12 godzin bez gola, czyli fatalna seria Teodorczyka
Łukasz Teodorczyk zaliczył fenomenalne wejście do zespołu Anderlechtu, który zdecydował się go wykupić z Dynama Kijów. Polak wciąż jest liderem klasyfikacji strzelców belgijskiej Jupiler League, jednak do siatki nie trafił od prawie... dwóch miesięcy.
Dwadzieścia ligowych bramek, siedem trafień w europejskich pucharach i jedno w Pucharze Belgii. Bilans Łukasza Teodorczyka w barwach Anderlechtu jeszcze w marcu wyglądał niezwykle imponująco, a w spekulacjach na temat jego przyszłości przewijały się silne zachodnie firmy. Dwa miesiące później jest jednak dużo gorzej - maszyna do bramek się zacięła i od dwóch miesięcy nie trafiła do siatki.
Jedenaście spotkań, zero bramek. Teodorczyk po raz ostatni do siatki rywali trafił w ostatnim spotkaniu sezonu zasadniczego przeciwko Waasland-Beveren (3:0) 12 marca. Od tamtej pory wystąpił w trzech spotkaniach Ligi Europy (rewanż z APOEL-em Nikozja i dwa mecze z Manchesterem United) oraz ośmiu meczach grupy mistrzowskiej Jupiler League i ani razu nie pokonał bramkarza rywali.
To pierwsza tak zła seria "Teo" od zmiany barw, bowiem do tej pory był prawdziwym bohaterem Fiołków. W lidze popisał się 20-stoma trafieniami i pozostaje liderem klasyfikacji strzelców. Do końca sezonu zostały trzy kolejki, a Polak utrzymuje czterobramkową przewagę nad Orlando Sa i Jelle Vossenem. Anderlecht jest liderem z czterema punktami przewagi nad Clubem Brugge.
Jego rolę przejął zaledwie 20-letni kapitan zespołu Youri Tielemans, który w ośmiu spotkaniach grupy mistrzowskiej popisał się pięcioma golami. Belgijski talent jest jednak rozgrywającym. Najbliższa okazja do przełamania Teodorczyka to wyjazdowe spotkanie z Club Brugge 14 maja, które może rozstrzygnąć kwestię mistrzostwa Belgii.
Komentarze