Canelo - Chavez Jr: O miliony dolarów i serca Meksyku
Oscar De La Hoya dwukrotnie walczył z Julio Cesarem Chavezem o mistrzostwo świata i dwukrotnie wygrywał, kiedy kariera wielkiego pięściarza chyliła się ku końcowi. Nawet triumfy nie zmieniły jednak faktu, że Chavez pozostał idolem Meksyku, a De La Hoya był dla przeciętnego Meksykanina "Złotym Chłopcem" z piękną twarzą, który mówi po hiszpańsku, ale czuje się Amerykaninem.
W sobotę w Las Vegas, De La Hoya będzie promotorem Canelo Alvareza (48-1, 34 KO), który podobnie jak on wygrywa, ale idolem w Meksyku nie jest. Jego rywal, Julio Cesar Chavez Jr (50-2, 32 KO), ma nazwisko, które jest na razie ważniejsze niż to, co Junior potrafi zrobić w ringu. Po walce w T-Mobile Arena wszystko może się zmienić.
Miękki Canelo? "Junior jak mały dzieciak"
To nie do końca stwierdzenie uczciwe, ale Canelo zrobił wiele, by twardzi jak ich pięściarze fani boksu w Meksyku mieli co wypominać. "Nie do końca uczciwie"... bo Alvarez oddał bez walki pas wagi średniej WBC Giennadijowi Gołowkinowi nie dlatego, że się bał Kazacha, ale dlatego, że taką radę dostał od umiejącego liczyć De La Hoyi. Nie byle jaki pas, ale powstały już w 1963 roku w Mexico City "pas meksykański". Ceniony w tym kraju szczególnie, bo rodzina Sulaimanów, to w boksie jak dynastia. Takiego poddania się bez walki, w Meksyku łatwo się nie zapomina.
Canelo nie jest przekonany, że w sobotę jego rywal będzie miał za sobą więcej aficionados. - Mam wielu fanów w Meksyku. Oni wiedzą, że wyszedłem z niczego, z wielkiej biedy, że jestem teraz na szczycie tylko dzięki wielu poświęceniom i ciężkiej pracy. Chavez też ma swoich zwolenników, choć moim zdaniem, to bardziej fani jego ojca. Co powie ojciec, fani słuchają. Jako pięściarz, Chavez Jr miał wiele wzlotów i upadków, nie ma dyscypliny. Nie jest wzorem dla młodych ludzi, dla młodych pięściarzy. Teraz może być powtórka z walki z Fonfarą. Raz pękasz, to zawsze pękasz - powiedział podczas ostatniej telekonferencji Alvarez, przypominając fakt, że w 2015 roku Chavez Jr poddał się i nie wyszedł do dziesiątej rundy walki z Polakiem.
Zdaniem Alvareza, rywalizacja między nim a Chavezem Jr to nic nowego, bo zaczęła się już dekadę temu, w jego rodzinnej Guadalajarze. - Ekipa Juniora mogła zrobić naszą walkę już lata temu, były takie propozycje. Odpuścili. Nie znam dobrze Juniora, ale z tego co słyszę, to dużo mówi, ale nic z tego nie wynika. Jak mały dzieciak - stwierdził.
Chavez Junior: "To najważniejsza walka w historii Meksyku"
- Dwóch wielkich pięściarzy z Meksyku. Wielka stawka i moja ostatnia szansa, którą będę chciał wykorzystać najlepiej jak potrafię. To najważniejsz walka mojej karierze - mówi 31-letni Chavez Jr, który nie przejmuje się faktem, że jego przeciwnik jest faworytem zdecydowanej części dziennikarzy piszących o boksie.
- To nie jest wymyślona rywalizacja. Przekonacie się wszyscy, kiedy wejdziemy do ringu. Nie wiem dlaczego on mnie nie lubi, skąd się wzięła ta niechęć. Może jest zazdrosny o to, że mój ojciec był i jest meksykańską legendą? Powodów może być wiele - dodał.
Czy Junior ma szacunek do osiągnięć Canelo? Niekoniecznie. - Większość jego dotychczasowych rywali to pięściarze już po szczycie kariery. Do tego jest mały, chyba za mały na kategorię wagową w której walczy. Przewaga wzrostu, wagi ma znaczenie w boksie, udowodnię to na ringu. Na pewno nasze style walki - lubimy atakować, zadawać ciosy - spowodują, że kibice będą zadowoleni. Przed walką z Canelo czuję w sobie jakąś specjalną pasję, której być może brakowało w poprzednich walkach. Po walkach z Fonfarą czy Reyes'em zastanawiałem się nawet, czy nie skończyć z boksem. Ale walka z Canelo? To zupełnie coś innego. Nie boję się niczego i nikogo - powiedział.
Przekonamy się w trakcie walki, podczas święta Cinco de Mayo. Piątego maja 1862 roku generał Zaragoza skazywaną na pogrom grupą żołnierzy powstrzymał pod Puebla de Los Angeles potężną armię Francji, zostając bohaterem Meksyku. 155 lat później, czas na sportowego herosa.
Transmisja gali w Las Vegas w nocy z soboty na niedzielę od godziny 3:00 w Polsacie Sport.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze