Araszkiewicz: Wysoka porażka z Borussią to jeszcze nie koniec świata
Były reprezentant Polski Jarosław Araszkiewicz uważa, że porażka Legii Warszawa z Borussią Dortmund 0:6 na inaugurację Ligi Mistrzów pokazuje, że "z klubową polską piłką nie jest za wesoło". Jego zdaniem, po trzech szybko straconych golach legioniści spasowali.
"Tak naprawdę, jak się dostaje trzy +dzwony+ w ciągu kilkunastu minut, to potem nie wiadomo, czy atakować, czy może się bronić przed kolejnymi bramkami. I też nie było widać, jaki plan na dalszą część meczu ma trener Besnik Hasi, bo Legia nie miała pomysłu na grę i nie stworzyła zbyt wielu sytuacji" - powiedział Araszkiewicz, który w przeszłości grał w Lechu Poznań, ale także i w Legii.
Jak dodał, było widać bałagan na boisku, szczególnie w defensywie. "Dwóch stoperów pierwszy raz spotkało się ze sobą na boisku. I choć każdy wie, jak się powinien zachować, to jednak jest to newralgiczna pozycja na boisku, jeśli chodzi o defensywę. Poza tym, żeby grać w piłkę, trzeba mieć też zdrowie, a Legii tego zabrakło. Pod względem fizycznym Borussia dominowała" - podkreślił.
Araszkiewicz daleki jest od krytykowania piłkarzy mistrza Polski. Jego zdaniem wiele czynników zadecydowało o takiej, a nie innej inauguracji. "Na pewno nie można powiedzieć, że piłkarzom Legii się nie chciało. Po prostu była jedna wielka niemoc. Trzeba się zastanowić, czy transfery, jakie dokonała Legia były trafione. Dziś pojawia się wiele określeń dotyczących tego meczu: blamaż, klęska, skandal. W mojej ocenie to jest po prostu porażka, po której trzeba się zakopać i na spokojnie przemyśleć pewne rzeczy. Na tym świat się nie kończy" - zaznaczył.
Według niego, pogrom Legii pokazuje, że polska klubowa piłka jest wciąż daleko w Europie. "Nie jest za wesoło. Reprezentacja poszła mocno w górę w rankingu, ale trzeba zauważyć, jak niewielu zawodników z polskiej ligi gra w kadrze" - podsumował.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze