El. ME piłkarzy ręcznych: Polacy chcą wygrać i dać nadzieję kibicom
Na półmetku eliminacji do mistrzostw Europy 2018 polscy piłkarze ręczni mają zero punktów i nikłe szanse na awans do finałów. „W niedzielę w Płocku chcemy wygrać z Białorusią, żeby dać nadzieję kibicom” – powiedział kierownik drużyny Marcin Rosengarten.
Eliminacje do mistrzostw Europy 2018 nie przebiegają zgodnie z założeniami trenera Tałanta Dujszebajewa. Do dwóch porażek z Serbią 32:37 u siebie i z Rumunią 23:28 na wyjeździe, trzeba dodać trzecią, z drużyną Białorusi w Mińsku.
Mimo wzmocnienia zespołu zawodnikami, którzy zdecydowali się już skończyć karierę - Karolem Bieleckim i Krzysztofem Lijewskim oraz wracającymi po wyleczeniu kontuzji - Michałem Jureckim i Kamilem Syprzakiem, Polacy przegrali 23:32, a ich szanse na wyjazd do Chorwacji są niewielkie. Co się stało w Mińsku?
„Przegraliśmy, bo zagraliśmy słabo. Mieliśmy dobry początek, sporo sytuacji, także sam na sam, niestety niewykorzystanych, co było efektem świetnego meczu bramkarza Iwana Mackiewicza. Do przerwy przegrywaliśmy pięcioma bramkami, po przerwie, do 50. minuty mecz nie wyglądał tak źle, były dobre sytuacje, niestety w końcówce było już fatalnie. I to nie dlatego, że kiepsko graliśmy, ale nie kończyliśmy akcji” – podsumował Rosengarten.
Mimo fatalnego występu awans do finału, zdaniem kierownika drużyny, nadal jest możliwy.
„Dopóki piłka w grze, nie warto tracić nadziei. Trzy spotkania przegraliśmy, ale trzy następne są przed nami. Mogą one dać nam awans. Zdajemy sobie sprawę, że będzie ciężko, ale nie zamierzamy się poddawać, zrezygnować z walki. Zrobimy wszystko, by się odbudować, pokazać, że wcale nie jesteśmy tacy słabi jak to wygląda patrząc na tabelę naszej grupy. Jesteśmy to winni naszym kibicom, którzy na pewno chcą obejrzeć dobry mecz w niedzielę. Zresztą i tak wszystko rozstrzygnie się w czerwcu, po spotkaniach w Polsce z Rumunią i wyjazdowym z Serbią. Wszyscy wierzymy, że za kilka miesięcy zagramy w Chorwacji”.
Kierownik drużyny zapewnia, że atmosfera jest bardzo dobra: „Jest w nas sportowa złość i wielka wola walki. Gdyby tak nie było, to do drużyny nie wróciliby Karol Bielecki i Krzysztof Lijewski, nie zagrałby w nowej roli kapitana zespołu Michał Jurecki. Wszyscy chcą grać, nie wierzą w najgorszy scenariusz”.
Przez 48 godzin niewiele da się zmienić w zespole. „Wyciągamy wnioski z błędów, które popełniliśmy w Mińsku, postaramy się je wyeliminować, także ograniczyć do minimum pole działania przeciwników. Poznaliśmy możliwości rywali, musimy się zmobilizować, by nie dopuścić w niedzielę do narzucenia sobie stylu ich gry” - podkreślił kierownik drużyny.
Zapewnił, że powtórki z Mińska nie będzie: „Nie mamy nic do stracenia, wszyscy pogrzebali nasze szanse, ale my wiemy, że to nie koniec. Teraz nie czas na żadne kalkulacje, musimy w niedzielę wyjść na parkiet Orlen Areny, zaatakować od pierwszego gwizdka i wygrać”.
W godzinach popołudniowych w piątek, po przyjeździe do Płocka, drużyna miała trening w Orlen Arenie, a potem analizę czwartkowego spotkania. W sobotę po śniadaniu czeka piłkarzy i sztab szkoleniowy kolejna analiza meczu, w godzinach popołudniowych trening i regeneracja.
W niedzielę zaplanowano tylko posiłki i o godz. 19.00 mecz rewanżowy z Białorusią.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze