Głos z Madrytu: Hoolsi odbierają prestiż Legii

Piłka nożna
Głos z Madrytu: Hoolsi odbierają prestiż Legii
fot. PAP

Hiszpanie są bezwzględni w ocenie wizyty Legii w Madrycie. Alfredo Relano na łamach dziennika "As" pisze: "To była kronika barbarzyństwa ultrasów, którzy odbierają prestiż klubowi, niepokojąc ludzi zarówno na swojej ziemi, jak na na wyjazdach".

Kiedy przyjdzie opamiętanie? Zawsze upominałem się o normalne podejście do kibiców. Wyśmiewałem Donalda Tuska i jego wojewodów za zamykanie stadionów, a także za zaostrzenie przepisów pirotechnicznych. Śmiałem się z kreowania "Litara" i "Starucha" na medialne gwiazdy. Zgadzam się z diagnozą Dariusza Łapińskiego z PZPN, który wzywa do ciągłego, nieustannego dialogu z kibicami – również do dialogu z tymi najbardziej radykalnymi. Zresztą tą drogą poszedł prezes PZPN Zbigniew Boniek, nie bojąc się odpowiedzialności za finały Pucharu Polski na Stadionie Narodowym. To jedno z wielu zwycięstw kadencji "Zibiego", choć ostatni mecz toczył się "w bólach", w związku z nieodpowiedzialnym zachowaniem części fanów Lecha...

 

Co ciekawe Lech Poznań jeżdżąc po Europie kilka lat temu – z kilkutysięczną grupą kibiców – nigdzie nie spowodował burd. Legia Warszawa powoduje je regularnie. Gościnne występy chuliganów Legii na boisku Vetry Wilno - w sierpniu 2008 roku – były symbolem zdziczenia, ale minęły lata i przerażające obrazki, choć tym razem nie z murawy, a z otoczenia stadionu – przy okazji wizyty w Madrycie – znowu obiegły świat. Alfredo Relano - felietonista dziennika "As" - napisał tekst po spotkaniu Real – Legia zatytułowany wymownie: "Champions League dwóch prędkości". Oto najistotniejszy fragment: "Mecze - jak wczorajszy na Bernabeu – dowodzą, że żyjemy w czasach Champions League dwóch prędkości. Jak to bywa w zasadzie wszędzie, bogaci się bogacą, a klasa średnia zostaje w tyle i stale oddala się od bogatych. Legia przechadzała się po Bernabeu jak cień, nie zostawiając śladu innego niż tylko we fragmentach dobre granie, a przede wszystkim zostawiła kronikę barbarzyństwa zaprezentowaną przez swoich ultrasów*, którzy odbierają prestiż klubowi, niepokojąc ludzi zarówno na swojej ziemi jak i na wyjazdach".

 

"Ultrasi* odbierają prestiż klubowi" - pisze Hiszpan. I myślę, że to dedykacja dla trio właścicielskiego Legii. Niemal puenta ich konfliktu, w którym Bogusław Leśnodorski i Maciej Wandzel stanęli po innej stronie barykady niż Dariusz Mioduski. Muszę w tym miejscu zaznaczyć, że nie zamierzam potępiać w czambuł prezesa Legii. Leśnodorski wniósł wiele ożywania w relacjach z niezwykle liczną, a zarazem nadzwyczaj trudną grupą fanów stołecznego klubu. Pytanie, czy nie poszedł za daleko? Czy zbyt długo nie wykazywał ojcowskiego podejścia?

 

Od sezonu 2013/2014 UEFA zasądziła i wyegzekwowała od Legii 610 tysięcy euro kar. Jednak strata finansowa jest zdecydowanie większa. Europejska Unia Piłkarska zamykała aż pięć razy stadion przy Łazienkowskiej - raz "Żyletę" (na spotkanie ze Steauą w sierpniu 2013 roku), a cztery razy cały obiekt (w październiku 2013 roku na mecz z Apollonem, w grudniu 2014 roku na starcie z Trabzonsporem, w lutym 2014 na wizytę Ajaksu Amsterdam, a 2 listopada puste trybuny czekają na Real Madryt). Ajax i Real bez kibiców to strata łącznie kilkunastu milionów złotych – 3, a może nawet 4 milionów euro! To boli, ale kto wie, czy jeszcze bardziej – w dystansie kilku lat – nie boli utrata prestiżu, o którym pisze Relano. Jakże istotnego w relacjach z UEFA, ale także w stosunku do partnerów biznesowych...

 

Dyrektor Legii ds. mediów i PR, Seweryn Dmowski wręcz puszył się, gdy informował media o znakomitej pracy prawników, którzy odwoływali się od decyzji pierwszej instancji UEFA w sprawie zamknięcia Łazienkowskiej na spotkanie z Realem. Po decyzji drugiej instancji wyglądał, jak trafiony obuchem. Prawnicy zapewne wykonali tytaniczną robotę, ale akta Legii w Nyonie nie są liczone w teczkach, a w kilogramach...

 

Czy Leśnodorski dalej jest w stanie zarządzać kryzysem, którego końca nie widać? To kluczowe pytanie, które już kilkanaście dni temu zadał Mioduski. Wandzel mówi, że tak, a to oznacza pat. Wniosek na chłodno – z czasem Leśnodorski i Wandzel wykupią udziały Mioduskiego, który de facto już teraz ostatnio został "wypchnięty" z klubu (o czym sam poinformował w oświadczeniu). Jednak Leśnodorski i Wandzel nie zostaną zwolnieni z odpowiedzialności na pytanie, co z prestiżem klubu...

 

*W Hiszpanii określenie ultras stosowane jest względem najbardziej radykalnych kibiców; w Polsce ta nazwa przeznaczona jest na określenie fanów odpowiedzialnych za przygotowanie opraw meczowych oraz zorganizowany doping w trakcie meczu

Roman Kołtoń, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie