Eliminacje do… eliminacji mistrzostw świata i Europy?

Ostatnie głośnio było o słowach Thomasa Mullera, który po rozbiciu przez Niemców reprezentacji San Marino 8:0 w eliminacjach mistrzostw świata 2018 stwierdził, że mecze jak ten nie mają nic wspólnego z zawodową piłką. - Nie jestem w stanie zrozumieć sensu rozgrywania takich spotkań. Tym bardziej, że terminarz jest naprawdę napięty. To mecze, które niosą ze sobą niepotrzebne ryzyko – skomentował 27-latek. Reprezentant Niemiec szybko sprostował swoje słowa, tłumacząc się strachem przed kontuzją.

O pomyśle kwalifikacji dla najsłabszych reprezentacji w Europie mówi się już od jakiegoś czasu. Zdaniem niektórych selekcjonerów mocnych drużyn europejskich, spotkania z zespołami takimi jak San Marino, Andora czy Gibraltar nie ma większego sensu. Po aferze z Mullerem swoje trzy grosze dorzucił również Rummenigge.

- Obecnie mamy 40 procent więcej meczów niż kiedykolwiek wcześniej. Znieśliśmy drugą fazę grupową w Lidze Mistrzów, żeby zmniejszyć obciążenia piłkarzy. Co się stało następnie? W spotkaniach drużyn narodowych dodano 4 mecze. Teraz gramy z San Marino, Gibraltarem, Kosowem. Często zadaję sobie pytanie, dlaczego dla takich reprezentacji nie ma prekwalifikacji? Ale wszyscy znamy odpowiedź: oni mają prawo do głosowania w FIFA i UEFA, które jest równe niemieckiemu. Sport ten staje się coraz mniej sportowy, a więcej w nim polityki i ekonomii – powiedział były piłkarz Bayernu Monachium.