30 lat Hołowczyca z Rajdem Polski
Trudno sobie wyobrazić Rajd Polski bez Krzysztofa Hołowczyca. Na przełomie czerwca i lipca ambasador polskiego klasyka pojawi się znów na ulubionych mazurskich szutrach. Tym razem w innej roli, ale z niezastąpionym Maciejem Wisławskim w fotelu pilota.
Najważniejsze wydarzenie w sportach motorowych w kraju ponownie ściągnie na mazurskie trasy plejadę najlepszych kierowców świata i ich zespoły, dla których Orlen 74. Rajd Polski będzie stanowił 8. rundę Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Świata FIA. Podobnie jak w ubiegłym roku duet Hołowczyc / Wisławski jako „zerówka” będzie pełnił niezwykle odpowiedzialną rolę, stanowiąc ostatnią instancję dbającą o bezpieczeństwo zarówno startujących załóg, jak i kibiców zgromadzonych przy odcinkach specjalnych.
Orlen 74. Rajd Polski to dla Krzysztofa Hołowczyca 24. występ przed własną publicznością w eliminacji będącej wizytówką naszego kraju na arenie międzynarodowej. Olsztynianin jest trzykrotnym mistrzem Polski (1995, 1996 i 1999) oraz mistrzem Europy (1997), a w Rajdzie Polski debiutował w 1987 roku za kierownicą Fiata 125p. Dwa lata później, na trasach 46. Rajdu Polski, po raz pierwszy połączył siły z Maćkiem Wisławskim, ale na sukces musiał czekać do 1996 roku.
Ogromna popularność rajdów w Polsce w latach ’90 sprawiała, że Rajd Polski (wówczas asfaltowa runda Mistrzostw Europy FIA z bazą we Wrocławiu) był imprezą o kolosalnym znaczeniu. Co więcej, pukający do drzwi wielkiej Europy kraj potrzebował każdego sportowego sukcesu, a od ostatniego triumfu Polaka w Rajdzie Polski mijało 20 lat.
– To były zupełnie inne czasy – wspomina Hołek – Gdy któryś z Polaków zbliżał się w okolice pierwszej dziesiątki, to bardzo się cieszyliśmy. Zagraniczni kierowcy przyjeżdżali i rozgrywali walkę między sobą, a pojedynkowanie się z nimi było bardzo, bardzo trudne, wręcz nierealne. W edycji 1996, przez cały rajd walczyliśmy łeb w łeb z Dieterem Deppingiem, a przełomowym momentem był znany odcinek Michałkowa. Wraz z Wiślakiem stając na starcie tego oesu czuliśmy się jak rycerze, którzy idą na ostatnią walkę. We wszystkie zakręty wchodziliśmy na 100%, nawet na 105%, cały czas na granicy szaleństwa i wręcz ocierając się o drzewa. Wygraliśmy ten oes z dużą przewagą, a Depping się podłamał i uznał, że jednak nie da rady nas dogonić - powiedział Hołowczyc.
Krzysztof Hołowczyc spełnił marzenie polskich kibiców i przełamał hegemonię zagranicznych kierowców. Hołek z Wiślakiem - jak mówią o nich ich sympatycy - zostali pierwszą polską załogą od 1976 roku, która wygrała Rajd Polski. Dwudziestoletnia hegemonia gości w Rajdzie Polski dobiegła końca.
Swoje drugie, wspólne zwycięstwo w Rajdzie Polski Hołowczyc z Wisławskim odnieśli w 1998 roku prowadząc Subaru Imprezę S3 WRC. Kolejny sukces Hołka w jego ulubionym rajdzie miał już miejsce „blisko domu”, gdy w roku 2005 „Polski” został przeniesiony na mazurskie szutry, a jego bazą zostały Mikołajki. Regulamin nie zezwalał na start autom WRC w rundzie Mistrzostw Europy, więc czołówkę stanowiły samochody grupy N. Z „siódemką” na odcinki specjalne wyruszał Krzysztof Hołowczyc, tym razem z Łukaszem Kurzeją.
– Toczyliśmy niesamowitą walkę o prowadzenie ze Szwedem, Oscarem Svedlundem. A sam rajd był bardzo trudny – zaznacza Olsztynianin, który wtedy po raz trzeci triumfował w Rajdzie Polski. Intencją przeniesienia ówczesnej rundy Mistrzostw Europy FIA na północ kraju i zmiany nawierzchni na szutrową było wprowadzenie go do kalendarza Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Świata FIA.
– Byłem jedną z osób, która ciężko pracowała nad wypromowaniem Rajdu Polski. Mając spore doświadczenie wiedziałem i głośno mówiłem o tym, że aby ściągnąć do kraju Mistrzostwa Świata musimy porzucić te niebezpieczne, bardzo szybkie asfaltowe trasy. Nawierzchnią musiał być szuter, a w 2005 roku wykonaliśmy wielki krok do włączenia Rajdu Polski do kalendarza mistrzostw. Przez kilka kolejnych lat rajd był dopracowywany, a w 2009 roku stał się rundą WRC – mówi Hołek.
Rok 2009, to kamień milowy w historii Rajdu Polski, gdy po raz drugi (debiutował w inauguracyjnym sezonie 1973) został on rundą Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Świata (WRC). Krzysztof Hołowczyc i Łukasz Kurzeja wystąpili w nim za sterami Forda Focusa WRC i rywalizację zakończyli na bardzo wysokim, 6. miejscu, najlepszym wśród polskich załóg. Po drodze byli nawet o włos od wygrania odcinka specjalnego.
– Przyciągnięcie Mistrzostw Świata do Mikołajek zmieniło oblicze polskiego motorsportu. To było ogromne przedsięwzięcie, można powiedzieć wręcz, że rzuciliśmy się z motyką na słońce. Efekt jest jednak dobrze widoczny, do Polski przyjeżdżają najlepsi kierowcy rajdowi świata i zapewniają nam cudowne chwile – podsumował Hołek.
W 30. rocznicę swojego pierwszego startu w Rajdzie Polski Krzysztof Hołowczyc powróci na jego trasy za kierownicą Subaru Imprezy WRC w barwach producenta klocków hamulcowych Breck. Hołek wystąpi w roli „zerówki”, a więc ostatniego samochodu funkcyjnego organizatora dbającego o bezpieczeństwo na odcinkach specjalnych.
Komentarze