Matkowski: Sezon zacznę bez stałego partnera
Deblista Marcin Matkowski z różnymi tenisistami wystąpi w dwóch pierwszych turniejach ATP w nowym sezonie. "Na razie nie mam stałego partnera, ale podchodzę do tego ze spokojem" - zaznaczył 35-letni zawodnik.
Matkowski na początku ubiegłego roku grał na stałe z Łukaszem Kubotem, ale po czterech miesiącach zakończyli współpracę. Jako powód podali niesatysfakcjonujące wyniki. Później wystąpili jeszcze razem w turnieju olimpijskim w Rio de Janeiro oraz meczu Pucharu Davisa. Jesienią okazało się, że Kubot w przyszłym sezonie utworzy duet z odnoszącym sukcesy w grze podwójnej Brazylijczykiem Marcelo Melo.
"Pierwsze dwa-trzy miesiące w każdym nowym zestawieniu pokażą, czy dany układ działa, czy trzeba szukać nowych rozwiązań. Łukasz i Marcelo mają papiery na granie i na to, by być jedną z lepszych par w tourze, ale na korcie trzeba to potwierdzić" - podkreślił Matkowski.
Ona sam wie, z kim zagra w parze tylko w dwóch pierwszych imprezach 2017 roku.
"W Brisbane z Serbem Viktorem Troickim, a w Auckland z Aisamem-Ul-Haqiem Qureshim z Pakistanu. Nie mam jeszcze partnera na Australian Open. Są dwie, trzy opcje. Do tematu podchodzę ze spokojem. Zobaczymy, jak będzie wyglądała sytuacja po styczniu. Może dojść do zmian w niektórych deblach. Chciałbym na stałe grać z osobą, z którą wierzę, że mogę osiągnąć dobre wyniki. Oczywiście, stała współpraca ułatwiłaby mi trochę zadanie, ale jak się nie uda, to będę czekał na okazje" - zaznaczył.
Dziennikarze pytali go, czy rozważa opcję powrotu do gry ze swoim wieloletnim partnerem - Mariuszem Fyrstenbergiem.
"Na razie tematu nie było, bo obaj mamy niższy ranking, niż byśmy chcieli i razem nie łapalibyśmy się do dużych turniejów" - uzasadnił.
On oraz m.in. Fyrstenberg, Kamil Majchrzak, Hubert Hurkacz, Piotr Matuszewski i Kacper Żuk biorą w tym tygodniu udział w zgrupowaniem reprezentacji Polski Pucharu Davisa i Davis Cup Future. Wspólne grudniowe treningi w stolicy to pomysł, który od kilku lat realizuje kapitan biało-czerwonych Radosław Szymanik.
"Formuła się sprawdza. To połączenie młodości i doświadczenia. Wszyscy ładują akumulatory. To jedyny w roku okres dla zawodowego tenisisty, kiedy może cztery, pięć, sześć tygodni z rzędu trenować. Zawodnicy przygotowują się teraz na cały sezon, obciążenia są więc zdecydowanie większe. Każdy robi też delikatne korekty techniczne" - wyliczał Szymanik.
Treningi tenisowe urozmaicają m.in. gra w piłkę nożną.
"Kto z nas jest najlepszym piłkarzem? Nie ja, niestety. Młodzi dobrze sobie radzą, są sprawniejsi i mają dużą wytrzymałość" - ocenił Matkowski.
Pierwszym startem Polaków w Pucharze Davisa w przyszłym roku będzie 1. runda Grupy I Strefy Euro-afrykańskiej z Bośnią i Hercegowiną (3-5 lutego). Zgodnie z losowaniem biało-czerwoni mieli być gospodarzem tego spotkania, ale stracili ten przywilej, co było jednym z elementów kary za nieprzepisową nawierzchnię w marcowym meczu 1. rundy Grupy Światowej w Gdańsku. Działacze Polskiego Związku Tenisowego - zgodnie z zapowiedzią - złożyli odwołanie od kary, ale okazało się, że wnioskowali jedynie o zmniejszenie grzywny, a nie protestowali przeciwko odjęciu 2000 punktów rankingowych i utracie miana gospodarza.
"Można było temu zapobiec, ale to już rozmowa o rozlanym mleku. Szkoda punktów i tego, że nie gramy u siebie" - przyznał Matkowski.
Kolejnym kłopotem PZT jest zmniejszenie dofinansowania z budżetu państwa. Związek może liczyć w 2017 roku na 1,045 mln, podczas gdy w mijającym roku wsparcie finansowe wyniosło prawie 3 mln.
"Szkoda tych pieniędzy przede wszystkim dla młodszych graczy. Zwłaszcza gdy się wchodzi w newralgiczny wiek 17-22 lat, to dofinansowanie jest cenne, bo wtedy nie ma się takich przychodów, by się samemu utrzymać, a jednocześnie gra się na tyle dobrze, że czuje się, iż można jeszcze więcej i lepiej. Pojawiają się wówczas wątpliwości, czy grać dalej. Mam nadzieję, że związkowi uda się pozyskać sponsora. Na razie na pewno sytuacja nie wygląda różowo" - podsumował doświadczony deblista.
Jak dodał, ewentualne obcięcie środków przeznaczonych na reprezentację w Pucharze Davisa nie wpłynie na jego chęć występowania w drużynie narodowej.
"Gram w kadrze od 13 lat i w tym czasie opuściłem jeden mecz. To dla mnie duże wyróżnienie. Byłem świadkiem lepszych i gorszych czasów. Jeśli dostanę powołanie, to pojadę na lutowy mecz" - zadeklarował.
W tym tygodniu w Warszawie trenują również tenisistki pod okiem kapitan Polek w Pucharze Federacji Klaudii Jans-Ignacik.
"To, co zaplanowaliśmy ze sztabem, wykonujemy. Chcemy, by dziewczyny wywiozły stąd jak najwięcej. Mają spotkania z psychologiem, dietetykiem i panem od walki z dopingiem. Chodzi o rzeczy, które kształtują nas jako sportowca, a nie tylko jako osobę przebijającą piłkę na korcie" - zaznaczyła Jans-Ignacik.
Najbardziej doświadczona w tej grupie jest Paula Kania. Z drugiej strony jest także Iga Świątek, która błysnęła jesienią, wygrywając w Sztokholmie turniej ITF. Był to pierwszy w karierze występ warszawianki w zawodowej imprezie. 15-letnia tenisistka ma na głowie obecnie nie tylko przygotowania do nowego sezonu, ale i intensywną naukę.
"Czekają mnie egzaminy gimnazjalne i jest coraz więcej materiału. Bywa ciężko" - przyznała.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze