Stefański: Poszerzenie Ekstraklasy o dwa zespoły spowoduje spadek jakości
Dyrektor Departamentu Logistyki Ekstraklasa SA Marcin Stefański sceptycznie odniósł się do możliwości poszerzenia tabeli o dwa dodatkowe miejsca. - Poszerzenie najwyższej polskiej klasy rozgrywkowej do osiemnastu zespołów na tym etapie, przyniosłoby negatywny skutek zarówno dla LOTTO Ekstraklasy, jak i Nice 1 Ligi - powiedział.
Adam Łuczka: Skąd decyzja o odstąpieniu od podziału punktów po zasadniczej fazie rozgrywek?
Marcin Stefański: Ta decyzja jest spowodowana szerokimi konsultacjami, które były przeprowadzane w środowisku piłkarskim. Pojawiały się głosy, żeby przynajmniej poddać pod dyskusję obecny system ESA-37. Mówił o tym prezes PZPN Zbigniew Boniek, mówili trenerzy, a także kluby. Naszym zadaniem jest zaś wsłuchiwanie się w głosy całego środowiska, a na koniec opracowanie rozwiązania, które spełniałoby oczekiwania wszystkich zainteresowanych. Mam tu na myśli zarówno kluby, partnerów medialnych, a przede wszystkim kibiców, ponieważ oni są najważniejsi.
Warto zwrócić uwagę, że decyzja o zmianie nie była jednomyślna. Wiadomo, że zarząd Ekstraklasa SA był za utrzymaniem dotychczasowego porzadku rozgrywek, a sama Rada Nadzorcza podzieliła się głosami w stosunku 4:2 (PZPN się wstrzymał). Jak Zarząd zareagował na rozwiązanie sprawy nie po jego myśli?
Nic mi nie wiadomo na temat rozbieżności czy też wyników głosowania, ponieważ nie zasiadam ani w Zarządzie, ani w Radzie Nadzorczej. Pamiętam jednakże, że kwestia dzielenia punktów od początku miała swoich zwolenników i przeciwników. W początkowej wersji systemu nie zakładaliśmy nawet podziału "oczek", jednak na skutek sugestii prezesa PZPN ostatecznie został on wprowadzony. Myślę, że takie rozwiązanie, przy całej swojej kontrowersyjności, spełniło swoją rolę. Trzeba jednak wrócić do początku i zastanowić się dlaczego w ogóle zmieniliśmy system z trzydziestokolejkowego na inny. Nie mówiono wtedy w ogóle o jakimkolwiek dzieleniu punktów, a naszym celem było zwiększenie atrakcyjności ligi. Intensyfikacja częstotliwości meczów pozwoliła nam zaprezentować lepszą ofertę kibicom i partnerom medialnym. Zadanie to zostało zrealizowane - obecnie możemy pochwalić się frekwencją na poziomie 10 tysięcy widzów na każdym meczu, a jeszcze na początku XXI wieku wartość ta oscylowała na poziomie niecałych 5 tysięcy. Pojawiały się poniekąd słuszne głosy, że zabieramy drużynom połowę dorobku. Widząc wyniki badań wiedzieliśmy, że runda finałowa jest atrakcją dla kibiców i zastanawialiśmy się co można zrobić, żeby wzmocnić fazę zasadniczą. Po zlikwidowaniu podziału punktów doprowadziliśmy do wykluczenia głosów, według których pierwszych 30 meczów było za połowę stawki, przy jednoczesnym pozostawieniu emocjonującego finiszu rozgrywek.
Wspominał Pan, że Holendrzy rozpatrują możliwość zredukowania liczby zespołów w swojej lidze, a czy w Polsce brany jest pod uwagę wariant ESA-34, czyli poszerzenia ekstraklasowej tabeli o dodatkowe dwa miejsca?
Uważam, że poszerzenie najwyższej polskiej klasy rozgrywkowej do osiemnastu zespołów na tym etapie, przyniosłoby negatywny skutek zarówno dla LOTTO Ekstraklasy, jak i Nice 1 Ligi. Takie rozwiązanie znacznie obniżyłoby bowiem poziom sportowy tych rozgrywek. Najlepsze zespoły z zaplecza Ekstraklasy byłyby dokoptowane do szczebla wyżej i tym samym należałoby uzupełnić braki w ich dotychczasowej lidze. Takie "zastępcze" drużyny nie powinny zaś mieć prawa wstępu do bardziej prestiżowych rozgrywek, niż do tych, do których samodzielnie wywalczyły sobie awans. Myślę, że powinniśmy zadać sobie pytanie, czy sportowo stać nas na osiemnastozespołową Ekstraklasę. Nie mówię już o aspekcie infrastrukturalnym... Na dzień dzisiejszy nadal nie jestem w stanie uzyskać bowiem informacji gdzie w przyszłym sezonie będzie grała Sandecja. Ma to kluczowe znacznie, ponieważ nie wiem, czy będzie się mijała z Cracovią i występowała przy ulicy Kałuży, czy występowała np. na stadionie Bruk-Bet Termaliki w Niecieczy. Klub, który awansował do najwyższej polskiej klasy rozgrywkowej jeszcze tej odpowiedzi nie ma... Nie winię tu oczywiście Sandecji, ponieważ każdy działa w specyficznych warunkach, a dotychczas w Nowym Sączu pieniędzy było mniej i poziom organizacyjny nie musiał stać na najwyższym poziomie. Ze swojej strony zapewniam, że pomożemy świeżo upieczonym beniaminkom, aby odnalazły się w nowej rzeczywistości. Zresztą z dziewięciu zespołów Ekstraklasy aż siedem nie spełniało wymogów jeśli chodzi o transmitowanie spotkań. Gdybyśmy mieli sytuację, w której powiedzmy dziewięciu pierwszoligowców jest w stanie wejść wyżej i zastąpić spadkowiczów - tak jak np. w Niemczech - to moglibyśmy rozważać taki wariant. Póki co patrzę na to jednak sceptycznie.
Cała rozmowa z Marcinem Stefańskim w załączonym materiale wideo.
Komentarze