Fogiel: Radość i smutek

Piłka nożna
Fogiel: Radość i smutek
fot. PAP

Jeszcze niedawno cieszyliśmy się ze zdjęć ukazujących się często na jedynkach francuskich gazet sportowych. Tych emocji dostarczał nam Kamil Glik po zdobyciu przez czerwono-białych z Monako tytułu mistrzów Francji - wyczynu, którego nie dokonał w przeszłości żaden z naszych rodaków.

Z przyjemnością i nadziejami patrzyliśmy na czwartkowy wieczór przed telewizorem, żeby oglądać z Cardiff finał Ligi Mistrzów kobiet. Bo PSG, w którym bramki, broni Katarzyna Kiedrzynek, grał z innym zespołem francuskim - Olympique Lyon, uważany z najbogatszy klub kobiecy na świecie, który jak magnes przyciąga najlepsze piłkarki. Śmiem twierdzić, znając osobiście prezesa Jena-Michela Aulasa, że tak jest w rzeczywistości. Nawet ostatnio dałem się skusić, kupując kilkaset akcji Ol Group. Bo to facet, który bardzo często osiąga swój cel, rzadko chybi. Niedawno doprowadził swój zespół męski do półfinału Ligi Europy i był bliski finału.

Zespół kobiecy był głównym faworytem. W końcu wyszedł zwycięstwo w meczu z paryżankami. Ale dopiero po dogrywce i rzutach karnych. Ze względu na obecność Kiedrzynek w tym meczu wyjątkowo kibicowałem PSG. Sam mecz nie był zbyt pasjonującym widowiskiem. Przy tak wyszkolonych zawodniczkach spodziewano się więcej odważnych akcji ofensywnych, a szczególnie strzałow, których było jak na lekarstwo. Odnosiło się wrażenie, że oba zespoły chcą to rozstrzygnąć w dogrywce i rzutach karnych. Przez cały mecz obrona PSG była bardzo czuła. A nasza bramkarka była doskonale dysponowana. A l'Equipe i Le Parisien uznały ją za najlepszą zawodniczkę meczu. No i zaczęła się feralna seria rzutów karnych. Zaczęło się ostre strzelanie. Zarówno zawodniczki PSG, jak i Lyonu miały wyjątkowo świetne nastawione celowniki. No i nadeszła siódma seria. Dla PSG zgodnie z planem miała strzelać Laura Georges, na co dzień sekretarka generalna FFF. Ta jednak stchórzyła, więc trener paryżanek Patrice Lair desygnował Polkę. Znamy dalszy scenariusz, piłka strzelona przez Polkę o kilka centymetrów minęła słupek. Prysły nadzieje na puchar, taka okazja może się nie powtórzyć, bo paryżanki nie były w tym meczu gorsze i puchar mógł po raz pierwszy powędrować nad Sekwanę. Laura Georges przemaszerowała przez mixed zone z zamkniętymi ustami. O czym ona mogła myśleć w takiej chwili? W ogóle nie zjawiła się na przygotowanym przez klub przyjęciu. Zaszyła się gdzieś w samotności. Dramatyczne chwile natomiast przeżywała natomiast Kiedrzynek. Przez kilka minut nie mogła dojść do siebie. Rozpłakana trzymała głowę w rękawicach klęcząc. Nikt i nic nie było w stanie jej pocieszyć. Te zdjęcia rozpaczy rozpłakanej rodaczki przebiegły całą francuską prasę. Jaki kontrast z Kamilem Glikiem. Nawet sport potrafi być czasami okrutny. Za rok może się to diametralnie zmienić. Smutek zamieni się w radość. Trzymamy kciuki, pani Katarzyno. Głowa do góry.

Tadeusz Fogiel, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie