Bokserzy-olimpijczycy obstawiali wyniki walk na igrzyskach

Trzech bokserów, trzy historie, ale w każdej, oprócz elementów szokujących, są także momentami zabawne. Wszyscy dostali "surowe nagany" oraz będą musieli uczestniczyć w specjalnych programach edukacyjnych. Dwaj Irlandczycy Michael Conlan i Steven Donnelly właśnie przechodzą na zawodowstwo i ich kary od MKOl obchodzą jakby mniej. Jest jeszcze trzeci - Brytyjczyk Anthony Fowler, o którego sprawie MKOl mówi najmniej.

Najbardziej znany z tej trójki jest Conlan, który w Londynie (2012) zdobył brązowy medal. Teraz był jednym z faworytów kategorii koguciej, ale przegrał w ćwierćfinale po decyzji sędziów (w zgodnej opinii skandalicznej) z Rosjaninem Władimirem Nikitinem. Kiedy Irlandczyk usłyszał werdykt, spojrzał w stronę sędziów i pokazał im środkowy palec.

Conlan obstawił kilka wyników walk w swojej kategorii wagowej, ale  podobno nie postawił więcej niż 300 dolarów i nie wygrał w zakładach żadnych pieniędzy. Obstawianie to, jak powiedział, jego hobby. Było też antidotum na nudę, panującą w wiosce olimpijskiej.

Wyobraźnią popisał się z kolei, Steven Donnelly (waga półśrednia), który obstawił własną porażkę z zawodnikiem z Mongolii Tuvshinbatem Byambą. Czemu to zrobił? Na wszelki wypadek - w razie porażki miałby jakąś pociechę. Donnelly był jednak uczciwy, Byambę pokonał, ale w ćwierćfinale uznał wyższość Marokańczyka Mohameda Rabii.

MKOl nie ujawnił szczegółów postępowania przeciwko Brytyjczykowi Anthony'emu Fowlerowi (waga średnia), który został wyeliminowany już w pierwszej rundzie turnieju olimpijskiego.

Conlan ma już konkretne plany na przyszłość. Po igrzyskach podpisał kontrakt z promotorem Bobem Arumem i debiutancką walkę ma stoczyć w Las Vegas, w Dzień Świętego Patryka.