MŚ Lahti 2017: Zwariowany konkurs szczęśliwy dla Stocha?

Zimowe
MŚ Lahti 2017: Zwariowany konkurs szczęśliwy dla Stocha?
fot.PAP/EPA

Może naprawdę taki być jak do rywalizacji włączy się wiatr. Dziś walka o medale MŚ w Lahti na dużej skoczni. Kamil Stoch bardzo lubi tu skakać, więc może wskoczy na podium.

Dwa lata temu w Falun medali dla polskich skoczków nie było. Na mniejszej skoczni wygrał Rune Velta, na dużej Severin Freund. W Lahti ich nie ma, z medalistów jest tylko Stefan Kraft, który już pokazał klasę wygrywając w minioną sobotę. Na tzw. normalnym obiekcie Austriak pokonał Niemców, Andreasa Willingera i Markusa Eisenbichlera. Czwarty był Kamil Stoch, który dzień wcześniej w kwalifikacjach ustanowił rekord tej skoczni.

 

Teraz swoimi kolejnymi próbami niczego nie obiecuje, choć obecny trener naszej kadry, Austriak Stefan Horngacher i Fin Hannu Lepistoe, który pracował z Polakami przed laty są zgodni, że to jedna z ulubionych skoczni Stocha. Tyle, że stara prawda mówi, że jak jesteś w wielkiej formie, to nie ma to większego znaczenia. Pamiętam co mówił w czasach świetności „Latający Fin” Janne Ahonen: wiatr i skocznię można okiełznać. Potwierdzał to Adam Małysz wygrywając w wielkim stylu na różnych obiektach.

 

Kamil Stoch, lider Pucharu Świata, był żelaznym kandydatem do medalu na mniejszym obiekcie, po tym, gdy ustanowił jego rekord. Ale w dniu zawodów lądował nieco bliżej i zabrakło dla niego miejsca na podium. Teraz niczym specjalnym się nie wyróżnia, ale i tak będzie dziś w gronie faworytów obok Krafta, Wellingera czy Słoweńca Petera Prevca, który kolejnymi skokami wyraźnie zgłasza aspiracje do medalu. Jego dwaj młodsi bracia, Cene i Domen nie wystartują w tym konkursie. Zresztą Domen, który przecież tak znakomicie zaczął ten sezon, wrócił już do Słowenii.

 

Ale Peter, ubiegłoroczny dominator, zwycięzca 15 konkursów i klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, nie zamierza statystować w walce o medale na dużym obiekcie. Widać, że stać go na wiele, ale na jak wiele, tego nie wie nikt. Stefan Kraft mówi wprost, że im większe skocznie, tym jego szanse rosną, i nie żartuje. Na mamucie w Oberstdorfie wygrał przecież w tym sezonie oba konkursy. W pucharowej klasyfikacji jest drugi i zacięcie goni Stocha. Teraz jednak najważniejsze jest Lahti i dzisiejsza rywalizacja. A później jeszcze sobotnia, drużynowa walka o medale.

 

Kwalifikacje wygrał mało znany Fin Antti Aalto. Miał dobry wiatr, potrafił to  wykorzystać, i nie można wykluczyć, że dziś znów go wykorzysta. A w serii próbnej najlepszy był Prevc, przed Austriakiem Manuelem Fettnerem i Dawidem Kubackim, któremu wróżono medal na mniejszym obiekcie.

 

Myślę, że jak powieje, to może być zwariowany konkurs, a wtedy wszystko możliwe. Decydować będzie doświadczenie i szczęście. Z naszej, polskiej czwórki (Stoch, Maciej Kot, Piotr Żyła, Kubacki) największe doświadczenie ma ten pierwszy. W swoim CV ma przecież dwa złote medale olimpijskie i tytuł mistrza świata wywalczony cztery lata temu na dużej skoczni oraz Kryształową Kulę, za zwycięstwo w Pucharze Świata.

 

Jak sam powiedział w jednym z ostatnich wywiadów – nic nie musi. Chce tylko dobrze bawić się tym co robi i jak najlepiej skakać. Dlatego jeśli ktoś z Polaków ma ten konkurs wygrać, to tylko on. A te drugi, to jego cień w PŚ, Stefan Kraft. Jeśli Austriak będzie górą, to dokona podobnej sztuki, co Adam Małysz w Predazzo, w 2003 roku. To były piękne, niezapomniane mistrzostwa, ale na szczęście nie ostatnie na których mogliśmy się cieszyć. W Lahti 2017 też jeszcze wiele jest możliwe.

Janusz Pindera, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie