Polskie Himalaje - Cichy: Każdy może mieć swój Everest

Inne
Polskie Himalaje - Cichy: Każdy może mieć swój Everest
fot. PAP

Polskie Himalaje 2018 to przedsięwzięcie na 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości. Jak podkreślili pierwsi zdobywcy zimą najwyższej góry Ziemi (17 lutego 1980 roku) Leszek Cichy i Krzysztof Wielicki, każdy człowiek może mieć swój Mount Everest.

- Nie trzeba wcale jechać w Himalaje, aby się wspinać. Każdy może mieć swój Everest w swoim życiu, w miejscu zamieszkania, nauki czy pracy. I tak należy postrzegać ten wyjątkowy projekt. Warto realizować marzenia z wysokich półek w różnych dziedzinach. A jeśli ktoś zechce zobaczyć, jak wyglądają faktycznie najwyższe góry naszej planety - Everest (8848 m), K2 (8611 m), Kanczendzonga (8586 m) czy Lhotse (8516 m), to my będziemy takie możliwości stwarzać w najbliższych latach i pomagać w realizacji marzeń - powiedział Cichy podczas piątkowej konferencji prasowej w 37. rocznicę zdobycia zimą Everestu.

 

Wiceprezes Polskiego Związku Alpinizmu zwrócił też uwagę, że mimo znacznego postępu techniki, skala trudności wejścia na wysokość 8848 m o tej porze roku jest ogromna i przerasta możliwości człowieka. Wspomniał, że po nich od 1980 roku tylko pięciu alpinistów weszło na wierzchołek Everestu zimą. Obecnie próbuje atakować szczyt Hiszpan Alex Txikon z grupą Szerpów. Celem wyprawy jest pierwsze na świecie sportowe wejście bez użycia dodatkowego tlenu z butli. Jak na razie te plany pokrzyżował huraganowy wiatr i temperatury dochodzące do minus 40 stopni C.

 

Z czternastu ośmiotysięczników wciąż niezdobytym zimą pozostaje ten najtrudniejszy i najbardziej niebezpieczny jakim jest K2. 67-letni Wielicki, który przygotowuje wyprawę w Karakorum, ma nadzieję, że wyruszy ona w tym roku późną jesienią. Przypomniał, że już dużo wcześniej społeczność alpinistyczna w Europie przyjęła do wiadomości, iż "tylko Polacy mogą zdobyć szczyt". Powszechne jest hasło "K2 dla Polaków".

 

Cichy, szef projektu Polskie Himalaje, zaznaczył, że nie jest on kierowany wyłącznie do elitarnego grona wspinaczy, a wręcz przeciwnie - jest otwarty dla wszystkich. I z takiej to możliwości skorzystali m.in. uczniowie ze Szkoły Społecznej im. Jerzego Kukuczki w Rybniku.

 

- Po ogłoszeniu projektu na pierwszych śmiałków nie trzeba było długo czekać. Decyzja zapadła – jedziemy do Nepalu! Podejmujemy wyzwanie "rodzina poza domem", mierzymy się z własnymi słabościami, gotowi na trudy fizyczne i psychiczne. W nazwie Stowarzyszenia "Rodzice-Dzieciom" dopisujemy symboliczny przyimek "z": jadą rodzice z dziećmi. W planie jest trekking z Lukli (2860 m n.p.m.) do Namche Bazaar (3450 m), a być może i do Tengboche (3867 m) - poinformował jeden z rodziców, inicjator przedsięwzięcia Wojciech Rycman.

 

Jak zaznaczył największą chlubą placówki jest nieustanna gotowość do podejmowania nowych wyzwań. Oddanie hołdu polskim himalaistom w 100. rocznicę odzyskania niepodległości to także niepowtarzalna okazja do kształtowania postaw patriotycznych i wychowania w duchu dumy narodowej.

 

- Od tego fundamentu budujemy w szkole naszą górę wartości. Teraz przychodzi nam zmierzyć się z poważną lekcją przedsiębiorczości polegającą na zebraniu funduszy na wyjazd. Wyprawy wysokogórskie Piotr Pustelnik sprowadził swego czasu do kwestii wyboru: +Nie chcesz, nie jedziesz. Nie jedziesz, nie widzisz. Nie widzisz, nie przeżywasz. Wybór należy do ciebie. My jesteśmy na tak! - podkreślił Rycman.

 

65-letni Cichy przyznał, że spodziewał się sporego zainteresowania trekkingiem i biegiem, ale nie aż takiego.

 

- Początkowo myślałem, że chętnych będzie sto, no może dwieście osób. Jednak w maju 2015 roku, po dwóch tygodniach od rozpoczęcia przyjmowania zgłoszeń, zweryfikowałem swoje przewidywania, ale nie aż do takiego stopnia. Zakończyliśmy rejestrację w grudniu 2015 roku na poziomie ponad półtora tysiąca chętnych. Rok 2016 przeznaczyliśmy m.in. na spotkania szkoleniowe, badania lekarskie, po których wyłoniona została zasadnicza grupa na supermaraton w Katmandu oraz trekking do bazy pod Everest - powiedział Cichy, który jako pierwszy Polak skompletował Koronę Ziemi (najwyższe góry wszystkich kontynentów).

 

Z kolei Wielicki, który jako piąty w historii zdobył Koronę Himalajów i Karakorum (wszystkie ośmiotysięczniki) dodał, że niezależnie od tego czy na K2 wyruszą w tym roku polscy alpiniści, rozpoczęła się już rejestracja na wyjątkowy trekking w 2019 roku - do północnej ściany K2 w odizolowanym chińskim Karakorum. To jedno z niewielu, prawie że nietkniętych przez człowieka miejsc na Ziemi. Liczba uczestników ograniczona została względami logistycznymi maksymalnie do 100 osób.

 

Podczas konferencji zapowiedziano jeszcze jedno przedsięwzięcie - wyprawę trekkingową pod Lhotse pamięci Jerzego Kukuczki, której honorową liderką będzie żona najwybitniejszego himalaisty, Cecylia Kukuczka. 24 października 2019 roku minie 30 lat od śmierci jej męża, który zginął na wysokości 8300 m, podczas wejścia na Lhotse nową drogą przez słynną, niezdobytą wówczas południową ścianę. W piątek 17 lutego rozpoczęto przyjmowanie zgłoszeń poprzez oficjalną stronę projektu polskiehimalaje.pl

 

Oprócz trekkingu z Lukli do bazy pod Everestem, w połowie października 2018 roku zorganizowany będzie w stolicy Nepalu supermaraton pamięci polskich himalaistów.

 

Dlaczego bieg? - Ta najprostsza forma ruchu była i jest stosowana przez alpinistów nie tylko jako element poprawy czy utrzymania kondycji. Wielu z nich brało i bierze udział w imprezach biegowych, i to na dystansach maratońskich oraz dłuższych. Bieg jest tak uniwersalną formą dla wszystkich dyscyplin, że może w nim uczestniczyć każdy. I nie trzeba pokonać 100 km. Można jedynie tyle pętli, ile dana osoba będzie w stanie w zależności od samopoczucia i kondycji - podkreślił dyrektor Fundacji Wspierania Alpinizmu Polskiego im. Jerzego Kukuczki Jerzy Natkański.

 

Andrzej Radzikowski, pierwszy Polak, który zwyciężył w Spartathlonie, jednym z najtrudniejszych ultramaratonów na świecie (jesienią ub. roku liczącą 245,3 km trasę biegu z Aten do Sparty pokonał w czasie 23 godzin) przyznał, że o projekcie Polskie Himalaje opowiedziała mu koleżanka z Poznania.

 

- Od razu złapałem bakcyla i od tego czasu myślę o supermaratonie w Katmandu - wyjawił Radzikowski, który w 2011 roku sięgnął w Katowicach po Biegową Koronę Himalajów, zaliczając w ciągu 12 miesięcy 14 maratonów. Każdy nosił nazwę szczytu zdobytego przez Jerzego Kukuczkę. To było moje wejście w ultra... I tak się zaczęło... - wspomniał.

AN, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie