Rywal Adamka żyje i ma się dobrze! Kuriozalna pomyłka Rosjan...
Niesamowitą pomyłkę popełniła we wtorek Rosyjska Agencja Prasowa. Dziennikarze poinformowali bowiem, że słynny pięściarz Dżabraił Dżabraiłow (19-5-2, 11 KO) został zastrzelony na parkingu jednego z centrów handlowych Moskwy. Jak się jednak okazało, dawny rywal Tomasza Adamka (50-5, 30 KO) żyje i ma się dobrze. Kuriozalna pomyłka to efekt zbieżności nazwisk...
W 2004 roku Dżabraiłow walczył z Adamkiem o pas WBO Inter-Continental w wadze ciężkiej. Polak wygrał przez nokaut, a dla Rosjanina był to ostatni pojedynek w zawodowej karierze bokserskiej. Potem zajął się kickboxingiem. Dziś ma 43 lata i nadal dba o formę - w rzeczony wieczór nie poszedł wcale do centrum handlowego, ale właśnie na salę treningową.
W ćwiczeniach przeszkadzały mu jednak niekończące się telefony. - Wieczorem jak zwykle poszedłem na trening. Nagle zaczęli wydzwaniać do mnie znajomi, od których usłyszałem, że zostałem zastrzelony. Jestem już zmęczony odbieraniem kondolencji - wyznał Dżabraiłow portalowi life.ru.
Do kuriozalnej pomyłki doszło we wtorek wieczorem, a w środę nieprawdziwe informacje podawały już serwisy całej Europy. O sprawie na Twitterze poinformował nawet komentator Polsatu Sport Mateusz Borek, którego dopiero po trzech godzinach sprostował Andrzej Kostyra.
@BorekMati mati. On żyje i się śmieje, że uśmiercili go dziennikarze. To zbieżność imienia i nazwiska. https://t.co/KuqPfUjMnG
— Andrzej Kostyra (@akosekos) 9 listopada 2016
@akosekos Aaa. To super. Bo rano to wyczytałem. 100 lat
— Mateusz Borek (@BorekMati) 9 listopada 2016
Dżabraiłow miał zostać kilkukrotnie postrzelony, co było rzekomo efektem sporu o pieniądze na parkingu jednego z moskiewskich centrów handlowych. I rzeczywiście, ofiarą okazał się niejaki Dżabraiłow tyle że... nie ten. Doniesienia Rosyjskiej Agencji Prasowej szybko podchwyciło też rosyjskie ministerstwo spraw wewnętrznych, które opublikowało na swojej stronie "oficjalny" komunikat.
W środę obydwa podmioty przeprosiły.