szybko pokazać, że jestem gotowy, chcę zacząć grać. Selekcjoner Nawałka cały czas śledzi moje postępy, także te w reprezentacji młodzieżowej. Dlatego za każdym razem daję z siebie wszystko.

Sebastian Staszewski, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie