El. MŚ 2018: Brazylia chce przypieczętować awans

Piłka nożna
El. MŚ 2018: Brazylia chce przypieczętować awans
fot. PAP

W nocy z wtorku na środę może zostać wyłoniony pierwszy zespół (nie licząc gospodarzy), który awansuje na przyszłoroczne piłkarskie mistrzostwa świata w Rosji. Na drodze Brazylii do tego celu w 14. kolejce eliminacji strefy południowoamerykańskiej stanie Paragwaj.

Do awansu "Canarinhos" potrzebna jest wygrana w Sao Paulo, ale też korzystne wyniki w innych spotkaniach. Obecnie pięciokrotni mistrzowie świata mają 30 punktów - siedem przewagi nad Urugwajem, z którym wygrali w czwartek w Montevideo 4:1, i osiem nad zajmującą trzecie miejsce Argentyną. Dalej sklasyfikowane są Kolumbia (21), Ekwador i Chile (po 20).

 

Na mundial ze strefy CONMEBOL awansują pierwsze cztery zespoły, a piąty będzie walczył w barażu z drużyną strefy Oceanii.

 

Brazylijczycy źle rozpoczęli eliminacje, w wyniku czego pracę stracił selekcjoner Dunga. Zastąpił go Tite, który poprowadził tę ekipę dotychczas w siedmiu meczach o stawkę i odniósł komplet zwycięstw. Tym samym "Canarinhos" pobili krajowy rekord z 1969 roku, kiedy triumfowali w sześciu kolejnych spotkaniach eliminacji mistrzostw świata w Meksyku.

 

Kibice i media w Brazylii są uradowani wynikami drużyny narodowej, ale sami piłkarze wypowiadają się w bardziej stonowany sposób.

 

"Tite jest trenerem, który woli twardo stąpać po ziemi, i chce tego również od swoich piłkarzy. Żeby zwyciężać, trzeba mieć pokorę i szanować rywali" - powiedział Marquinhos, na co dzień obrońca Paris Saint-Germain.

 

Brazylia jeszcze nigdy nie przegrała z Paragwajem przed własną publicznością, a ostatnio straciła z nim punkty w 1985 roku. Goście jednak na pewno nie poddadzą się bez walki. W czwartek wygrali z Ekwadorem 2:1 i do strefy dającej bezpośredni awans na MŚ tracą tylko trzy punkty.

 

"Oczywiście nie będzie nam łatwo, ale to jest futbol, nic nie jest niemożliwe" - powiedział na konferencji prasowej napastnik Cecilio Dominguez.

 

Na właściwe tory wróciła Argentyna, która złapie jeszcze większy oddech, jeśli pokona w La Paz przedostatnią w tabeli Boliwię. W czwartek finaliści mundialu w 2014 roku wygrali u siebie z Chile 1:0 i awansowali z piątej na trzecią pozycję.

 

Na ich korzyść przemawia też fakt, że sklasyfikowane za nimi Ekwador i Kolumbia zmierzą się w bezpośrednim meczu w Quito i przynajmniej jedna z tych drużyn straci punkty. Stolica Ekwadoru położona jest na wysokości 2850 m n.p.m., co jest często atutem przyzwyczajonych do trudniejszych warunków gospodarzy.

 

Trenerzy obu ekip zgodnie podkreślają, że nie mają już marginesu błędu i nie mogą sobie pozwolić na porażkę. Oba zespoły czekają jeszcze potyczki z Peru i Brazylią, ale poza tym znacznie trudniejszy kalendarz ma Ekwador, który zmierzy się z Argentyną i Chile. Kolumbia zagra z Paragwajem i Wenezuelą.

 

Spotkanie w Sao Paulo rozpocznie się o godzinie 2.45 w nocy z wtorku na środę. Boliwia z Argentyną zagra o 22, a mecz w Quito zacznie się godzinę później. Poza tym Chile podejmie Wenezuelę o północy, a Peru zmierzy się z Urugwajem o 4.15.

MC, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie