MŚ Lahti 2017: Złe wyniki nie zrażają polskich biegaczy

Ostatnim polskim biegaczem, który na dystansie zajął miejsce w najlepszej "30" mistrzostw świata był Wiesław Cempa. W 1993 roku w Falun na 50 km dotarł do mety 26. Od dłuższego czasu biało-czerwoni nawet nie stają na starcie królewskiej konkurencji.

 

Być może za jakiś czas ten stan zmieni Bury. 20-latek z Istebnej to obecnie największy talent z młodych zawodników w polskiej kadrze.

 

"Warunki nie były pode mnie, było mega ciężko. Traktuję ten bieg jako dobry trening, naukę. Staram się sumiennie podchodzić do treningów. Jakie będą tego efekty, zobaczymy w późniejszych latach" - powiedział po środowym starcie.

 

Od najszybszego Fina Iivo Niskanena był wolniejszy o 3.42,4. Bury przyznał, że lepiej czuje się w technice dowolnej i to przede wszystkim z nią wiąże swoją przyszłość.

 

"W przyszłym sezonie chciałbym już zdobyć punkty w Pucharze Świata" - zadeklarował. Oznacza to zajęcie miejsca w najlepszej "30".

 

Z czterech Polaków sklasyfikowany został jeszcze tylko Paweł Klisz, który był 63. ze stratą 6.15,0.

 

Maciej Staręga nie ukończył zawodów. Specjalizujący się w sprintach zawodnik przyznał, że nie czuł się dobrze. Jan Antolec miał 60. czas, ale ostatecznie został zdyskwalifikowany za tzw. "łyżwowanie", które jest zabronione przy technice klasycznej.

 

"Złe wyniki nie zrażają mnie, tylko jeszcze bardziej motywują. Nie przejmuję się negatywnymi komentarzami w internecie. Czasami trzeba przejść przez piekło, by mogło być lepiej. Wierzę w to i będę ciężko pracował. Podchodzę do tego wszystkiego coraz bardziej profesjonalnie. Potrzeba po prostu czasu" - podkreślił blisko 27-letni zawodnik.

 

Przed Polakami jeszcze piątkowa sztafeta.

 

"Będziemy walczyć o jak najlepsze miejsce. Fajnie by było jakbyśmy zajęli 12. To byłby super wynik" - przyznał Antolec.

Przejdź na Polsatsport.pl