Szeliga: W sporcie paraolimpijskim problemem jest mentalność
- Pieniądze to tylko środek. Dużo większym problemem są kwestie mentalne. Wielu ludziom się wydaje, że sport paraolimpijski jest słabszy, gorszy, mniej pasjonujący. A tak nie jest – powiedział prezes Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego Łukasz Szeliga.
Okazją do porównania funkcjonowania sportu niepełnosprawnych był zorganizowany w Katowicach po raz pierwszy w Polsce kongres Europejskiego Komitetu Paraolimpijskiego, na który przyjechali delegaci z 32 krajów.
Szeliga przypomniał, że polska reprezentacja podczas ostatnich igrzysk paraolimpijskich w Rio de Janeiro zajęła 10 miejsce w klasyfikacji medalowej, a uwzględniając tylko Europę – była 6.
- Jesteśmy bardzo wysoko. Wyprzedziliśmy potęgi, jak Francja, Hiszpania, tuż przed nami są Włosi. Nie ma się czego wstydzić. Jednak, żeby utrzymać to miejsce, musimy szerzej popracować. Skasować każdą rezerwę drzemiącą w każdym zawodniku – ocenił Szeliga.
Przyznał, że promocji sportu paraolimpijskiego ciągle brakuje.
- Informacji na ten temat jest wciąż za mało, natomiast dużo się w ostatnim czasie zmieniło. Rok temu mieliśmy pierwszą w historii transmisję z igrzysk paraolimpijskich, co niewątpliwie pomogło lepiej sprzedać informacje o tym, co się działo w Rio. Pierwszy raz nasi zawodnicy mogli mieć bezpośredni doping ludzi przed telewizorami, swoich znajomych, rodzin. To bardzo ważne. Robimy, co możemy, by mieć bardziej stały udział w wiadomościach sportowych. Pracujemy nad tym, coraz lepiej to wychodzi – dodał.
Podkreślił obecność sportu paraolimpijskiego w mediach społecznościowych.
- Jedno kliknięcie, które nic nie kosztuje, przekłada się na lepsze parametry telemarketingu w rozmowach z potencjalnymi sponsorami. I tacy zewnętrzni sponsorzy się pojawili – stwierdził.
Zauważył, że w innych krajach, podobnie jak w Polsce, udział sponsorów w finansowaniu sportu paraolimpijskiego jest niewielki.
- Głównie jest on finansowany przez Ministerstwo Sportu i Turystyki, bez którego nie mielibyśmy szans egzystować. Stypendia wzrosły o 800%. Trzy lata temu ministerstwo wypłacało ok. miliona złotych, w tej chwili do zawodników wędruje 8,5 mln rocznie w postaci stypendiów za osiągnięcia sportowe. Polska systemowo ma rozwiązania wspierające sport paraolimpijski. Wcale to nie wygląda źle w odniesieniu do reszty świata – powiedział prezes.
Szeliga liczy na przywrócenie programu PFRON „Olimpijczyk”, który przez dwa lata wspierał przygotowania do igrzysk.
Podkreślił, że wielkim zadaniem PKPar. jest dotarcie do dzieci i młodzieży.
- Musimy patrzeć w przyszłość, przyciągnąć ich do sportu, mieć nowych zawodników. To zresztą problem nie tylko u nas – zaznaczył.
W opinii Szeligi sport jest świetną droga do rehabilitacji, która jest procesem kończącym się tym, że człowiek staje się samodzielny.
- Przerobiłem to na swoim przykładzie. Miałem wypadek motocyklowy, straciłem nogę, będąc piłkarzem reprezentacji juniorów makroregionu śląskiego. Sport skończył się dla mnie z dnia na dzień. Byłem namawiany, żeby zająć się sportem paraolimpijskim. Byłem początkowo sceptyczny. Zastanawiałem się, czy to będzie prawdziwy sport. Pierwszy trening rozwiał moje wątpliwości. Spociłem się i zmęczyłem tak samo, jak wtedy, kiedy używałem dwóch nóg – wyjaśnił.
Świeżym projektem komitetu jest zakładanie w całej Polsce 32 nowych sekcji pływackich, każdej liczącej 10 osób.
- Chcemy przez pływanie zachęcić ludzi do aktywnej rehabilitacji. Oprócz przywracania sprawności ruchowej pływanie wiąże się też z szalenie trudną barierą - człowiek na basenie musi się rozebrać. Jej pokonanie jest kamieniem milowym w procesie akceptacji samego siebie – zakończył Łukasz Szeliga.
Komentarze