Bacik o Pucharze Polski: To bardzo udana promocja dyscypliny

45-letni Bacik jest obecnie asystentem trenera KK Polonii Bytom, występującej w grupie C drugiej ligi, jednej z czterech na tym poziomie rozgrywek.

 

"Z drużyną z mojego rodzinnego miasta walczymy w tym sezonie o awans do 1. ligi. Jesteśmy na drugim miejscu. Ostatnia kolejka na początku marca zadecyduje o naszej pozycji przed ogólnopolską fazą play off. Nie ukrywam, że podejdziemy do niej z dużymi apetytami na sukcesy" - powiedział.

 

Koszykarz, który w polskiej ekstraklasie rozegrał 589 meczów i zdobył 8490 punktów, do niedawna jeszcze biegał po boisku.

 

"Ostatni mecz rozegrałem właśnie w barwach Polonii Bytom. Był to spotkanie w Wałbrzychu o awans z trzeciej do drugiej ligi. Ciekawe, że moja koszykarska kariera rozpoczęła się w ekstraklasie w Stali Bobrek Bytom - debiutowałem w wieku 17 lat, a zakończyła w trzeciej lidze, gdy miałem 42. Kawał czasu na parkiecie" - przypomniał.

 

W trakcie 25-letniej kariery Bacik występował m.in. w czołowych klubach polskiej ekstraklasy - Bobrach Bytom, Hoopie Pruszków, Prokomie Treflu Sopot, z którym w 2005 r. zdobył mistrzostwo kraju. Grał także w lidze greckiej (Iraklio Kreta, Age Halkidas). Z reprezentacją kraju sięgał po niedoścignione w ostatnich latach sukcesy - siódme miejsca mistrzostw Europy w Rzymie (1991) i Barcelonie (1997). W tych drugich biało-czerwoni byli blisko awansu do czołowej czwórki. W ćwierćfinałowym meczu z Grecją prowadzenie stracili dopiero w końcowym fragmencie spotkania.

 

"Do tej pory ludzie, którzy mnie rozpoznają i nawiązują rozmowę, wracają przeważnie do ME w Hiszpanii. Ostatnio dostałem link do strony z transmisją z tego meczu, więc mogłem go sobie po latach jeszcze raz przypomnieć, zobaczyć. Wydawało mi się, że było inaczej. Teraz mam inne na to spojrzenie. Faktem jest, że wtedy byliśmy bardzo blisko niesamowitego sukcesu. Sami Grecy nie raz mi to mówili, bo grając przez trzy lata w tym kraju spotykałem się zawodnikami, którzy byli wówczas po przeciwnej stronie barykady. Nie spodziewali się, że polska drużyna stawi im taki opór. Naprawdę byli szczęśliwi, że udało im się wygrać i wejść do pierwszej czwórki. My straciliśmy wówczas wielką szansę. Przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać na podobną" - przyznał.

 

W pewnym momencie kariery mierzący 207 cm Bacik grał na pozycji... rozgrywającego, nietypowej dla tak wysokich graczy.

 

"Trener Maciej Gorgoń ustawiał mnie w zespole z Bytomia na pozycji numer 1. Udało mi się rozegrać cały sezon w tej roli. Z lepszym czy gorszym skutkiem, ale uważam, że wcale nie było źle. Pomogło mi to w dalszej karierze. Chociażby z tego względu, że z pewnością piłka mi nie przeszkadzała" - przypomniał.

 

W finałach Pucharu Polski Bacik wystąpił trzykrotnie i za każdym razem jego drużyna zdobywała to trofeum - Pekaes Pruszków w 1998 oraz Prokom Trefl Sopot w 2000 i 2001 roku. Jak ocenia tegoroczny finałowy turniej?

 

"W związku z obowiązkami przy drugoligowej drużynie nie mam czasu, by śledzić na bieżąco rozgrywki ekstraklasy. Muszę powiedzieć, że półfinałowy mecz Stelmetu BC z PGE Turowem, który obejrzałem na żywo, stał na bardzo wysokim poziomie, był zacięty i wyrównany. Kibice w Arenie Ursynów dopisali. To bardzo udana promocja naszej dyscypliny. Mam nadzieję, że pójdziemy w dobrym kierunku w jej odbudowywaniu" - podkreślił.

 

Do tego rozwoju może się przyczynić również 18-letnia, mierząca 192 cm Ewa Bacik.

 

"Córka gra w koszykówkę. Jest absolwentką Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Łomiankach. W tym roku zdaje maturę. Możliwe, że od przyszłego sezonu zasili jakąś drużynę 1. ligi, a może ekstraklasy. Zobaczymy" - zakończył Mariusz Bacik.

Przejdź na Polsatsport.pl