Banasik: Wiele osób ostrzegało mnie przed pracą w Zagłębiu Sosnowiec
Zagłębie Sosnowiec w mocno przebudowanym składzie rozpoczyna walkę w Nice I lidze. W premierowej odsłonie zmierzy się z Olimpią Grudziądz. - Będziemy grać tak, aby już w pierwszym meczu wypunktować rywala – powiedział trener Dariusz Banasik.
Marta Ćwiertniewicz: Zeszły sezon Zagłębie zakończyło poniżej oczekiwań. Do końca trwała walka o awans, jednak ta sztuka się nie udała. Jakie nastroje panowały w klubie?
Dariusz Banasik: Nastroje na pewno nie były optymistyczne, bo zespół walczył o awans do ostatniej minuty. Nie udało się tego osiągnąć, ale to jest sport. Nie tylko Zagłębie chciało awansu. Nie oceniajmy tego sezonu jako katastrofy, bo zespół zajął 3. miejsce na zapleczu ekstraklasy - to najlepszy wynik od 10 lat. Apetyty były większe, ale coś się nie udało, a wiele pozasportowych czynników czy też afer na pewno nie wpływało dobrze na tę grupę.
Po 8 latach pracy na Mazowszu nadszedł czas, by przenieść się na Śląsk. Jak się pan odnajduje w nowym środowisku?
Wiele osób ostrzegało mnie przed pracą w Zagłębiu. Klub często zmieniał trenerów. Mnie jeszcze nigdy nikt z pracy nie zwolnił. Chciałem spróbować nowego wyzwania. Czuję się tutaj dobrze. Taka jest praca trenera, musi się liczyć ze zmianą otoczenia.
Po pana odejściu zarówno Znicz Pruszków, jak i Pogoń Siedlce wyraźnie obniżyły loty. Czy można uznać, że pana obecność w zespole jest gwarancją sukcesu?
Wszędzie, gdzie pracowałem - prędzej czy później - sukcesy były. Zacząłem w Młodej Ekstraklasie, gdzie osiągałem wicemistrzostwa i mistrzostwa Polski. Przez moje ręce przeszło wielu dobrych zawodników – Żyro, Łukasik, Wolski, Furman. Uważam to za duży sukces. Potem próbowałem w seniorskiej piłce – rezerwy Legii, Znicz, Pogoń. Zazwyczaj słabo zaczynam, a lepiej kończę. Mam nadzieję, że czas zadziała na moją korzyść: tak było w Zniczu Pruszków, gdzie w pierwszym roku zaszliśmy daleko w Pucharze Polski, a w drugim awansowaliśmy do 1. ligi. W Pogoni Siedlce na początku też nie szło mi dobrze, a potem zespół nabrał rozpędu. Mam nadzieję, że w Zagłębiu z każdym dniem będzie coraz lepiej i że zbuduję w tym roku solidną drużynę, której łatwiej będzie walczyć o sukcesy niż tej z zeszłego sezonu.
W tegorocznym okienku transferowym doszło w Sosnowcu do wietrzenia szatni. Przybyło wielu nowych zawodników. Z kilkoma z nich miał pan już okazję pracować. Jakie były transferowe priorytety? Która z formacji wymagała największych wzmocnień?
Wspólnie z dyrektorem sportowym doszliśmy do wniosku, że wielu zawodników jest w Zagłębiu już zbyt długo i potrzeba zmian. Nie zakładaliśmy aż takiej rewolucji. Myślałem, że zostanie kilku zawodników więcej, jednak z różnych przyczyn to się nie udało. Martin Pribula doznał kontuzji, Konrad Michalak trafił do Legii, Łukasz Bogusławski dołączył do GKS-u Tychy. To są zawodnicy, którzy według mnie powinni tutaj zostać. W zeszłym sezonie zdobyliśmy dużo bramek, ale również dużo ich straciliśmy. To była za duża liczba, by walczyć o awans do ekstraklasy. Przytrafiały nam się porażki takie jak 0:5 z Sandecją czy 0:3 ze Zniczem. Pokazało to, że w linii obrony musimy dokonać największych zmian. Sprowadziliśmy także nowych bramkarzy.
Czy są zawodnicy, z których przyjścia jest pan najbardziej zadowolony?
Liga zweryfikuje, czy nowi zawodnicy podołają. Dla mnie priorytetem było ścignięcie napastników. Udało nam się zakontraktować dwóch snajperów – reprezentanta Angoli, Alexandra Christovao oraz Szymona Lewickiego z Arki Gdynia. Mam nadzieję, że ci zawodnicy będą strzelać gole. W zeszłym sezonie mieliśmy do dyspozycji Michała Fidziukiewicza, który był po półrocznej przerwie i jego forma nie utrzymywała na się stale na wystarczająco wysokim poziomie. Chciałem mieć w swoim zespole czterech napastników – Maciej Górski z Korony Kielce, Karol Angielski z Piasta Gliwice, Łukasz Sekulski z Jagielloni Białystok oraz Szymon Lewicki z Arki Gdynia. Udało nam się ściągnąć jednego z nich. Pozostali grają na poziomie Ekstraklasy.
Średnia wieku w zespole jest bardzo niska, niespełna 24 lata. Nie boi się pan, że tak młody zespół może nie poradzić sobie z presją?
We wszystkich zespołach, w których pracowałem, starałem się odmładzać zespół. Przychodząc do Zagłębia drużyna zajmowała 9. miejsce w klasyfikacji Pro Junior System. Sezon zakończyliśmy na 4. pozycji w zestawieniu. Nie jest powiedziane, że młodzi zawodnicy nie podołają. Oni wprowadzą do zespołu dużo rywalizacji, zaangażowania. Muszą być jednak uzupełnieni doświadczonymi graczami. Nie zamykamy okienka transferowego. Chcemy sprowadzić jeszcze jednego doświadczonego zawodnika oraz jednego młodzieżowca. Mówi się, że gdy ktoś cały czas pracuje z młodymi, to jest mu łatwiej wprowadzić ich do seniorskiego zespołu. W każdej drużynie, w której byłem, grało wielu młodych chłopaków. Nie wszyscy trenerzy chcą na nich stawiać.
Zagłębie poinformowało, że zapowiada pan kolejne posiłki. Czy ma pan kogoś konkretnego na celowniku?
Do środka pola chciałbym pozyskać zawodnika doświadczonego, a na bok młodzieżowca. Pozostałe pozycje mamy obstawione.
Jakie są założenia na nowy sezon? Czy zarząd wyraźnie postawił przed panem i drużyną misję awansu do Ekstraklasy?
Nie było takiej rozmowy, ale chyba wszyscy wiemy do czego to zmierza. Zagłębie od dwóch lat bije się o awans, więc nie możemy powiedzieć, że będziemy grać o środek tabeli. Przychodząc do Sosnowca, ja sam postawiłem sobie cel awansu. Zespół jest jednak w fazie budowy. Nikt nie jest czarodziejem i nie stworzy od razu zespołu na awans. Chcemy zająć po rundzie jesiennej miejsca 1-3 bądź 1-5, czyli miejsca gwarantujące nam realną szansę walki o awans w drugim półroczu. Patrząc na zespół to ja wyznaczyłem sobie taki cel.
Sezon Nice 1. ligi rozpoczniecie meczem z Olimpią Grudziądz, która zaprezentowała się bardzo dobrze w ubiegłorocznych rozrywkach. Czy zespół jest już gotowy? Zawodnicy mieli czas, aby się poznać, zgrać?
Było trochę tego czasu. Mam nadzieję, że to wystarczy. Olimpia również przeszła dużą przebudowę. Jestem dobrej myśli. Uważam, że jesteśmy przygotowani na tyle, aby nie zejść poniżej pewnego poziomu. Będziemy grać tak, aby już w pierwszym meczu wypunktować rywala.
Czy w drużynie wyłoniona jest już pierwsza „11”?
Jest nawet przećwiczona na treningu (śmiech). Mamy jeden dylemat, którego nie przeskoczymy. W drużynie jest dwóch bardzo dobrych zawodników spoza Unii Europejskiej. Przepisy nie pozwalają, aby obaj przebywali na boisku w jednym czasie. Udovicic i Christovao prezentują bardzo wysokie umiejętności. Jest to utrudnienie dla sztabu, lecz podjęliśmy decyzję, że obaj są wartościowi i obu chcemy mieć w swoim zespole.
W meczach towarzyskich prezentowaliście się dość dobrze. Z jakim nastawieniem podchodzi pan do sezonu?
Nie biorę pod uwagę spotkań kontrolnych. Są one rozgrywane w trakcie bardzo ciężkich treningów, sprawdza się różne warianty taktyczne, testuje się zawodników. Wyniki są sprawą drugorzędną: rozgrywaliśmy je po to, by wyłonić wyjściową jedenastkę. Bardzo dobrze zagraliśmy z Wisłą Kraków: wygraliśmy to spotkanie 4:1. To pokazało, że możemy być zespołem, który będzie silny. Nie chciałbym, aby było to jednorazowe wydarzenie, chcę, żeby drużyna umiała zagrać przynajmniej kilka tak dobrych spotkań w rundzie.
Jak Dariusz Banasik widzi sezon 2017/2018. Kogo typuje pan do awansu, a kto będzie zamykał ligową tabelę?
Liga będzie wyglądała podobnie jak w tamtym roku. Nie będzie typowego faworyta, który zdominuje pozostałych. Nawet zespoły, które spadły z Ekstraklasy, czyli Górnik Łęczna i Ruch Chorzów, mają swoje problemy zarówno kadrowe, jak i finansowe. Nie będą to ekipy, które będą się liczyć. Jeśli chodzi o utrzymanie to jednak zespoły, które awansowały z 2. Ligi będą w końcu tabeli. Jest ogromna różnica między poziomem 2. i 1. Ligi. W środku sezonu mogą mieć problem z utrzymaniem poziomu. Wiele drużyn przechodziło metamorfozę, więc nie jestem w stanie wskazać faworyta. Chciałbym, aby było to Zagłębie.
Komentarze