Fogiel o Tour de France: Werdykt na Stade Velodrome
To będzie decydujący dzień dla tegorocznej edycji Tour de France. Chyba nie było w 104-letniej historii Wielkiej Pętli tak małych różnic czasowych wśród faworytów jak dzisiaj.
Lider Christopher Froome ma zaledwie 23 sekundy przewagi nad rewelacyjnym Francuzem Romainem Bardetem i 29 nad Rigobertem Uranem. Dla polskich kibiców czasówka zapowiada się również ciekawie. Maciej Bodnar to świetny specjalista, natomiast Michał Kwiatkowski pojedzie wreszcie na wlasną rękę, bez jakichkolwiek obowiązków w stosunku do Froome'a. Pytanie, czy starczy mu sil. Wczoraj "Kwiato" raczej się oszczędzał, jak jego lider zresztą. Wystartuje dokładnie ze Stade Velodrome o 15:39. Polak miał bardzo udany Tour, ale przed jego rozpoczęciem marzył o etapowym zwycięstwie.
22,5-kilometrowa trasa, przebiegająca częściowo wzdłuż morza, tak mi się wydaje, powinna Polakowi pasować. Jest 1,2 km wspinaczki na bazylikę Matki Boskiej de la Garde, ale reszta trasy poza zakrętami jest już plaska. W górach Kwiatkowski udowodnił, że w tym elemencie jazdy zdecydowanie się poprawił. Był bardzo widoczny, może jeszcze mu trochę brakuje w końcówce, ale już niedużo, żeby zawalczyć o podium i być liderem klasowego zespołu, nawet Sky, bo przecież Froome jest starszy od naszego mistrza świata o pięć lat.
Ten przedostatni etap to również reklama dla Marsylii, jednego z najstarszych miast Francji. Organizatorzy spodziewają się ponad 67 000 widzów na Stade Velodrome, który powstał osiemdziesiąt lat temu i dalej, nieoficjalnie, utrzymuje taka nazwę, mimo że Orange zapłacił słono, żeby wykupić prawa do nazwy. Oczywiście wstęp na trybuny jest bezpłatny, a oglądać start i metę co kilka minut to wielka frajda, szczególnie że w tym roku jest szansa na zwycięstwo Francuza.
Na płycie stadionie wylano dwa asfaltowe pasy, jeden do startu, drugi do mety, o długości 170 metrów i szerokości 6 metrów. Trybuny zostały udekorowane trzema kolorami (od koszulek). Żółtym, zielonym i w kropki. To będzie coś unikalnego i spektakularnego. Obraz trzeciej najbardziej popularnej imprezy na świecie, po igrzyskach olimpijskich i mistrzostwach świata w piłce nożnej, przekazywany do 190 krajów. Świetne okazja dla miasta, ale przede wszystkim dla kolarzy. A dzisiaj mamy dwóch Polaków, którzy mogą się zapisać w historii Touru i zdobyć sławę na całym świecie.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze