Jak przystało na derby Łodzi, pełna dramaturgia!
ŁKS zremisował z Widzewem 2:2 w 63. derbach Łodzi, tym razem rozgrywanych w III lidze. Do przerwy 1:0 prowadzili gospodarze, od 62. minuty 2:1 goście, a wynik meczu w 92. minucie ustalił Maksym Kowal, który wszedł na boisko zaledwie 20 minut wcześniej. Derby Łodzi jak zwykle dramatyczne.
Niezależnie od wyniku niedzielnego meczu, Łódzki KS i tak utrzymałby pozycję lidera. W 11 meczach zdobył bowiem 29 punktów, wyprzedzając drugi Finishparkiet Nowe Miasto Lubawskie, który już swój mecz w tej kolejce rozegrał, o trzy oczka. Widzew natomiast w 10 spotkaniach zgromadził 24 punkty, zajmował czwartą pozycję i przy dobrych wiatrach (czytaj: zwycięstwie), mógł objąć fotel wicelidera. Stawką derbów był więc nie tylko prestiż.
ŁKS przeważał od początku, dużo zamieszania pod bramką rywali robił Jewhen Radionow. Widzew natomiast miał problem z wymianą kilku sensownych podań. Pressing godpodarzy był kłodą nie do przeskoczenia. ŁKS udokumentował swoją przewagę dopiero w 25. minucie. Z rzutu wolnego dośrodkował Artur Golański, bramkarz Widzewa spanikował i wybił z pozoru dość łatwą piłkę wprost pod nogi Radionowa. Ukrainiec musiał już tylko dopełnić formalności.
Pierwsza połowa upłynęła pod znakiem dominacji gospodarzy, za to po przerwie do głosu w końcu doszedł Widzew. To stało się w 49. minucie. Bramkarz gości Michał Choroś wznowił grę potężnym wykopem, który dotarł aż do wysuniętego napastnika Daniela Mąki. Były zawodnik warszawskiej Polonii zachował zimną krew i na spokojnie skierował piłkę do bramki Michała Kołby. Gol dość kuriozalny, bo żeby tak pozwolić bramkarzowi na asystę? Rzadki to widok.
Pięć minut później Kołba popełnił fatalny błąd, z rzutu bramkowego zagrał prosto pod nogi Daniela Mąki. Napastnik Widzewa mógł zrobić absolutnie wszystko. Jednak spanikował i trafił w słupek. Tym razem obaj zawodnicy zachowali się jak amatorzy.
Niesamowite, jak te role po przerwie się odwróciły. W 62. minucie Widzew objął prowadzenie. Znów długim wykopem popisał się Choroś, ale tym razem przed polem karnym główkował jeszcze Przemysław Rodak i dopiero wtedy do piłki ruszył Mateusz Michalski. Skrzydłowy gości był zupełnie niepilnowany - Paweł Pyciak skupił się na innym zawodniku, a Michalski w konsekwencji przelobawal Kołbę ustalając wynik spotkania na 2:1.
W 69. minucie Kamil Tlaga otrzymał drugą żółtą kartkę i przez 20 minut Widzew musiał bronić prowadzenia w dziesiątkę. Jak przystało na derby Łodzi, pełna dramaturgia. Goście jednak podjęli rękawicę, cofnęli się całym zespołem do defensywy, co do 90. minuty przynosiło efekty. W doliczonym czasie gry obrona Widzewa jednak skapitulowała. O remisie przesądził Maksym Kowal, który wszedł na boisko w 76. minucie. Ostatecznie 63. derby Łodzi skończyły się podziałem punktów, dzięki czemu Widzew przeskoczył rezerwy Legii Warszawa i zajmuje trzecie miejsce w III lidze. Liderem nadal ŁKS.
Łódzki KS - Widzew Łódź 2:2 (1:0)
Bramki: Radionow 25, Kowal 90 - Mąka 49, Michalski 62. Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
ŁKS: Michał Kołba - Paweł Pyciak, Kamil Juraszek, Aleksander Ślęzak, Kamil Rozmus (81 Michał Michałek) - Patryk Bryła (73 Mateusz Gamrot), Przemysław Kocot - Jakub Nowak, Artur Golański (76 Maksym Kowal), Łukasz Kopka - Jewhen Radionow.
Widzew: Michał Choroś - Kamil Tlaga, Norbert Jędrzejczyk, Sebastian Zieleniecki, Bartłomiej Gromek (46 Maciej Szewczyk) - Princewill Okachi, Przemysław Rodak - Adrian Budka, Mateusz Michalski (72 Kamil Sabiłło), Daniel Mąka (84 Patryk Strus) - Piotr Burski (46 Krzysztof Możdżonek).
Żółte kartki: Bryła - Gromek, Michalski, Mąka, Tlaga, Rodak.
Czerwona kartka: Tlaga.
Komentarze