Pindera: „Money” stawia wszystko
Floyd Mayweather Jr jest hazardzistą, wcale tego nie ukrywa. W walce z Conorem McGregorem stawia na szali cały swój dorobek.
Oczywiście jest zdecydowanym faworytem i prawdopodobieństwo, że przegra jest bliskie zeru, ale jednak istnieje. Proszę sobie tylko wyobrazić co by się stało, gdyby jakimś cudem pokonał go mistrz MMA. W walce rozgrywanej na zasadach bokserskich.
Sensacyjnych rozstrzygnięć w sporcie znamy mnóstwo. Te najczęściej przywoływane, to porażka Mike’a Tysona z Jamesem „Busterem” Douglasem, czy wygrana amerykańskich amatorów ze Związkiem Radzieckim w finale turnieju olimpijskiego w LakePlacid. Tyle że, o czym warto pamiętać, Douglas był całkiem dobrym pięściarzem wagi ciężkiej, zaś amerykańscy hokeiści uprawiali przecież tę samą dyscyplinę, co ich rywale.
Tu jest inaczej. Floyd Mayweather Jr, to jeden z największych zawodowych czempionów w całej historii tego sportu, bokser niepokonany od 1996 roku, mistrz pięciu kategorii wagowych, mogący się pochwalić bilansem 49:0.
A Conor McGregor, owszem też jest wielkim mistrzem, ale mieszanych sztuk walki, w których boks jest jednym z elementów wyszkolenia. Nie stoczył żadnej oficjalnej walki, ani amatorskiej, ani zawodowej, ale otrzymał licencję Komisji Sportowej i może walczyć. Na papierze nie widać więc żadnych logicznych przesłanek, by mógł pokonać Mayweathera Jr. Można się tylko zastanawiać w jaki sposób przegra: na punkty, przed czasem, czy zostanie przy tym jeszcze ośmieszony przez tej klasy artystę w swoim fachu jakim bez wątpienia jest Floyd Jr.
Ale mimo wszystko warto pamiętać, że McGregor nie jest przypadkowym człowiekiem z ulicy. Zaczynał od boksu, miał dobrych nauczycieli i solidnych sparingpartnerów. Gdy trafił do Phila Sutcliffe’a, kiedyś bardzo dobrego boksera, olimpijczyka z Moskwy (1980) i Los Angeles (1984), a później cenionego szkoleniowca, miał zaledwie 12 lat. To tam, w jego klubie w Dublinie trenował z Deanem Byrnem i Jamie Kavanaghiem, To Kavanagh, jeden z najzdolniejszych, młodych irlandzkich pięściarzy mówił o nim, że kocha się bić, że jest silny, sprawny i umie walczyć. I co ważne, ma czym przyłożyć.
Conor mógł być mistrzem Irlandii w boksie, bo miał talent i charakter, ale czuł, że bliższe są mu mieszane sztuki walki. Kiedy wraz z rodziną przenieśli się na obrzeża Zachodniego Dublina, dalej jednak trenował boks. Regularnie sparował w Celtic Warriors Gym z Gary O’Sullivanem i Frankiem Buglionim, dziś mistrzem Wlk, Brytanii w wadze półciężkiej. Główny trener Packie Collins, brat Steve’a Collinsa, mistrza świata wagi średniej i superśredniej, tego który dwukrotnie pokonał Chrisa Eubanka i Nigela Benna, uważa że Conor już wtedy był na swój sposób wyjątkowo. Uderzał z dziwnych kątów i płaszczyzn, sam będąc bardzo trudny do trafienia. Kilku naprawdę dobrych pięściarzy, którzy tam przychodzili nie mogli się nadziwić, jak niewygodnym jest rywalem.
Conor będzie w ringu sporo cięższy od Mayweathera Jr, jakieś 7-8 kg. To dużo. Ma większy zasięg (188 cm do 183 cm) jest też i nieco silniejszy. Walczy z odwrotnej pozycji, ma świetny timing i bardzo mocne uderzenie. Wszystko się zgadza, ale prawdą jest też że z takim mistrzem nigdy nawet nie próbował skrzyżować rękawic na treningu.
McGregor będzie walczył w Everlastach, to twarde rękawice. Floyd Jr tradycyjnie w swoich ulubionych Grantach. „Money” jest z pewnością przygotowany znakomicie, jak zawsze. To ma być łatwa robota, ale takie pojedynki nie sprzyjają koncentracji, która będzie tu kluczem.
Jeśli nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, Mayweather Jr ośmieszy McGregora i pokona go przed czasem, ale nikt nie wie, co się wydarzy, gdy Conor trafi i pójdzie za ciosem. Mistrz boksu ma prawie 41 lat, od dwóch lat jest na emeryturze. „Notorious” jest dużo młodszy, a przy tym twardy i zdecydowany, by zaryzykować.
Tak naprawdę niczym nie ryzykuje. Jeśli przegra, na co się zanosi, zawsze może zaproponować rewanż w klatce. W zupełnie innej sytuacji jest Mayweather Jr. Który na szali stawia wszystko, co osiągnął. Przebicie jest jednak kuszące, Floyd Jr zarobi nie mniej niż za walkę z Mannym Pacquiao, mówi się, że przy dobrej sprzedaży PPV nawet 300 mln (zagwarantowane ma 100 mln).
Ktoś taki jak on, kochający pieniądze i hazard nie mógł z takiej okazji zrezygnować.
Komentarze