Kołtoń: Legio, litości!

Piłka nożna
Kołtoń: Legio, litości!
fot. PAP

Legia źle podeszła do pierwszego spotkania z Astaną – miałem wrażenie, że pod hasłem: „Jakoś to będzie”. A momentami było katastrofalnie. Skończyło się 1:3, a to najniższy wymiar kary za pasywność przez godzinę. Legio, litości! Astana gra prymitywnie, a mimo to ma potężną zaliczkę przed rewanżem.

Legia szuka formy. To normalne w tej fazie sezonu. Tyle, że polskie drużyny – uczestniczące w eliminacjach europejskich rozgrywek – nie bardzo mają czas na szukanie formy. Legia co prawda rozbiła Marienhamn, ale rywal był wyjątkowo słaby. 9:0 w dwumeczu z mistrzem Finlandii robiło wrażenie, ale prawdę o dyspozycji Legii pokazywały starcia na krajowym podwórku – z Arką, Górnikiem i Koroną.

Moulin zachował się, jakby grał na plaży...

Astana prezentuje prymitywną taktykę. Śmiem twierdzić, że była słabiej zorganizowana niż Korona Kielce, który zaimponowała w sobotę na Łazienkowskiej. W Kazachstanie Legia zagrał jednak pod hasłem: „Jakoś to będzie”. Miałem wrażenie, że pierwsza połowa była całkowicie przespana i nie zmienią tego okazje Michała Kucharczyka.

Końcówka pierwszych 45 minut była wręcz fatalna. Przy pierwszym golu dla rywali bodaj czterech piłkarzy Legii mogło lepiej interweniować, a już na pewno można mieć duże pretensje do Adama Hlouska i Thibaulta Moulina. Przy golu na 2:0 dla rywali Moulin zachował się, jakby to była zabawa na plaży, a nie walka o Ligę Mistrzów. Wykorzystał to Majewskij.

Tylko nie tłumaczyć sztuczną murawą!

Początek drugiej połowy to... horror! Astana straszyła raz po raz. Gol ze spalonego, nie podyktowany karny dla rywala za faul Hlouska, w końcu wybicie piłki zmierzającej do bramki przez Michała Pazdana. Gotowało się pod bramkę Arkadiusza Malarza nadzwyczajnie!
 
Dobrze, że Legia się przebudziła. Także dzięki zmianom, o których zdecydował Jacek Magiera. Kasper Hamalainen to żaden rozgrywający. To bardzo pomocnik polujący na sytuacje bramkowe. Nie był to dzień Dominika Nagy'ego. Wejście Cristiana Pasquato i Armando Sadiku okazało się zbawienne. Włoch i Albańczyk – współdziałając z Kucharczykiem – postarali się o bramkę, która poprawia obraz sytuacji przed rewanżem. Jednak jak można było stracić gola na 1:3 w doliczonym czasie? Tylko nie ma co się tłumaczyć murawą! Trzeba pomyśleć, co było w głowach piłkarzy, jak przygotowani byli fizycznie i co z taktyką.

Prawdziwe wyzwanie dla Jacka Magiery

2:0 dla Legii w rewanżu to już nie jest łatwe zadanie, aby znaleźć się w play-off Ligi Mistrzów – żeby zapewnić sobie jesień w Europie. Co jest niesamowicie ważne ze względu na koniunkturę – dla Legii, ale i całej Ekstraklasy. Co jest niesłychanie istotne także w kontekście finansów mistrza Polski – w przypadku Ligi Europy warszawski klub wzbogaci się o 6 milionów euro, w przypadku Ligi Mistrzów pewne jest blisko 20 milionów euro.

Najbliższe dni to prawdziwe wyzwanie dla Jacka Magiery. Musi – mając jeszcze spotkanie z Sandecją – poukładać zespół. Brakuje płynności. Brakuje zrozumienia w defensywie, ale i pomysłu w ofensywie. Czy kilka treningów więcej pozwolą właściwie wkomponować Pasquato i Sadiku Chyba nie ma wyjścia!

Roman Kołtoń, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie