Radwańska: Dawno temu doiłam krowy. O nadgarstki dbam jednak na siłowni
Trzęsienie ziemi, sensacyjne rozstrzygnięcia, porażki rozstawionych tenisistek i tenisistów – oto sól białego sportu. Kibice lubią oglądać gwiazdy, pragną dreszczowców i porywających widowisk takich jak mecz Saszy Zwieriewa z Rafą Nadalem w trzeciej rundzie singla Australian Open, ale w równym stopniu fascynuje ich przegrana murowanego faworyta do zwycięstwa jakim był Nole Djoković.
Roger z Bazylei, który ma na koncie 17 tytułów Wielkiego Szlema w grze pojedynczej, złoto olimpijskie w deblu, srebro w singlu, triumf w Pucharze Davisa, kocha niewiadomą w sporcie. „Denis Istomin ma wielu przyjaciół w tenisowej szatni. Jest lubiany, słynie z pozytywnego nastawienia do życia. Jest typowym słodziakiem, za którym ludzie przepadają. Cieszę się z sukcesu Denisa, jednak do końca wierzyłem, że tak doświadczony tenisista jak Novak odwróci losy pojedynku. Myślę, że większość obserwatorów spodziewała się wygranej Novaka nawet w momencie, gdy Denis serwował na mecz przy stanie 5-4 w piątym secie. Oglądamy mecze, bo nie znamy rezultatu. Nawet jeżeli bukmacherzy zakładają łatwe zwycięstwo faworyta, istnieje cień szansy, że wygra teoretycznie słabszy tenisista. Dla owego dreszczyku niewiadomej i wiecznej zagadki, jesteśmy w stanie wiele znieść. Właśnie dlatego jestem wielkim fanem sportu” – wyznał Roger Federer po zwycięstwie w III rundzie singla z Tomasem Berdychem. Szwajcar poszerza wachlarz zainteresowań. Oprócz wizyt na meczach futbolistów FC Basel, 27 listopada 2016 roku Roger wkroczył w świat cudownego hałasu i obejrzał wyścig F1 w Abu Dhabi. Uczciwie przyznał, że nie bardzo jarzył w czym rzecz poza faktem, że o tytuł mistrza świata walczyło dwóch kierowców Mercedesa: Lewis Hamilton i Nico Rosberg, ale warto docenić potrzebę nowych doznań jaką zasygnalizował wybitny tenisista…
Czwartkowy wieczór nie ułożył się po myśli Serba, który aż sześciokrotnie wygrywał w Melbourne Park. Jednak nie tylko Novak opuszczał korty ze smutną miną. Inna faworytka, Agnieszka Radwańska, przegrała w dwóch setach z Chorwatką Mirjaną Lucić – Baroni. Oko Rogera potrafi wychwycić subtelne różnice pomiędzy tenisem kobiecym a męskim. „Z trudem uwierzyłem w moc i dokładność returnu Belindy Bencić. Jestem zauroczony tym jak kapitalnie returnuje Belinda. My nie poświęcamy takiej uwagi returnom. Jeśli chodzi o serwis, nie mam pojęcia jak panie pracują i na ile bark pozwala im na swobodę podczas uderzeń. Wzrost może stanowić problem, szczególnie przy specyfice gry kątowej. Uważam, że pierwszy trener, który pracuje nad serwisem jest kluczem do sukcesu. To bardzo ważne, aby dostać się w ręce wyjątkowego fachowca. A poza tym, tempo gry jest zgoła odmienne u panów niż u pań. Kobietom trudniej jest ukryć zamiar podczas serwisu. Nie mają tylu możliwości, aby zamaskować podanie” – zauważył Roger.
Najlepsza polska tenisistka szukała i próbowała wielu rozwiązań podczas pojedynku z Mirjaną Lucić – Baroni, ale przy tak bezbłędnie grającej rywalce, niewiele można uczynić. Można mieszać, zmieniać tempo, kierunek serwisu, szukać szansy w rotacji, zaserwować na ciało, ale gdy ktoś uderza na raz i ryzyko się opłaca, nie ma zbyt wielu opcji, aby wysłać szalupę. To był inny mecz i inaczej grająca przeciwniczka aniżeli Bułgarka Cwetana Pironkowa.
Tomasz Lorek: Aga, gdy Craig Tiley (dyrektor turnieju) i Wayne McKewen (szef sędziów) ustalili, że zagrasz drugi mecz w sesji wieczornej na Rod Laver Arena, to postanowiłaś wówczas, że zmienisz rytm dnia? Później wstajesz i później śniadasz? Czy pora rozegrania meczu rzutuje na twoje przygotowania?
Agnieszka Radwańska: Staram się dłużej pospać, a nawet zafundować sobie poobiednią drzemkę. Czasami bywa tak, że wychodzi się na kort dopiero o 23.00. Zawsze lepiej jest pospać nieco dłużej i być wypoczętym. Staram się tak czynić, ale to nie zawsze jest takie łatwe, bo człowiek jest przyzwyczajony do innego rytmu niż wstawanie z łóżka o dziesiątej czy o jedenastej rano.
Myślałaś o tym, żeby zadzwonić do Maćka Synówki, który bardzo dobrze zna mistrzynię debla Australian Open z 1998 roku – Mirjanę Lucić – Baroni?
Dopiero co żartowaliśmy w moim teamie, aby zadzwonić do Maćka, aczkolwiek nie ma chyba aż tak wyraźnej potrzeby, aby sięgnąć po telefon. Znamy się z Mirjaną od lat, grałyśmy ze sobą kilka razy. Na pewno Chorwatka musiała zagrać bardzo dobry mecz, bo w pierwszej rundzie Szlema wygrała z dobrą zawodniczką. Nie spodziewałam się takiego rezultatu, gdyż Chinka Wang gra bardzo solidnie. Mirjana to zupełnie inna para kaloszy niż Pironkowa.
Wysyłasz osobę ze swojego teamu, gdy twoja potencjalna rywalka równolegle rozgrywa swój mecz, żeby lepiej przyjrzeć się kolejnej przeciwniczce?
Nie w sytuacji kiedy mecze są rozgrywane równolegle. Przed moim meczem też tego nie robię, bo najpierw trzeba wygrać swój mecz, żeby znaleźć się w następnej rundzie. A jeżeli tak się składa, że przeciwniczki grają później niż ja, to chłopaki ruszają na polowanie i idą na mecz potencjalnych rywalek, aby obserwować ich grę.
Aga, znakomity tenisista, z którym grałaś swego czasu w Azji w lidze Mahesha Bhupathi, posiadacz 14 tytułów Wielkiego Szlema w singlu, Rafa Nadal Parera, otworzył na Majorce akademię. Przepiękny obiekt, na którym znajdują się m.in. boisko do koszykówki, piłki nożnej i korty tenisowe. Czy widzisz siebie w roli kobiety, która zbuduje takie centrum sportowe? Będziesz blisko młodych, utalentowanych ludzi, stworzysz im warunki do gry i będziesz udzielać rad jako była znakomita tenisistka?
Pewnie, czemu nie? Na pewno jest to super pomysł, aby zbudować takie centrum sportowe. Tym bardziej, że w Polsce brakuje takich inwestycji. Mam na myśli miejsce, gdzie jest całe zaplecze. Nie tylko korty, ale również cała infrastruktura od strony ogólnorozwojowej. Takich obiektów wciąż jest u nas jak na lekarstwo. Myślę, że każdy chciałby, żeby coś takiego powstało.
Judy Murray walczy z lokalnymi władzami w Szkocji, aby umożliwiono jej otworzyć takie centrum w Dunblane. Rozumiem, że gdyby projekt doszedł do skutku, to otworzyłabyś taką akademię w Polsce, a nie zagranicą?
Pewnie. Gdybym miała to robić, to absolutnie optuję za Polską. Nie da się ukryć, że najlepiej tworzy się takie projekty u siebie w domu. Rzecz w tym, aby zachęcać dzieci i ludzi do uprawiania sportu i pokazać wszystkim, że można. Chciałabym udowodnić, że trenując i żyjąc w Polsce, można wybić się na światowy poziom.
W męskim tenisie czasami stosuje się taki manewr, że na okres gry na kortach ziemnych zatrudnia się byłego znakomitego speca od tej nawierzchni. Andy Murray pracował swego czasu z Alexem Corretją, aby poprawić grę na ziemi, a Stan Wawrinka nawiązał współpracę z Richardem Krajickiem, aby lepiej grać na trawie. Czy w kobiecym tenisie byłby to dobry pomysł, aby wynająć specjalistę na dany rodzaj nawierzchni?
Trzeba byłoby zapytać o to chłopaków. Ja czegoś takiego nie robiłam, więc ciężko mi się wypowiadać na ten temat. Na pewno pomysł nie jest zły. Nie sądzę, żeby to im zaszkodziło w jakiś sposób, ale pytanie czy pomogło…
Zaryzykowałabyś taki ruch u siebie?
Czemu nie, aczkolwiek nie widzę takiej potrzeby. Wydaje mi się, że bardziej muszę popracować nad poruszaniem się na korcie niż działać z kimś, kto kiedyś dobrze grał na ziemi. Na razie taki pomysł nie przyszedł mi do głowy.
Co było kluczem do zwycięstwa w meczu z Pironkową?
Agresywna gra, bo Cwetana jest zawodniczką, która preferuje bardziej techniczny tenis. Bardzo mieszany. To nie jest mocny, agresywny tenis jak w przypadku większości współcześnie grających zawodniczek. Starałam się utrzymywać inicjatywę i dyktować tempo wymian. W drugiej partii wszystko potoczyło się troszkę za wolno. Zapłaciłam za to cenę i przegrałam seta. Troszkę na własne życzenie, ale dobrze, że zmobilizowałam się w trzecim secie.
W drugim secie było nerwowo czy to kwestia chwilowego rozkojarzenia?
Nerwy są nierozerwalną częścią sportu. Tym charakteryzuje się profesjonalny tenis. To sport, w którym każdemu zależy na wyniku. Ponadto dochodzi jeszcze adrenalina. A skoro występuje się na centralnym korcie, emocje są jeszcze większe. Tutaj nikt niczego nie olewa.
Zmieniłaś nieco tryb przygotowań do sezonu?
Nie grałam ani pokazówek ani ligi, więc miałam kilka tygodni dla siebie. Żadnego podróżowania, żadnego latania. Na początku było sporo ogólnorozwojówki, dużo siłowni i poza kortowego przygotowania. A im bliżej świąt Bożego Narodzenia, tym więcej grania. Turniej w chińskim Shenzhen był wstępem do sezonu. Służył temu, żeby wszystko rozbiegać. Nie towarzyszyła mi żadna presja. W tym roku mojemu teamowi chodziło o to, aby dużo zrobić poza kortem. I tak też było.
Aga, to szokujące, gdy wszystko wraca z drugiej strony kortu. I na dobrą sprawę nie mogłaś nic zrobić. Gdy miałaś 2-1 w drugim secie i przewagę przełamania, to pojawiła się iskierka nadziei, że coś uda się odbudować w tym meczu czy czułaś się bezsilna?
Troszkę uwierzyłam w siebie, bo jednak przełamanie zawsze coś daje, aczkolwiek Mirjana świetnie returnowała, a mój serwis nie był aż tak pewny. Szczerze mówiąc, zbyt szybko uciekła ta szansa, zwłaszcza w drugim secie.
Czy to kwestia dyspozycji w danym dniu?
Myślę, że tak. Tym bardziej, gdy wychodzi się bez presji na kort grając każdą piłkę na zasadzie: wejdzie czy nie wejdzie, na tzw. raz. Akurat jak jest dzień i wszystko pasuje, nie wieje wiatr, to warunki sprzyjają takiej grze. Tego wieczoru Margaret Court Arena przypominał bardziej kort w hali niż kort pod niebem. I wyszło jak wyszło.
Mirjana podejmowała niewiarygodne ryzyko. W każdym momencie uderzała piłkę pewnie i mocno. Miałaś jakiś plan B?
Próbowałam troszkę zwolnić grę i troszkę zmieszać serwisem. Mój pierwszy serwis szwankował. Jego po prostu nie było w pewnym momencie. Chorwatka od razu wchodziła na piłkę. Dla niej wejście na pierwszy czy na drugi serwis nie stanowiło różnicy. Mirjana do końca grała tak samo i raczej nie popełniała błędów. Od początku trzymała mnie w żelaznym uścisku.
Zaskakujące, że nie pracował ani serwis do środka ani na zewnątrz. Czegokolwiek nie próbowałaś, wszystko wracało. Rzadko są takie mecze.
Dokładnie. Próbowałam trochę serwować na ciało, próbowałam troszkę podkręcić, troszkę zwolnić slajsem, ale Mirjana wysyłała jednakową odpowiedź. Wedle zasady: byle mocniej uderzyć piłkę.
Lufa i koniec. A wierzysz w fatum, że skoro Novak Djoković przegrywa, to tym samym wywołuje trzęsienie ziemi na każdym innym korcie?
A Djoko przegrał?
Tak.
Ja się zatrzymałam przy stanie 3-2 w piątym secie.
Djoko przegrał w pięciu setach. Istomin miał przewagę przełamania i serwował na mecz przy stanie 5-4.
O tym nie wiedziałam. Szczerze mówiąc, porażka Novaka to duże zaskoczenie. No cóż, widocznie to chyba nie był nasz dzień.
Większy wpływ na wynik meczu z Lucić – Baroni miała sfera fizyczna czy przyczyna porażki leży w psychice?
Wydaje mi się, że jednak zaważyła dyspozycja fizyczna, bo nawet gdybym chciała, to ja już nie zagram z taką mocą. Mogłabym ewentualnie z biodra zagrać piłki… Czasami podczas treningu lubimy się trochę powygłupiać i zagrać piłkę z biodra z dużą prędkością. Ja nigdy tak nie będę grała, bo warunki fizyczne nie pozwalają mi na taką grę. Muszę powoli pogodzić się z tym co mam. Mogę zagrać stop woleja centymetr za siatkę, ale 180 czy 190 kilometrów na godzinę nie zaserwuję. Tak samo nie zaserwuję „dwójki” (drugiego serwisu) na poziomie 160 kilometrów na godzinę.
Aga, a czy jest jeszcze miejsce na techniczny tenis? Taki styl gry jakiemu ty hołdujesz, jaki ty kochasz. Czy atletyzm i siła fizyczna zawładnęły kobiecym tenisem?
Z pewnością wszystko podąża w jednym kierunku: w stronę tenisa fizycznego i w gigantyczną siłę. Aczkolwiek jest jeszcze mnóstwo zawodniczek w pierwszej dziesiątce czy dwudziestce rankingu WTA, które pokazują urozmaicony tenis. Chociażby Karolina Pliskova, Simona Halep, Belinda Bencić czy Bara Strycova. Jest całkiem sporo takich zawodniczek, które, że tak powiem, grają w tenisa, a nie są zainteresowane tylko tym, aby uderzać piłkę z całej siły. Figurują dwa style i póki co techniczny tenis trzyma się nie najgorzej. Pytanie brzmi: jak tenis kobiecy będzie wyglądał za 10 lat? Jestem bardzo ciekawa czy techniczne fajerwerki utrzymają się na powierzchni ziemi. Są sygnały, że za dekadę już ich może nie być...
Ciekawe w jaką stronę będzie ewoluował tenis...
Tak. Wydaje mi się, że dziś podział tenisa siłowego na techniczny prezentuje się w proporcjach pół na pół. Dziesięć lat temu atletyzm nie był tak istotny, było więcej technicznej gry, ale dzisiejszy tenis z pewnością skłania się bardziej ku fizyczności.
Śledzisz turniej mężczyzn, który sypnął niespodziankami. Król Roger męczy się nienaturalnie, przegrywa seta z Jurgenem Melzerem…
Na pewno jest ciekawie. Faktycznie, w Melbourne Park dzieją się dziwne rzeczy. Było kilka niespodzianek, sporo meczów na styk. Pojedynki, które miały zdecydowanego faworyta, okazywały się niezwykle zacięte. Prawdziwa zabawa zacznie się od pojedynków czwartej rundy. Z pewnością emocji nie zabraknie. (Prorocze słowa: Andy Murray odpadł w czwartej rundzie z Miszą Zwieriewem…).
W rozmowie z Janówą (Jerzym Janowiczem) padło interesujące stwierdzenie. Jerzy wyznał, że jest tylko jeden gość na świecie, który wraca po kontuzji do touru i gra na topowym poziomie. Nazywa się Rafa Nadal. Zgadzasz się z opinią, że każdy inny tenisista potrzebuje ogrania, musi wejść w rytm, wdrożyć się w sezon, a Rafa wraca i ni stąd ni zowąd awansuje do finału w chilijskim Vina del Mar, gdzie przegrywa po morderczej walce z Horacio Zeballosem jak to miało miejsce w lutym 2013 roku?
Myślę, że Argentyńczyk Juan Martin Del Potro też wrócił do touru bardzo szybko po kontuzji. Nie gra zbyt często. Widać, że oszczędza się i nie idzie w ilość, tylko w jakość. Jerzykowi łatwiej to ocenić, bo ja aż tak często nie bywam na turniejach ATP, żeby przyjrzeć się wszystkiemu z bliższej perspektywy. Z pewnością jest grono zawodników, którzy nie potrzebują kilku miesięcy, aby z przytupem wejść w sezon.
Aga, na zakończenie pytanie o siłę nadgarstków. Legendarny australijski tenisista – Roy Emerson, który posiada tyleż samo tytułów wielkoszlemowych co Novak Djoković, wyznał, że sukcesy zawdzięcza sile nadgarstków. Roy stwierdził, że wygrał 12 Wielkich Szlemów, gdyż na farmie nieopodal Brisbane doił za młodu krowy. Czy twoim zdaniem dojenie krów to metoda, która może wzmocnić siłę nadgarstków?
Doiłam krowy, gdy miałam bodajże 9 czy 10 lat. To było dość dawno temu, więc ta siła mogła gdzieś już zaginąć w międzyczasie… Raczej preferuję nowoczesne metody wzmacniania nadgarstków.
Ach, cudownie, czyli potrafisz wydoić krówkę?
Tak, ale to było już dawno temu i nieprawda. Staram się dbać o nadgarstki trenując na siłowni.
Dziadek czy babcia pochwalili cię, że ładnie doiłaś?
Doiłam krowy u ciotki i u wujka podczas pobytu na wsi. Z tego co pamiętam, nawet nieźle mi szło.
*****************************************************************************************************
Nadgarstki dobre od zawsze… Mirjana Lucić – Baroni i Andrea Petković awansowały do ćwierćfinału debla w Melbourne Park. 19 lat temu Mirjana wygrała finał gry podwójnej podczas Australian Open mając za partnerkę Martinę Hingis. Chorwatka wciąż walczy w singlu, awansowała do czwartej rundy… Aż strach zapytać ile krów wydoiła w dzieciństwie, ale podejrzewam, że od Rovinj poprzez Poreć, Umag i Opatiję krówki znają smak dłoni Mirjany…
Komentarze