Iwańczyk: Co wiemy o Legii na 30 dni przed meczem z Ajaksem?
Zakładając, że przez najbliższy miesiąc nie wzmocni Legii żaden nowy piłkarz, prawdopodobnie do końca będzie rozstrzygać się, kto wystąpi na środku obrony. Trener Jacek Magiera może również mieć poważny dylemat z obsadą pierwszej linii.
Mistrzowie Polski do soboty trenują na zgrupowaniu w hiszpańskim Benidorm. Zakończy je sparing ze Grasshopper Zurich, piątym zespołem szwajcarskiej ekstraklasy. We wtorek ekipa Jacka Magiery zmierzyła się z Arminią Bielefeld (trzecia od końca drużyna 2. Bundesligi), przegrała 1:2, gdzie widać było, że Niemcy są na finiszu przygotowań do rundy wiosennej, a Legia dopiero je rozpoczyna.
Mimo że do pierwszego meczu z Ajaksem Amsterdam w fazie pucharowej Ligi Europy zostało 30 dni, mimo ciężkiej pracy, jaką wykonują na co dzień legioniści, a trenują najczęściej po dwa razy dziennie, klaruje się powoli jedenastka, jaka może w tej batalii uczestniczyć. Choć trener Magiera zapewniał, że w pierwszym meczu testowym chodziło mu głównie o to, by każdy zagrał 45 minut, podział na pierwszy i drugi zespół zarysowuje się dość wyraźnie. I to pod nieobecność trzech filarów, którzy mecz ten oglądali z trybun - Vadisa Odjidja-Ofoe, Guilherme i Thibault Moulina.
Plany szkoleniowców zdecydowanie pokrzyżowała kontuzja Jakuba Rzeźniczaka, który wyjechał ze zgrupowania i przeszedł operację ręki. Inne urazy nie są dotkliwe, wykluczają piłkarzy najwyżej na dwa-trzy zajęcia i dotyczy to rotacyjnie najwyżej trzech-czterech graczy. Jak przekonuje trener przygotowania motorycznego Sebastian Krzepota, to całkiem naturalne przy tak ciężkiej pracy. Wszyscy mają być gotowi na Ajax, a z około 30-osobowej grupy szkoleniowcy będą mieli komfort wyboru.
Wróćmy zatem do możliwego składu na Ajax. Tak jak w poprzednich rundach w bramce nr 1 jest Arkadiusz Malarz. Nawet w sparingu z Arminią był czołową postacią w zespole, nawet nie ze względu na kilka wyśmienitych interwencji, a z postawy na boisku, kiedy wspierał i pomagał młodszych kolegów. Radosławowi Cierzniakowi przysługuje rola zmiennika.
W obronie wiadomo tyle, że jeśli nic się nie wydarzy, to pewne są pozycje środkowego obrońcy, którą zajmie Michał Pazdan, i lewego obrońcy, na której nie ma konkurencji Adam Hlousek. Na prawej obronie powinien wystąpić Łukasz Broź. Choć znacząco wzrosła mu konkurencja w kadrowiczu Arturze Jędrzejczyku, który znów wrócił do Legii, to jednak ten drugi nie zagra z Ajaksem z powodów regulaminowych (grał w pucharach z FK Krasnodar, który wciąż walczy o trofeum), poza tym szkoleniowcy mogą szukać w nim środkowego obrońcy.
Bo właśnie to pytanie, kto uzupełni formację defensywną na środku, jest obecnie jednym z najważniejszych. Do zastąpienia Rzeźniczaka jest aż czterech kandydatów. Choć wydawało się, że może dojść do niespodzianki i wskutek dobrze przepracowanych zgrupowań szansę dostanie najmłodszy z nich Mateusz Wieteska. Tylko mecz z Arminią, do którego być może nie należy przywiązywać aż takiej wagi, pokazał, że zderzenie młodego obrońcy z poważnymi wyzwaniami może mu zająć więcej czasu niż wszyscy myślą. Nie chodzi wcale tylko o stronę piłkarską. Widać było, że 20-latek jest niespokojny, a kolejne błędy tylko potęgują jego nerwowość.
W tej sytuacji trener może szukać wśród graczy, którzy jesienią nie zbierali rewelacyjnych recenzji, ale coraz bardziej asymilują się w zespole i są coraz ważniejszymi jej punktami. Gdyby brać od uwagę tylko połowę towarzyskiego spotkania, być może nawet szansę otrzymałby Maciej Dąbrowski, który zaprezentował się bardzo korzystnie. Błędów nie popełnił także młodszy o cztery lata Jakub Czerwiński.
Wobec dość pomyślnych prognoz lekarzy drużyny, nie należy również wykluczyć, że do wyzwania przeciwko Ajaksowi będzie się nadawał Rzeźniczak. Tak czy owak trenerzy będą mieli z uzupełnieniem tego jednego miejsca w obronie największy dylemat.
Głowić zapewnie będą się również nad zestawieniem ofensywy, choć niemal przesądzone jest, że po odejściu duetu Nemanja Nikolić - Aleksandar Prijović Legia grać będzie jednym wysuniętym graczem. Nominalnie jest takich dwóch - Daniel Chima Chukwu i Sandro Kulenović. Pierwszy wyraźnie potrzebuje czasu, by dojść do siebie po dwóch miesiącach pauzy i latach trochę innej (czytaj mniej forsownej) pracy podczas przygotowań. Przeciwko Arminii Chukwu nie został oceniony wysoko, ale prawda też jest taka, że jego partnerzy z linii środkowej nie dali mu zbyt wielu szans. Jednak walory takie jak zastawianie się, zdobywanie pozycji, gra bez piłki plasują go wśród wyróżniających się zawodników.
Jeśli jednak nie Chukwu, bo chyba gra z Kulenoviciem przeciwko Ajaksowi mogłaby być olbrzymim ryzykiem, to kto? Rolę napastnika mogą pełnić zarówno Kasper Hamalainen jak i Waleri Kazaiszwili. Obaj wystąpili zresztą razem w pierwszym sparingu, ale trzeba podkreślić, że nieobecni był Ofoe, a jego pozycja w drużynie jest niepodważalna. Nie ma również szans, by zagrożeni byli Miroslaw Radović i Guilherme.
Na pozycji nr 6 na razie rywalizację z Tomaszem Jodłowcem wygrywa Michał Kopczyński. Niespodziewanie jednak do rywalizacji o miejsce w środku pola włączył się młody Sebastian Szymański. Ten 17-latek nie robi sobie nic z występów w renomowanej drużynie, nie ma tremy, bierze grę na siebie, ma nawyk natychmiastowego wyjścia na pozycję. Obok Radovicia, który wspiera go mocno po każdym zagraniu, był przeciwko Arminii jednym z wyróżniających się zawodników. Czy to jednak wystarczająco wiele, by podjąć rywalizację z Moulinem?
W piątek o 16 w Benidorm drugi sparing Legii. Na kolejnym zgrupowaniu w La Mandze mistrzowie Polski rozegrają cztery mecze kontrolne z wiele silniejszymi przeciwnikami.
Przejdź na Polsatsport.pl