Prezentów worek podRĘCZNY. Rózga dla Bieglera, różdżka dla Talanta...
To miał być wyjątkowy rok dla polskiej piłki ręcznej. Do pełni szczęścia panom zabrakło medalu polskiego EURO i brazylijskich igrzysk, a paniom - olimpijskiej kwalifikacji. Ale warto przypomnieć bohaterów ostatnich miesięcy, bo niestety może się okazać, że za takimi wynikami jak w 2016 roku wkrótce zatęsknimy.
Korzystając ze świątecznego czasu proponuję, byśmy odeszli od kronikarskiego podsumowania i zastanowili się, co ludziom polskiej piłki ręcznej powinien przynieść Mikołaj. Z poniższą listą kibice mogą zrobić, co tylko chcą: dopisać kolejne pozycje, usunąć niektóre z zaproponowanych przeze mnie. Przede wszystkim jednak nie należy traktować tego zestawienia śmiertelnie poważnie.
Rózga dla Michaela Bieglera
2016 rok zaczął się od mocnego uderzenia. Mistrzostwa Europy w Polsce to miała być docelowa impreza w kilkuletniej kadencji selekcjonera Michaela Bieglera. Zakończyła się spektakularną katastrofą. Po kapitalnym zwycięstwie z Francją drzwi do strefy medalowej stały przed Polakami otworem. Ale nie zdołaliśmy przez nie wejść. Najpierw potknęliśmy się na Norwegii, w wyniku czego wyrżnęliśmy twarzą o chorwacki próg. Po klęsce z Chorwacją Michael Biegler wiedział, że jego dni są policzone.
Biegler: W Polsce dałem z siebie wszystko
A wszelkie wątpliwości, czy na rózgę zasłużył, Biegler rozwiał w grudniu. Oszczędnie gospodarujący uśmiechem Niemiec zapisał się wtedy w historii jako człowiek, który w jednym roku wyrzucił Polskę z dwóch mistrzostw Europy. Najpierw nie pomógł naszej męskiej kadrze, a jedenaście miesięcy później, już jako selekcjoner Niemek, stanął na drodze naszym paniom.
Pamiątka z Polski dla Rasmussena
W diametralnie odmiennych okolicznościach żegnał się z Polską Kim Rasmussen. Po sześciu smutnych latach, duński trener wprowadził naszą kobiecą reprezentację na wielką imprezę (MŚ 2013). I na trzy kolejne. Z dwóch kolejnych mundiali wracał jako szkoleniowiec czwartej drużyny świata. Był bliżej niż zdecydowana większość jego poprzedników występu na igrzyskach. I odszedł nie dlatego, że został zwolniony, tylko zdecydował się przyjąć lepszą ofertę pracy. Nie sądzę, by kiedykolwiek o Polsce zapomniał, ale jakiś mały souvenir znad Wisły na pewno przywoła miłe wspomnienia. Na razie niech wystarczy ten film:
Biało-Czerwone żegnają trenera po sześciu latach
Wehikuł czasu dla Aliny Wojtas
Polki w Nowy Rok wkraczały jako czwarta drużyna świata, z tej pozycji przypuściły szturm na igrzyska. Zabrakło bardzo niewiele (dramatyczna końcówka meczu z Rosją). Kto wie, jak to by się potoczyło, gdyby koleżankom mogła pomóc Alina Wojtas...
Czołową polską bombardierkę dopadł jednak straszliwy pech. Paskudna kontuzja kolana i przeciągająca się ponad miarę rehabilitacja, sprawiły że Alina opuściła mistrzostwa świata w Danii i kwalifikacje olimpijskie w Rosji. Nie dane jej było dokończyć pierwszego sezonu w słynnym norweskim klubie Larvik; drugi sezon straciła już w całości.
Teraz próbuje wrócić do dawnej formy, po 19 miesiącach przerwy pojawiła się w reprezentacji, pojechała nawet na grudniowe mistrzostwa Europy. Miejmy nadzieję, że charakterna góralka z Nowego Sącza postawi na swoim i wróci do wielkiej formy. Bardzo liczy na to Leszek Krowicki, który w minionym roku zastąpił Kima Rasmussena.
A sama Alina pewnie najchętniej wsiadłaby do wehikułu czasu i wróciła do dnia 4 kwietnia 2015 roku. I w meczu Ligi Mistrzyń z Thuringer wybrała inne rozwiązanie w akcji, która zakończyła się popchnięciem przez rywalkę, upadkiem i nieszczęsną kontuzją...
Medal dla Karola Bieleckiego
Polki na igrzyska ostatecznie nie pojechały. Panowie - już z nowym selekcjonerem - tak. Pod wodzą Talanta Dujszebajewa Polacy zakończyli zmagania w Rio na bardzo wysokim czwartym miejscu, ale wielkiego marzenia o olimpijskim medalu spełnić się nie udało. Boli tym mocniej, że dla wielu przedstawicieli naszego złotego pokolenia to była ostatnia szansa. Krzysztof Lijewski, Sławomir Szmal, Bartek Jurecki, Karol Bielecki już na igrzyskach nie wystąpią. I szkoda każdego z nich, tak jak i tych, którzy osiem lat wcześniej wracali z Pekinu z piątym miejscem (Tkaczyk, Jurasik, Siódmiak, Jaszka, Marcin Lijewski...).
Ale chyba najbardziej żal Karola Bieleckiego. To on w Rio, zwłaszcza od momentu kontuzji Michała Jureckiego, był liderem zespołu. Rozgrywał fenomenalny turniej, którego został królem strzelców. Ten twardy jak skała, potężny mężczyzna po przegranym półfinale z Danią płakał jak małe dziecko.
Karol Bielecki nie może powstrzymać łez po meczu z Danią / fot. PAP/EPA
Bardzo, bardzo szkoda. Olimpijski medal byłby nie tylko znakomitym zwieńczeniem wspaniałej kariery, ale także piękną puentą historii wybitnego sportowca i niezłomnego człowieka. Od dramatycznej kontuzji i utraty oka aż do olimpijskiego podium. Tak to właśnie powinno wyglądać. Tym razem życie, które pisze ponoć najlepsze scenariusze, całkowicie zepsuło zakończenie...
Ulica w Kielcach dla Bertusa Servaasa
Z reprezentacją nie udało się Karolowi Bieleckiemu wywalczyć w mijającym roku żadnego medalu. Za to w klubie... Do seryjnie zdobywanych mistrzostw i Pucharów Polski wszyscy się w Kielcach przyzwyczaili. Nawet awans do Final Four Ligi Mistrzów - trzeci w czterech ostatnich sezonach - nie był zaskoczeniem. Ale triumf w tych najbardziej prestiżowych rozgrywkach klubowych? Tytuł najlepszej drużyny Europy? O tak, to było coś. A jeszcze ten styl. Na kwadrans przed końcem kielczanie właściwie nie mieli szans na pokonanie Veszprem. Doprowadzili jednak do dogrywki, a następnie do wygranej serii rzutów karnych. Nie byłoby tego sukcesu, gdyby nie Bertus Servaas.
Holender dumny z sukcesów kielckiego klubu / fot. Cyfrasport
Szef, właściciel, twórca potęgi świętokrzyskiego klubu. Od blisko piętnastu lat bez reszty zaangażowany w budowę szczypiorniaka w Kielcach. Od prezydenta Lubawskiego dostał Nagrodę Miasta Kielce, od prezydenta Komorowskiego - Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Po tym wszystkim, co wydarzyło się w 2016 roku pora chyba na ulicę w Kielcach. "Wspólny przemarsz na mecz. Zbiórka kibiców na rogu Sienkiewicza i Servaasa" - brzmi nieźle.
Czarodziejska różdżka dla Talanta
Triumf w Lidze Mistrzów to również kolejny sukces w bardzo bogatym CV Talanta Dujszebajewa. Jako zawodnik i trener klubowy wygrał wszystko, ale w 2016 roku podjął się zadania, które może okazać się za trudne nawet dla niego. Przebudować, a właściwie zbudować na nowo reprezentację Polski. Już bez Szmala, Bieleckiego, Krzyśka Lijewskiego, Bartka Jureckiego. Oni wszyscy w ostatnich miesiącach rozstali się z drużyną narodową, którą w poprzednich latach opuszczali również Jurasik, Tkaczyk, Siódmiak, Jaszka, Marcin Lijewski.
Następców tej klasy na horyzoncie nie widać. Żeby nawiązać do sukcesów ekipy, która w ostatniej dekadzie trzykrotnie stawała na podium mistrzostw świata, nowy selekcjoner naszej kadry potrzebowałby chyba czarodziejskiej różdżki.
Eliksir młodości dla Michała Jureckiego
A na pewno Dujszebajew będzie potrzebował zdrowego Michała Jureckiego. Dzidziuś w ostatnich latach wyrósł na lidera naszej kadry. I jako jeden z ostatnich przedstawicieli Orłów Wenty ma zamiar grać w reprezentacji dłużej. Dla odmłodzonej i gruntownie zmienionej drużyny Jurecki będzie prawdziwym skarbem. Bez problemu wyobrażam sobie Michała, który w 2020 roku, mając 36 lat, prowadzi Biało-Czerwonych do olimpijskiego boju w Tokio. Niech tylko zdrowie dopisuje. A żeby upływ czasu Jureckiego nie dotyczył - przydałby się magiczny napój, który pozwoli zachować mu wieczną młodość.
Kamizelka odblaskowa dla Pawła Gendy
Takich pewniaków, jak Michał Jurecki, jest w kadrze jeszcze kilku. Ale drzwi do tej drużyny wciąż są szeroko otwarte. Selekcjoner szuka, sprawdza, próbuje. Na zgrupowania reprezentacji zaproszenia otrzymali już między innymi Walczak, Piechowski, Moryto, Kornecki, Malcher, Łyżwa. Wielką szansę dostał - i wykorzystał - Łukasz Gierak. Talant Dujszebajew zakochał się w talencie Mateusza Kusa, choć nie brakuje głosów, że to kolejny dowód na to, iż miłość jest ślepa.
Z tej wyliczanki nazwisk można wysnuć wniosek, że żaden obiecujący ligowiec nie pozostanie niezauważony przez selekcjonera. A jednak. Wśród powoływanych przez Dujszebajewa jeszcze nigdy nie znalazł się Paweł Genda. 22-latek w dość zgodnej opinii fachowców uchodzący za duży talent. Ze smykałką do gry w ataku i z pojęciem o grze w defensywie. Problemem nie może być Kwidzyn, w którym gra. Przecież Dujszebajew powołuje Adriana Nogowskiego. Ba, na jednego z asystentów wybrał sobie Patryka Rombla, trenera MMTS-u. Co powinien zrobić Genda, by zostać zauważonym? Cóż, może skorzystać z rady zawartej w kampanii na rzecz noszenia przez pieszych elementów odblaskowych? Hasło tamtej akcji brzmiało "Daj się zobaczyć"...
Paweł Genda kontra Gilberto Duarte / fot. PAP
Rozmówki polsko-portugalskie dla Piotra Przybeckiego
Wspominając przy choince kończący się rok nie możemy nie wspomnieć o Płocku. Orlen Wisłę po Manolo Cadenasie przejął Piotr Przybecki, do zmian doszło również w kadrze zespołu. Nad Wisłę przeprowadził się między innymi reprezentant Portugalii, Gilberto Duarte. Tym samym już do trzech zawodników rozrosła się portugalskojęzyczna kolonia w ekipie Nafciarzy. Duarte dołączył bowiem do swojego kolegi z FC Porto, Tiago Rochy oraz do Brazylijczyka Jose de Toledo.
W wielu poważnych klubach w całej Europie można usłyszeć w szatni języki skandynawskie i bałkańskie. Z tamtych rejonów wyjeżdżają bowiem w świat zdolni szczypiorniści. Tymczasem w Orlen Arenie coraz częściej słychać portugalski. Z naszym prezentem trener będzie mógł włączyć się do rozmowy swoich podopiecznych.
Walizka dla Moniki Kobylińskiej
To jeszcze jeden - oprócz rozmówek - prezent, który może przydać się również w sezonie wakacyjnym. Dużą, solidną walizkę proponujemy dla Moniki Kobylińskiej. Choć oglądanie rozkwitu jej talentu było bardzo przyjemnym doświadczeniem, to pora powiedzieć: Monika, pakuj się!
Dla Kobylińskiej nasza liga robi się zwyczajnie zbyt ciasna. 21-latka już w poprzednim sezonie klasyfikację najskuteczniejszych wygrała z ogromną przewagą, jako jedyna rzuciła ponad 200 bramek. W obecnym też jest na czele tego zestawienia. A przecież leworęczna rozgrywająca potrafi nie tylko zdobywać bramki. Świetnie prowadzi grę, współpracuje z pierwszą linią. Kiedy rok temu pojechała jako debiutantka na wielką imprezę, skończyła w młodzieżowej (zawodniczki do lat 22) drużynie gwiazd mistrzostw świata.
Monika Kobylińska powinna spróbować sił w mocnej lidze zagranicznej / fot. Cyfrasport
Jasne, tegoroczne mistrzostwa Europy jej nie wyszły, ale... komu w naszej reprezentacji wyszły? Dla dobra zawodniczki, a także reprezentacji, Monika powinna wyjechać do klubu, który gra w mocniejszej lidze i regularnie występuje w Champions League. Nie zginie, poradzi sobie.
DVD z ulubioną komedią dla Andrzeja Kraśnickiego
Dla prezesa ZPRP coś na poprawę humoru. Może się przydać. Panowie fatalnie - od dwóch porażek - rozpoczęli eliminacje EURO 2018. Niby jeszcze nic straconego, ale biorąc pod uwagę skład, w jakim Biało-Czerwoni przystąpią do kolejnych potyczek z Serbią, Rumunią i Białorusią, trzeba liczyć się z tym, że po dziesięciu latach zabraknie nas na wielkiej imprezie.
Andrzej Kraśnicki może w 2017 roku przeżywać trudne chwile / fot. Cyfrasport
Ten smutny los może stać się również udziałem żeńskiej kadry. Drużyna Leszka Krowickiego nie zdobyła nawet punktu w grudniowych mistrzostwach Europy, w rezultacie czego nie była rozstawiona w losowaniu kwalifkacji do mistrzostw świata. Złośliwy los przydzielił Rosję. I znowu: teoretycznie nic straconego, ale scenariusz, w którym na przełomie 2017 i 2018 roku nie będziemy się emocjonowali występem żadnej naszej reprezentacji w wielkim turnieju, jest niestety bardzo prawdopodobny. Wtedy nawet ulubiona komedia może Andrzejowi Kraśnickiemu humoru nie poprawić. Ale może nie będzie tak źle..?
W załączonym materiale wideo Pdsumowanie roku 2016 w piłce ręcznej!
Komentarze