NBA: Porażki faworytów z Cleveland i Los Angeles
Koszykarze Los Angeles Clippers i Cleveland Cavaliers doznali drugich porażek w obecnym sezonie NBA. Mimo to ekipa z Miasta Aniołów z bilansem dziesięciu zwycięstw i dwóch przegranych wciąż są najlepsi w lidze.
W Los Angeles gospodarze jeszcze 14 s przed końcową syreną prowadzili z Memphis Grizzlies 107:106. Wówczas celnym rzutem za trzy punkty losy spotkania odwrócił Hiszpan Marc Gasol. Gospodarze mieli jeszcze szansę, jednak J.J. Redick stracił piłkę w ataku, a sfaulowany błyskawicznie Mike Conley dwoma wolnymi ustalił rezultat na 111:107 dla przyjezdnych, którzy jeszcze w trzeciej kwarcie wygrywali różnicą 16 punktów.
Conley zdobył dla zwycięzców 30 punktów, trafiając m.in. siedmiokrotnie za trzy punkty, Gasol, który rozegrał najlepszy mecz w sezonie, dodał 26, a zespół z Memphis wyrównał najlepsze w bieżących rozgrywkach osiągnięcie 15 "trójek".
Redick z 29 pkt był najskuteczniejszy wśród pokonanych, 25 pkt uzyskał dla nich Blake Griffin.
"Przykro mi, że znowu przegrywamy we własnej hali. Zdobyliśmy wystarczająco dużo punktów, żeby wygrać, ale nasza defensywa pozostawiała wiele do życzenia" - przyznał trener Clippers Doc Rivers.
Cleveland Cavaliers, bez odpoczywającego LeBrona Jamesa, ulegli w Indianapolis tamtejszym Pacers 93:103. Lider obrońców tytułu oglądał poczynania kolegów z ławki rezerwowych, bo taka była decyzja Tyronna Lue.
"Jego brak nie miał znaczenia. Przegraliśmy i tyle" - przyznał szkoleniowiec gości, który nie mógł skorzystać także z usług kontuzjowanego J.R.Smitha.
Kevin Love uzyskał dla gości 27 pkt i miał 16 zbiórek. Paul George z 21 pkt, 11 zbiórkami i pięcioma asystami był wyróżniającą się postacią w drużynie Pacers, która ma bilans 6-6, ale wciąż czeka na pierwszą wygraną na wyjeździe.
Cavaliers prymat na Wschodzie dzielą z Atlanta Hawks (również 9-2), którzy w środę odnieśli szóste z rzędu zwycięstwo. We własnej hali wygrali z Milwaukee Bucks 107:100. Każdy z zawodników podstawowej piątki "Jastrzębi" zdobył co najmniej 10 pkt, a najskuteczniejszy z 21 był Paul Millsap. 26 dla gości zdobył mający nigeryjskie korzenie Grek Giannis Antetokounmpo.
Clippers z kolei na Zachodzie depczą po piętach Golden State Warriors (9-3). Tym razem pokonali Toronto Raptors 127:121. Pojedynek czołowych strzelców ligi wygrał Stephen Curry, który uzyskał 35 pkt dla "Wojowników". 30 dodał Kevin Durant, a DeMar DeRozan z Raptors - lider klasyfikacji najskuteczniejszych ze średnią 33,3 pkt - zakończył spotkanie z dorobkiem 34.
Raptors dzień wcześniej przegrali w Cleveland. "Graliśmy z dwoma najlepszymi zespołami w NBA i to była wyrównana walka. Były fragmenty, w których dominowaliśmy, ale za krótkie. Jesteśmy jednak na dobrej drodze" - ocenił DeRozan.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze