Zimnoch: Słowo "porażka" dla mnie nie istnieje

Sporty walki

- Słowo "porażka" nie istnieje dla mnie. Chcę wygrywać każdą kolejną walkę, którą traktuję jako najważniejszą w karierze - powiedział Krzysztof Zimnoch, który w sobotę w Legionowie spotka się z byłym pretendentem do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej, Michaelem Grantem.

33-letni Zimnoch, zawodnik Babilon Promotion i Sferis KnockOut Promotions, na zawodowych ringach walczy od 2010 roku. Na jego koncie jest 21 zwycięstw oraz remis i przegrana. 44-letni Grant to z kolei jedna z większych postaci kategorii ciężkiej przełomu wieków. W 2000 roku przegrał pojedynek ze słynnym Lennoksem Lewisem, którego stawką były pasy czempiona królewskiej kategorii. Jego rekord to 48 wygranych i sześć porażek.

 

- Po raz pierwszy nazwisko Grant usłyszałem w 1999 roku przy okazji jego wygranej walki z Andrzejem Gołotą. Miałem wtedy 16 lat i mocno interesowałem się piłką nożną, a nie boksem. W rodzinnej miejscowości Chodory koło Białegostoku uganiałem się z kolegami za piłką i marzyłem o boiskowej karierze. Tymczasem w 2000 roku rozpocząłem treningi w Cristalu Białystok, zacząłem odnosić pierwsze sukcesy i zostałem przy pięściarstwie - stwierdził Zimnoch.

 

Najważniejsze zwycięstwo na amatorskich ringach odniósł w 2007 roku podczas mistrzostw świata w Chicago. Mierzący ok 190 cm Polak pokonał dwumetrowego Deontaya Wildera, który jako jedyny Amerykanin zdobył brązowy medal na igrzyskach w Pekinie. Później Wilder zaczął boksować zawodowo, dziś jest mistrzem świata WBC z bilansem pojedynków 38-0 (wygrał 37 przed czasem).

 

- Wygrałem z Wilderem, a teraz po 10 latach chcę pokonać też Granta. Warunki fizyczne nie są jakimś problemem, na sparingach dawałem radę z zawodnikami sporo wyższymi od siebie. Dla mnie każdy sparing to nauka, a walcząc z takimi kolosami po prostu nauczyłem się ich pokonywać. Słowo "porażka" nie istnieje dla mnie. Chcę wygrywać każdą kolejną walkę, którą traktuję jako najważniejszą w karierze - dodał podopieczny trenera Richarda Williamsa.

 

W środowe popołudnie Zimnoch przyleci do Polski, by w sobotę w Arenie Legionowo skrzyżować rękawice z Grantem. Pięściarz ze Stanów Zjednoczonych ma opinię wciąż groźnego zawodnika, mimo że ma swoje lata i nie boksował od jesieni 2014 roku. W wywiadach przekonywał, że to nic nie znaczy i zamierza pokrzyżować plany Polaka.

 

- A ja zupełnie odciąłem się od świata zewnętrznego, nie czytałem żadnych portali internetowych, koncentrowałem się tylko na swojej sobotniej potyczce. Wracam do Legionowa, gdzie rok temu przegrałem w pierwszej rundzie z Mikem Mollo (Zimnoch zrewanżował się temu rywalowi dwa miesiące temu w Szczecinie), lecz to nie ma znaczenia. Nawet dobrze, że znów wystąpię w tym podwarszawskim mieście, bowiem stąd niedaleko do Białegostoku i będę mógł liczyć na grupę swych kibiców - ocenił.

 

W 2010 roku Grant przegrał na punkty z 40-letnim dziś Tomaszem Adamkiem, który także nie zamierza kończyć kariery i w czerwcu wystąpi na gali w Gdańsku.

 

W sobotę podczas "Legionowo Boxing Night" rywalizować będą także inni pięściarze związani z Babilon Promotion i Sferis KnockOut Promotions, m.in. oficjalny pretendent do tytułu mistrza Europy wagi średniej Kamil Szeremeta (15-0), a także Dariusz Sęk (26-2-2), który powalczy z ćwierćfinalistą igrzysk w Atenach Rosjaninem Wiktorem Poljakowem (11-1-1). W gronie profesjonalistów zadebiutuje dwukrotny ćwierćfinalista ME Mateusz Tryc.

 

Transmisja gali w Legionowie w sobotę, 22 kwietnia od 19:15 w Polsacie Sport News oraz Polsat Sport Fight.

ask, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie